🔱 40 🔱

443 62 9
                                    

- Jesteś pewny, Renjun? Wydaje mi się, że jednak Jaemin wolałby, by ona została z tobą - powiedział Mark, wahając się nad przyjęciem od przyjaciela muszli podarowanej im przed szatyna chwilę przed odejściem.

- Was jest dwójka, wy będziecie mieli o wiele więcej ciekawych historii do opowiadania - zaśmiał się cicho Renjun, wkładając przedmiot do ręki przyjaciela. - Poza tym... poza tym nie wiem, czy dałbym radę mówić do niego, nie mając nawet pewności, czy mnie słyszy.

- Jaemin pewnie jest zajęty chodzeniem na randki z Jeno, by pamiętać o nas, o starych braciach, z którymi spędził swoje dzieciństwo - stwierdził Donghyuck, udając, że ociera łzę ze swojego policzka, lecz tak naprawdę ukrywał ręką swój uśmiech.

Mark westchnął, słysząc swojego chłopaka i ponownie przeniósł wzrok na muszlę, tym razem leżącą na jego dłoni. Wciąż żałował, że nie poprosił Jaemina o więcej muszli, by każdy z nich mógł mieć po jednej, ponieważ dopóki mieszkali jeszcze w jednym mieście, nie mieli z nią problemu, jako iż spokojnie leżała ona w pokoju Renjuna. Lecz teraz, gdy Mark i Donghyuck mieli się wyprowadzić, pojawiło się pytanie, z kim ona powinna zostać - z wyprowadzającą się parą, czy może jednak z Renjunem.

Dotychczas jej nie używali i mimo iż byli bardzo ciekawi, jak układa się życie ich przyjaciela w świecie syren, to jednak obawiali się tego samego, co Renjun - że Jaemin ich zwyczajnie nie usłyszy. A przynajmniej Mark o tym myślał, gdyż Donghyuck jak zwykle nie dawał po sobie niczego poznać, choć jego chłopak był przekonany, że i on tęskni za szatynem. Teraz, kiedy przyszła pora na ich wyprowadzkę, Renjun zostanie sam i Mark pragnął, by miał chociaż muszlę, mając dzięki temu jakąkolwiek szansę na rozmowę z przyjacielem, szczególnie że ten przecież powiedział, że znajdzie jakiś sposób na skontaktowanie się z nimi. Jednak nie mógł go do niczego zmusić.

- W razie czego zadzwoń. Od razu ci ją wyślemy - zapewnił blondyna Mark, wkładając muszlę do swojej torby z bagażem podręcznym.

- Albo postawimy obok niej telefon, byś mógł sobie z nią porozmawiać. Ale nie obiecuję, że nie będę podsłuchiwać - dodał Donghyuck, wzruszając ramionami, na co dwójka chłopców zaśmiała się, a Renjun dodatkowo pokiwał głową, będąc jednak pewnym, że nie będzie czuł takiej potrzeby.

∵∵∵

Wpatrując się w muszlę leżącą na górnej półce, Mark wspominał rozmowę sprzed kilku tygodniu odbytą w dniu, w którym on i jego chłopak wyprowadzali się z miasteczka, w którym spędzili całe swoje życie. Jeszcze tego samego dnia dojechali do nowego miasta oraz zobaczyli swoje mieszkanie na żywo, zgodnie stwierdzając, że jest ono bardziej przestronne i ładniejsze niż na zdjęciach. Nie było ono duże, jednak dla ich dwójki było wystarczająco - kuchnia, gdzie najczęściej Mark gotował obiad dla ich obu, łazienka z wanną, w której Donghyuck potrafił spędzić długie godziny, korzystając z tego, że nie popędzają go inni, tak jak to było w domu dziecka, salon z kanapą, na której wtuleni oglądali razem filmy oraz przytulna sypialnia z dwuosobowym łóżkiem.

Dla Marka istnym spełnieniem marzeń była możliwość mieszkania wraz ze swym ukochanym, którego budził o poranku czułym pocałunkiem, a sam zasypiał, będąc wsłuchanym w jego cudowny głos, kiedy ten mu śpiewał. Donghyuck był równie szczęśliwy, co jego chłopak, choć nie okazywał tego często; zdradzały go nieświadome, drobne gesty - łapanie ręki ukochanego, wtulanie się w niego podczas snu, czy nawet to, że sam z siebie zmywał naczynia, kiedy widział, jak Mark jest zmęczony po dodatkowych godzinach w pracy. Donghyuckowi zabraniał się przepracowywać, a ten nie zamierzał się kłócić, korzystając z samotnych chwil, więc chociaż tak mógł się mu odwdzięczyć.

the truth always comes out || nomin ||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz