🔱 72 🔱

248 36 45
                                    

Jaemin machnął ręką przez sen, kiedy poczuł łaskotanie na swoim policzku, lecz gdy ono nie ustało, otworzył z trudem oczy, próbując znaleźć rzecz odpowiedzialną za jego pobudkę. Jego wzrok napotkał wielkie oczy Chenle, który po chwili uśmiechnął się zwycięsko. Odrzuciwszy na bok wodorost, którym gilgotał policzek przyjaciela, odwrócił się na płetwie i podpłynął do pozostałej dwójki przyjaciół. Jeno wyjmował z plecaków pozostałe jedzenie, przygotowując tym samym śniadanie, zaś Jisung pływał po kajucie, szukając naczyń, na które mogliby wyłożyć posiłek, mimo iż nie zapowiadał się on na duży, jako iż większość rzeczy zjedli w nocy podczas rozmów na ogniskiem.

- Wstałeś, Nana? - spytał Jeno, zobaczywszy, jak jego chłopak podniósł nieznacznie głowę, po czym podpłynął do niego i złożył na jego czole całusa. - Obietnicy należy dotrzymywać, prawda? - dodał z uśmiechem, przez który na policzkach pół-syrena pojawiły się blade rumieńce.

- Która jest godzina? Kiedy wstaliście? - zaczął pytać Jaemin, starając się ukryć tym swoje zawstydzenie związanego ze spojrzeniami, które rzucali im dwaj młodsi syreni.

- Jest bardzo wcześnie. Tak wcześnie, że pewnie wszystkie syreny w całym oceanie poza nami jeszcze śpią - odparł Jeno z cichym śmiechem, głaszcząc po głowie swojego chłopaka. - Ale lepiej byśmy wypłynęli stąd jak najszybciej. Jakby co, służę zaklęciem rozbudzającym.

Jaemin pokiwał głową, będąc niemal pewnym, że z niego skorzysta, ponieważ powoli zaczął odczuwać braki snu, którego dzisiaj on i przyjaciele nie zażyli zbyt wiele. Rozmawiali ze sobą do później nocy tak, że kiedy już położyli się spać, wody zaczęły powoli jaśnieć, więc Jaemin zakładał, iż spadł trzy, może cztery godziny przy optymistycznym scenariuszu. Nie mógł również powiedzieć, że spał dobrze, ponieważ ledwo udało mu się zamknąć oczy, czując irracjonalny lęk przed zasypianiem w tym miejscu, w którym kryło się o wiele więcej, niż odkryli. Gdyby nie obejmujący go od tyłu Jeno, który całował do delikatnie po karku i szyi, Jaemin najpewniej spędziłby bezsenną noc.

Dotyk palców na skórze Jeno skutecznie odwrócił jego uwagę od pływających wokół ich przedmiotów, które w ciemności rzucały na ściany cienie przyprawiające pół-syrena od ciarki, a jego cichy szept pomagał mu zapomnieć o grobowej atmosferze tego miejsca. Przed samym zaśnięciem, Jaemin ujrzał, jak Jisung przepływa przez kajutę, by położyć się obok Chenle, który wiercił się niespokojnie przez sen, mamrocząc przy tym. Syreni nie bali się duchów, wiedząc, że są to jedynie wymysły ludzi, jednak nie znaczyło to, że czuli się komfortowo. Szatyn mógł przysiąc, iż nawet Jeno czuł się mniej pewnie niż zwykle.

Właśnie dlatego trójka syrenów postanowiła również wstać wcześniej, wiedząc, że mogą spokojnie odespać następnego dnia, a dzięki temu będzie mniejsze prawdopodobieństwo, iż ktoś ich zauważy. Grupka przyjaciół zdecydowanie musiała się zgodzić, iż to był jeden z wspanialszych dni, a właściwie nocy, w ich życiu - rozmowa nie urywała się nawet na moment, przyjaciele przytaczali wydarzenia z ich dzieciństwa, żartowali ze sobą, dzięki czemu "Królowa Słońca" była świadkiem jedynie radości i śmiechu, a nie smutku i zmartwień.

Jaemin pochylił się do przodu, opierając głowę o pierś swojego chłopaka, który z uśmiech objął go ramionami, pozwalając mu się w siebie wtulić. Szatyn schował twarz w bluzie Jeno, czepiając się jej jednocześnie dłońmi, podczas gdy syren pocałował go w czubek głowy, wyciągając po tym z jego włosów kryształki szkła, które jakimś cudem przypłynęły z sąsiedniego pokoju tutaj. Jaemin nie wiedział, jak to było możliwe, lecz Jeno zawsze potrafił sprawić, że wszystko stawało się lepsze, piękniejsze, mniej straszne... Jakby samą swoją obecności wymazywał wszystko to, co złe, z tego świata. Czy właśnie tak działała miłość?

the truth always comes out || nomin ||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz