[62]

3.5K 250 80
                                    

- Maaamaaaa!!! - krzyknął zapłakany Yuki. Podbiegł do Levi'a i przytulił mu się do nóg.

- Co się stało Yukiś? - kucnął przy nim. Zaczął wycierać mu policzki i oczka.

- Nie wiem gdzie Hiro... - wyznał smutny.

- Przecież bawiliście się w chowanego, a Fumiko? Gdzie jest? - zapytał.

- Na polu... Na ławce... - powoli się uspokajał.

- Idź do siostry, a mamusia poszuka braciszka, dobrze? - uśmiechnął się do niego ciepło.

- Dobrze - poszedł z mamą na pole. Usiadł obok swojej młodszej, sześcioletniej siostry. Chwycił ją za rączkę i zaczął mówić że mamusia znajdzie braciszka.

Levi szukał Hiro po całym podwórku. Obawiał się tego, że mógł pobiec gdzieś poza nie, jednak brama była zamknięta na kłódkę. Tak dla bezpieczeństwa.

Chodząc tak po podwórku, przypomniał sobie słowa Erena. Że niegdyś, gdy był małym chłopcem uwielbiał wspinać się na drzewa, a z racji, że Hiro bardzo przypominał Erena, nie tylko z wyglądu ale i z charakteru, to nie miał wątpliwości, że właśnie tam mógł pójść.

Na podwórku nie mieli wysokich drzew , dlatego szukanie go nie było problematyczne. Zauważył go w najgęstszym punkcie drzewa.

- Hiro, widzę Cię, proszę, zejdź do mamy,  rodzeństwo się martwi - jego słowa wypowiedziane troskliwym, łagodnym matczynym tonem przekonały chłopca aby zszedł z drzewa.

- Mama... Umiem chodzić na drzewa... - powiedział trochę zawiedziony.

- Wiem, że umiesz się wspinać, ale mamusia się boi, że kiedyś możesz spaść, dlatego nie wchodź nigdy na drzewa, dobrze? No chyba że będziesz starszy - kucnął przy dziecku. Hiro przytulił się do mamy.

- Dobrze... Nie będę... - mimo iż powiedział to bardzo przekonująco, to i tak kłamał. Bardzo lubił się wspinać i nie wierzył mamie, gdy ta mówiła, że to niebezpieczne i że może sobie zrobić krzywdę.

- Dziękuję skarbie, a teraz biegnij do rodzeństwa, Yuki wylewał morze łez za Tobą - przytaknął po czym uśmiechnięty pobiegł do Yukiego i Fumi.

Patrzył na nich jak się bawią, po czym wrócił do domu robić obiad. Z okna kuchennego miał na nich idealny widok. Dzieci dobrze o tym widziały, w końcu Levi kazał im się bawić tylko tam, gdyż miał na nich dobry widok z okna i w razie czego mógł interweniować.

Na chwilę stracił ich z oczu, gdy z musiał odcedzić ziemniaki, wylewając gorącą wodę. Gdy wrócił do nich zauważył że rozmawiają z pewnym blondynem... O niebieskich oczach... I charakterystycznych dla niego brwiach...

- Erwin!? - szybko wybiegł z domu, był gotowy na wszystko byle by bronić swoich dzieci. Blondyn stał przy bramie i rozmawiał z trójką maluchów. - Nie rozmawiać z nim! Odsuńcie się od bramy!!
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
Chwila ciszy















































Do następnego ziemniaczki, i Ty kartofelku! :3

Bądź moją omegą, proszę... || Ereri ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz