🔱 96 🔱

198 30 5
                                    

Jeno obudził się późnym popołudniem i niemalże od razu po otwarciu oczu, zasłonił je, nie mogąc znieść światła wpadającego do jego pokoju. Gwałtownie odwrócił się do niego tyłem, lecz to był jego kolejny błąd, ponieważ wywołał tym jedynie okropny ból głowy. Jęknąwszy, białowłosy naciągnął na siebie kołdrę, chowając się w ciemnościach, po czym ucisnął palcami wskazującymi skronie, mając przy tym szczelnie zamknięte powieki. Niestety, syreny pomimo posiadania tysiącletnich zaklęć oraz tych, które wciąż tworzono i udoskonalano, wciąż nie potrafiły znaleźć rozwiązania na najgorszy skutek uboczny sokreto - na kaca.

Białowłosy starał się wykonywać jak najmniej ruchów, jednak wiedział, że koniec końców i tak będzie musiał spłynąć z łóżka, jakoś rozpocząć kolejny dzień, choć w tym momencie wciąż wydawało się to dla niego abstrakcyjne. Urywki z dnia poprzedniego pojawiały się w jego pamięci, jednak Jeno, pomimo szczerych chęci, nie mógł sobie przypomnieć, jak trafił do domu. Czy udało mu się dopłynąć samemu? Czy może jednak ktoś go tu przyprowadził? A może, co byłoby najgorsze, jego mama znalazła go śpiącego na ulicy w drodze do pracy? Jeno liczył, że ostatnia opcja jest jedynie jego obawą, lecz, będąc szczerym, to nie to martwiło go najbardziej.

Jaemin. Jaemin nie zniknął z jego wspomnień tak, jak sobie tego życzył. Wciąż był on pierwszą osobą, o której pomyślał po przebudzeniu; wciąż jego serce biło tylko dla niego; wciąż chciał go jedynie zobaczyć i mieć go przy sobie. Jego jedyny cel wczorajszej wycieczki nie został zrealizowany, pomimo iż próbował, tak bardzo próbował to zrobić. Co jeśli jednak nie będzie mu to dane? Że już do końca życia będzie musiał się zmagać z nieodwzajemnioną miłością do Jaemina oraz nienawiścią, którą obdarzył siebie, uświadomiwszy sobie, jak wiele błędów popełnił i jak wiele złych rzeczy uczynił? Jeno jęknął przeciągle, po czym przewrócił się na brzuch, starając się zignorować jego głośne burczenie.

Czy naprawdę myślał, że to chociaż przez chwilę zadziała? Nie pamiętał jednak tego, co się działo tak naprawdę od momentu, w którym barman zapytał go o to, czy jest pełnoletni, więc może przynajmniej przez te kilka godzin jego umysł był wolny od myśli o Jaeminie.

Kiedy usłyszał ciche pukanie do drzwi, Jeno uniósł się z trudem na łokciach. Zaciskając mocno zęby, by nie wydać z siebie żadnego dźwięku, co nie było proste przez promieniujący ból w głowie, podniósł się z łóżka, po czym skierował się do wyjścia z pokoju, choć jego sztywny ogon z pewnością tego zadania mu nie ułatwiał. Odruchowo spojrzał na lustro, dopiero po chwili przypominając sobie, że od ponad dwóch tygodni po lustrze została jedynie rama, zaś szkło, wcześniej swobodnie pływające pod jego pokoju, zostało uprzątnięte przez Doyounga, gdy po kilku dniach w końcu udało mu się wpłynąć do środka. Jednak nawet bez możliwości przejrzenia się, Jeno domyślał się, że nie wygląda najlepiej, co mówiły mu chociaż poplamione sokreto rękawy jego bluzy, którą miał na sobie wczorajszego dnia.

Normalnie Jeno najpewniej by się przebrał przed otwarciem drzwi dla gościa, lecz w tamtym momencie niewiele obchodziło go to, co pomyśli sobie o nim przybysz, dlatego nie każąc mu dłużej czekać, chwycił za klamkę, a następnie uchylił drzwi. Widok dryfującego przed nim Doyounga go nie zdziwił, może nawet się go spodziewał, lecz z pewnością nie mógł przewidzieć posyłanego mu przez kuzyna spojrzenia - po raz pierwszy od dawna nie ujrzał w nim nawet odrobiny oskarżenia bądź niezadowolenia, a jedynie troskę o niego. Jeno oparł głowę o kant drzwi, unosząc lekko podbródek, zadając tym niemo pytanie.

- Mogę? - zapytał po chwili ciszy Doyoung, wykonując ruch ręki w stronę wnętrza pokoju. Nie była to odpowiedź na pytanie, które interesowało białowłosego, lecz mimo wszystko cofnął się, wpuszczając swojego kuzyna.

the truth always comes out || nomin ||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz