🔱 95 🔱

195 32 7
                                    

Jeno oparł się łokciem o krawędź kontuaru, po czym odepchnął się od niego, zaczynając się obracać w kółko na stołku, na którym siedział. W jego gardła wydobyło się przeciągłe westchnięcie, a chwilę później syren upił kolejny łyk z prawie już pustej szklanki. Nawet się nie obejrzał, a jego ogon przejechał po podłodze, wytrącając go z równowagi, co doprowadziło do upadku białowłosego z siedzenia, który przycisnąwszy do siebie czerwoną bluzę, opadł na podłogę. Szklanka potoczyła się na bok, rozlewając na boki niebieską ciecz, jednak Jeno nie zwrócił na nią żadnej uwagi i, jęknąwszy, położył się na plecach, wbijając pusty wzrok w sufit.

- Ktoś tu chyba miał ciężki dzień, co? - zapytał barman, wypływając zza kontuaru, by pomóc białowłosemu, który jednak odepchnął od siebie jego ręce, z trudem podnosząc się samemu.

- Żeby tylko dzień - wymruczał Jeno, podczas gdy barman, przyzwyczajony już do niemiłych zachowań swoich klientów, poklepał go jedynie po ramieniu, podpływając po upuszczoną przez niego wcześniej szklankę.

Jeno ponownie zajął swoje miejsce, kładąc bluzę Jaemina na swoim ogonie, po czym, oparłszy się rękami o blat, schował między nie twarz, zamykając przy tym oczy, licząc na to, że mdłości i zawroty głowy znikną. Na języku czuł gorzkawi posmak sokreto, czerwonego napoju, mocniejszego brata merinu, po który Jeno sięgnął po godzinnym przesiadywaniu w barze, a właściwie został mu on zaproponowany przez barmana, który, mając duże doświadczenie u syrenów w gorszych nastrojach, doskonale wiedział, co może mu pomóc. A Jeno, który podniósłszy głowę, poprosił o kolejną dolewkę sokreto, coraz bardziej się utwierdzał w przekonaniu, że syren naprawdę się zna na rzeczy.

Wypływając z domu, pod jego głowie krążyła jedna myśl - zapomnieć, zapomnieć o wszystkim, co kiedykolwiek miało miejsce pomiędzy nim a Jaeminem, zapomnieć o niechęci do samego siebie. Pragnął zapomnieć o wszystkim, co przeżył z pół-syrenem, o wszystkim, co dla niego poświęcil, jednak jego serce nie chciało mu na to pozwolić, jakby za cel obrało sobie zniszczenie białowłosego przy użyciu jego miłości do Jaemina. Rozsądek Jeno podpowiadał mu, by wyrzucił bluzę szatyna; by oddał ją przypadkowemu syrenowi na ulicy, mówiąc mu, żeby nigdy przenigdy nie próbował mu jej oddać, lecz jego palce z jakiegoś powodu nie chciały jej wypuścić, tak samo jak jeszcze niedawno nie chciały nacisnąć klamki do sypialni Jaemina. Białowłosemu nie zostało nic poza bezcelowym pływaniem po ulicach Perłowego, licząc na to, że w którymś momencie odważy się wyrzucić bluzę; zrobić pierwszy krok w kierunku zapomnienia.

Godziny mijały, a ogon Jeno stawał się coraz bardziej odrętwiały; kilka raz przepływał przez te same ulice, mijając już nawet niektóre syreny po raz kolejny. Te za każdym razem spoglądały na niego ze zdumieniem, współczuciem bądź też odrazą, co jednak zdarzało się rzadko. Jeno jednak im się nie dziwił - musiał wyglądać na godnego pożałowania, gdy pływał w kółko po mieście, wypatrując w tłumie niebieskich ogonów i brązowych włosów, jednocześnie nie wypuszczając z rąk bluzy, która zdążyła się stać dla niego małym skarbem. Jeno nie przejmował się innymi, wiedząc, że tak naprawdę obchodzi go opinia tylko jednej osoby - Jaemina, jego ukochanego - lecz jednocześnie była to też jedyna osoba, o której marzył, by przestać myśleć.

Zmęczenie dopadło go około północy, zaś jego myśli zaczęły się wymykać spod jego kontroli. Powracały do niego wszelkie wspomnienia, każde mijane przez niego miejsce przypominało mu w jakiś sposób o Jaeminie. Minąwszy bibliotekę, w głowie pojawił mu się obraz Jaemina błagającego go o to, by pozwolił mu wpłynąć do środka, a jednak on mu nie pozwolił. Gdy zerknął do środka kawiarni, przypomniał sobie rozmowę jego i Jaemina o Festiwalu Masek, podczas którego nakrzyczał na szatyna, mimo iż ten nie wiedział, że zrobił coś złego, a syren wpędził go jedynie w poczucie winy. Ujrzawszy w oddali sklep fotograficzny, cofnął się myślami do dnia, w którym oglądali zdjęcia Jaemina, ponieważ był to jedyny sposób, by mógł on zobaczyć swoich braci, jako że przez zakaz Jeno nie mógł się on udać na ląd.

the truth always comes out || nomin ||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz