🔱 6 🔱

831 96 23
                                    

- Podsumujmy - powiedział Renjun, opierając się rękami o stół, i spojrzał na swojego przyjaciela. - Spotkałeś na klifach nieznajomego chłopaka o białych włosach, który nazywa się podobno Jeno i on ci mówi, że zna twoich rodziców.

- A dodatkowo twierdzi, że to on cię uratował, kiedy wpadłeś do morza trzy lata temu, tylko że upewnił się, iż nie będziesz o tym pamiętał - dodał Donghyuck, po czym poklepał szatyna po głowie ze śmiechem. - Jaemin, w coś ty się najlepszego wpakował?

- Po pierwsze, on na pewno ma na imię Jeno. W tej kwestii raczej by nie zmyślał - odparł Jaemin, odsuwając od siebie rękę przyjaciela, który w tym samym czasie przysiadł na brzegu stołu. - Po drugie, mam wrażenie, że mi nie wierzycie.

- A dziwisz się nam? - spytał Renjun, a wymowna cisza ze strony jego przyjaciela wystarczyła mu jako odpowiedź. - Jeno równie dobrze może nie istnieć. Mogłeś go sobie wymyślić albo wyśnić, ponieważ nie wykluczam tego, iż mogłeś zwyczajnie usnąć na plaży.

- Poza tym zdążyłem już napisać do paru przyjaciół i żaden z nich nie słyszał nigdy o żadnym "Jeno", a przecież jest niemożliwe to, by komuś udało się w ukryć w naszym miasteczku - dorzucił Donghyuck zgadzający się z blondynem.

Jaemin spojrzał na obu przyjaciół, po czym z westchnięciem spuścił wzrok na swoje wciąż nietknięte śniadanie. Pomimo iż chłopcy mieli świadomość, iż w kuchni każdy może ich podsłuchać, wierzyli w to, że dzieci zrozumieją ich i dadzą chwilę spokoju, szczególnie że każde z nich zjadło już swoje śniadanie. Choć Jaemin najchętniej nie rozmawiałby w ogóle o tym, co się stało i zdecydowanie wystarczyło mu już to, że Renjun zaraz po obudzeniu zrobił mu kazanie na temat wychodzenia z domu w nocy bez informowania o tym. Gdyby nie Donghyuck, który w odpowiednim momencie wszedł do pokoju, skończyłoby się na czymś więcej niż jedynie krzykiem przyjaciela, prawdę mówiąc uzasadnionym.

- A może on jest spoza miasta? - zaproponował Jaemin, co spotkało się z westchnięciami ze strony jego dwójki przyjaciół. - Może mieszka w którejś pobliskich wiosek?

- Mówiłeś, że wyglądał na chłopaka w mniej więcej naszym wieku, prawda? - spytał Renjun, na co szatyn pokiwał głową. - Więc nawet jeśli jest rok bądź dwa lata starszy, na pewno spotkalibyśmy go w naszej szkole i na pewno ktoś by go znał.

- I jeśli miał białe włosy, dość trudno byłoby go przeoczyć - zaśmiał się Donghyuck, jednak ucichł, kiedy zobaczył, że jego przyjaciel naprawdę się tym przejmuje. - Jaemin, pogódź się z tym, że to był sen.

- To nie mógł być sen! - krzyknął Jaemin, lecz od razu tego pożałował, gdy zobaczył, iż Renjun odskoczył aż z zaskoczenia od stołu. - Wybaczcie, ale... ale to było zbyt realistyczne, by było to snem. Nie mogło nim być.

Przez całą drogę powrotną z plaży, Jaemin zastanawiał się nad tym, co mu się przytrafiło i mimo iż na początku też myślał, tak jak Renjun i Donghyuck, że wszystko był jedynie sen lub wymysł jego głowy, im dłużej o tym rozmyślał, tym bardziej był pewny, że to się zdarzyło naprawdę. Nie mógł sobie wymyślić tak dokładnie zupełnie obcego chłopaka, nie mógł sobie wyobrazić jego dotyku ani całej ich rozmowy. To wszystko po prostu musiało być prawdą. Jaemin w końcu znalazł ponownie nadzieję na dowiedzenie się, kim są jego rodzice i nie mógł pozwolić na to, by ona znów zniknęła przez to, iż jego przyjaciele mu nie wierzyli.

- Donghyuck, Renjun, ja wiem, że byłem zmęczony, ale to nie znaczy, że to się nie zdarzyło - odezwał się ponownie Jaemin, gdy jego przyjaciele wciąż nic nie mówili. - Dlaczego nagle miałbym sobie przypomnieć o tym dniu?

- A skąd Jeno mógłby o nim wiedzieć? - odpowiedział pytaniem na pytanie Donghyuck, podnosząc pytająco brew. - Jeszcze twierdzi, iż cię wtedy uratował.

the truth always comes out || nomin ||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz