🔱 54 🔱

362 49 20
                                    

- I... uwaga... - wyszeptała kobieta, po czym wstrzymawszy oddech, nałożyła maskę na twarz swojego syna, który zaśmiał się, kiedy ta oderwała szybko ręce, jakby bała się, że coś popsuje. - Gotowe!

- Mamo, to tylko maska - stwierdził Jeno, przewróciwszy oczami na ekscytację kobiety. Syren odchylił się do tyłu, po czym przejrzał się w lustrze, poprawiając przy tym swoją kurtkę. - Ale masz rację, gotowe. Teraz tylko czekamy na Jaemina.

- Dziwię się, że jeszcze tu spłynął - odparła ze śmiechem kobieta, a białowłosy nie mógł się z nią nie zgodzić.

Energia już od wczorajszego wieczora rozpierała Jaemina, nie dając mu zasnąć, a gdy w końcu to zrobił, przespał zaledwie kilka godzin, budząc się przed południem, mimo iż Jeno powiedział mu, że mogą dłużej pospać. Prawdopodobnie na Festiwalu Masek zostaną aż do później godzin nocnych, a może nawet do wschodu słońca. Jeno pamiętał, jak on sam przed swoim pierwszym Festiwalem Masek sprzed kilku lat również nie mógł spać, dlatego rozumiał przyjaciela i wstał razem z nim, widząc, że ten nie chce czekać sam. Teraz on był już gotowy i musiał się wykazać cierpliwością w oczekiwaniu na Jaemina.

- Jesteś pewna, że nie chcesz z nami popłynąć? - zapytał Jeno swojej mamy, mimo iż już znał odpowiedź.

- Przez ostatnie tygodnie jedyne, co robiłam, to szyłam stroje na festiwal i zdecydowanie zasługuję na odpoczynek - stwierdziła syrena, machnąwszy ręką na pytanie syna. - Poza tym, nie chcę wam przeszkadzać w zabawie.

- Jak wolisz - westchnął Jeno, przysiadając na stole i założył ręce na piersi. Obecność jego mamy nie przeszkadzałaby mu, a wręcz przeciwnie, byłaby ona kolejną osobą, która mogłaby pilnować Jaemina i mieć na niego oko.

- Jeno, nie martw się. Jestem pewna, że wszystko będzie dobrze - powiedziała syrena, kładąc rękę na ramieniu syna, widząc, jak ten nagle się zasmucił. - Po prostu baw się dobrze i spróbuj zapomnieć o tym, kim jest Jaemin. Dzisiaj się liczy tylko zabawa.

- Postaram się dobrze bawić, ale nie obiecuję - odpowiedział Jeno, uśmiechając się, by uspokoić swoją mamę, która jedynie dobrze ukrywała swoje obawy i zdenerwowanie związane z Festiwalem Masek. "Proszę, niech nic się mu się nie stanie" pomyślał z nadzieją.

∵∵∵

Jaemin wyjrzał przez okno i od razu się uśmiechnął, kiedy ujrzał wystrzeliwujące niczym fajerwerki światła z miasta, a do jego uszu doszły krzyki bawiących się syren oraz głośna muzyka grająca w całym Perłowym. Przez ostatni tydzień odliczał dni, a następnie godziny do nadejścia Festiwalu Masek, a gdy nareszcie to się stało, nie mógł powstrzymać swojego podekscytowania. On i Jeno mieli już zaraz wypłynąć z domu i ruszyć w stronę bramy przy Dzielnicy Rubinowej, gdzie mieli się spotkać z Jisungiem i Chenle, a Jaemin miał jedynie nadzieję, że uda im się poznać swoich przyjaciół pomimo masek, które na pewno będą mieli już na sobie.

Jego maska wciąż leżała w pudełku schowanym pod łóżkiem i nie była ona przez niego ruszana od momentu, w którym ją tam postawił wczorajszego dnia, obawiając się, że mógłby ją niechcący zniszczyć, tak jak swoją muszlę. Piękno maski olśniewało i Jaemin mógłby się w nią wpatrywać godzinami, dziękując przy tym Jeno za to, że mu ją kupił, jednak trzymając ją, niemalże czuł, iż na nią nie zasługuje. Jej bogate zdobienia przywoływały mu na myśl królewską biżuterię z ludzkiego świata, a tymczasem tutaj kamienie szlachetne było czymś, co nawet on, jako pół-syren i zwykły obywatel Perłowego, mógł nosić.

Dlatego mimo iż gdy wyglądał przez okno, zobaczył syrena podrzucającego radośnie swoją maskę udekorowaną rubinami, Jaemin wolał jednak obchodzić się z nią najdelikatniej, jak potrafi. Uklęknął przed swoim łóżkiem, po czym wyciągnął pudełko i uniósłszy wieczko, westchnął z zachwytu, mając wrażenie, że maska jest jeszcze piękniejsza niż wtedy, gdy mierzył ją poprzedniego dnia. Szafiry lśniły w wieczornych wodach oceanu, wstążki przypięte po bokach maski układały się w fantazyjne kształty, ciągnąc za sobą diamenty, o których posiadaniu kiedyś Jaemin nawet nie śnił. Upewniwszy się, że żaden kamień nie odkleił się od maski, ostrożnie ją podniósł i przyłożył do twarzy. Maska od razu do niej przywarła, stając się z nią jednym.

the truth always comes out || nomin ||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz