- Jaiden był równie szczęśliwy co Cassandra, kiedy tylko dowiedział się o twoich narodzinach, lecz również ogarniał go smutek. Każdego dnia czuł nad sobą wiszące niebezpieczeństwo, które dotykało także i ciebie. Gdyby strażnicy cię znaleźli, nie byłoby cię tutaj dzisiaj - mówił Jeno. Słowa z trudem przechodziły mu przez ściśnięte gardło.
Kiedy po raz pierwszy usłyszał historię Cassandry i Jaiden, Jaemin był dla niego "tym pół-syrenem", nikim więcej. Jednak teraz, gdy Jaemin stał się dla niego najważniejszego osobą w siedmiu oceanów, gdy jego serce biło jedynie dla pół-syrena, myśl o tym, że jedna wpadka ze strony Adelaide, Nathana lub Jaidena kosztowałaby życie jego ukochanego, napawała go strachem, a wręcz przerażeniem. Świat bez Jaemina... nie, to byłoby coś niemożliwego. Świat nigdy nie ujrzałby jego wyjątkowych dwukolorowych oczu, jego przepięknego uśmiechu, nie usłyszałby jego perlistego śmiechu. Jeno nie doznałby zaszczytu poczucia na swych warg jedwabistych ust Jaemina, nie mógłby go uwięzić w swoich ramionach. I choć teraz białowłosy obawiał się, że stracił szansę na kolejny pocałunek z Jaeminem, jego ukochany przynajmniej żył.
- Tak więc Cassandra spędzała z tobą całe dnie, zaś Jaiden modlił się codziennie o to, by mógł wcześniej skończyć swoją zmianę, by móc do ciebie popłynąć. Byłeś ich odskocznią od rzeczywistości, jedynym źródłem radości - kontynuował Jeno. - A jednocześnie wiedzieli, że trzymając cię przy sobie, narażają cię na śmierć. Słowa Nathana o tym, że nie będą cię mogli nigdy wychować, nareszcie do nich dotarły.
- Czy... czy to wtedy mnie oddali? - spytał Jaemin, pociągając nosem. Nie wiedział, w którym w momencie zaczął płakać. Czy w tym, w którym dowiedział się, że jego narodziny dały szczęście w najgorszych chwilach, czy może wtedy, gdy usłyszał, iż nawet Nathan się uśmiechnął z ulgi, kiedy odkrył, że pół-syren potrafi oddychać pod wodą? Nie jednak powstrzymać swoich łez.
- Nie. Nie chcieli tego robić, dlatego odwlekali to tak długo, jak mogli, pomimo usilnych błagań Nathana, który bał się o swoją rodzinę. A także Jaiden, który przez swoje częstsze wizyty u Cassandry, narażał się na to, iż inni zaczną coś podejrzewać - wyjaśnił Jeno, po czym westchnął. - I niestety Nathan jak zawsze miał rację.
∵∵∵
Jaiden z przyspieszonym oddechem wpłynął do szatni, gdzie migiem zaczął zmieniać swoje codzienne ubrania na służbowe, co chwila zerkając na zegarek. Spóźnił się, wiedział to i czuł się z tym okropnie, lecz nie potrafił zostawić swojej ukochanej w chwili, w której Jaemin, jego najukochańszy syn, zaczął płakać. Pomimo iż syn dawał mu szczęście, wciąż był dzieckiem, które miało swoje humorki i nie zawsze było wiadomo, kiedy przyjdzie pora na śmiech, a kiedy na płacz, który był czymś nowym dla Jaidena. Syreny nie potrafią płakać, więc najwyraźniej tę umiejętność Jaemin odziedziczył po swojej matce, podobnie jak jej brązowe oko. Kochał swojego syna całym sercem i cieszył się, że ma w sobie cechy i jego, i Cassandry. Jeśli kiedykolwiek zostanie z nim sam, Jaemin będzie przypominał mu o ukochanej.
Potrząsnąwszy głową, upominając się, że przecież to nie jest odpowiednia pora na rozmyślania, wyciągnął ze swojej torby złoty pas, na którym lśniły odznaki, mówiące o tym, na jakim stopniu się znajduje. Wciąż pamiętał swoją radość, kiedy otrzymał pierwszą z nich oraz niedowierzanie, kiedy wręczane były mu pozostałe. Kiedyś właśnie to było dla niego ważne. Teraz jednak było to jedyne tło w szczęściu związanym z Cassandrą i Jaeminem. Jaiden odetchnął z ulgą, kiedy zapiąwszy pas i zerknąwszy na zegarek, zrozumiał, iż ma jeszcze pięć minut do rozpoczęcia służby, więc bez problemu uda mu się dotrzeć na posterunek. Lub może bardziej udałoby mu się, gdyby ktoś go zagrodził mu drogi.
CZYTASZ
the truth always comes out || nomin ||
FanficOd zawsze mieszkający w domu dziecka Jaemin wielkimi krokami zbliża się do zakończenia szkoły i tym samym rozpoczęcia dorosłego życia. Jak bardzo jednak zmienią się jego plany na przyszłość, gdy pewnego dnia spotka tajemniczego białowłosego twierdzą...