- Co ty tu robisz larwo!? - uniósł się Jean.
- To samo co ty koński ryju! - odgryzł się. Levi położył sobie dłoń na czole ze wstydu i zażenowania.
- Ciebie chyba pociąg przejechał! Co ty masz za ryj!? - zaczęli sobie skakać do gardeł. Dosłownie wyglądali jak dwa napuszone koguty walczące o terytorium.
- Mnie chyba, Ciebie na pewno! Ciekawe jaką klacz ci się udało wyrwać, bo z takim ryjem to musiałeś do stadniny chodzić - warknął.
- O ty- przerwał im Levi. Jednemu i drugiemu dał z liścia.
- Spokój! Zachowujecie się jak banda niedorozwiniętych bachorów! Spokój i to natychmiast, jaki dajecie przykład dzieciom, co? Jak widzą przemoc u dorosłych, to nie miejcie później wielkich zdziwionych min gdy sami zaczną wykorzystywać to w praktyce! - Eren spuścił głowę, a Jean tylko prychnął po czym skrzyżował ręce na piersi. - Proszę wybaczyć panie dyrektorze, ta dwójka po prostu zachowuje się gorzej niż dzieci...
- Nic się nie stało, widać że chociaż jedna osoba panuje żelazną ręką - zaśmiał się. - Wracając do powodu tego spotkania, ehem! - odkaszlnął. - John zaczął wyśmiewać się z Hiroshiego z niewyjaśnionych przyczyn, gdy ten się odgryzł, John zaatakował swojego kolegę najpierw bojąc go po twarzy
- John nigdy czegoś takiego by nie zrobił panie dyrektorze, jestem tego w stu procentach pewny - zaczął go bronić. Popatrzył na syna.
- Jest tu monitoring, który wszystko zarejestrował, obejrzałem go, ponieważ nie było mnie w gabinecie w czasie gdy bójka się zaczęła, jednak na nagraniu ewidentnie widać, jak to właśnie John sprowokował, a co gorsza zaatakował jako pierwszy - wytłumaczył całkiem spokojnie.
- W dodatku gdy przybyłem już na miejsce, twój syn chciał zaatakować mnie tymi nożyczkami - Levi pokazał nożyczki, które nadal trzymał.
- Nie wierzę... Musimy sobie poważnie porozmawiać w domu... Ciężko mi w to uwierzyć, ale nie pozostaje mi nic innego jak przeprosić za całe to zajście - chwycił swojego syna za rękę. - A na tobie naprawdę się zawiodłem... - wyszedł z nim z szatni. Hiro podszedł do rodziców i się do nich przytulił.
- Przepraszam... - powiedział cicho przytulając się do nich. Levi przy nim kucnął i pocałował go w czoło.
- Wiemy, że to nie była twoja wina skarbie - uśmiechnął się do niego czule. - Masz podbite oko... Chodźmy do domu, zrobię wam gorącą czekoladę - dzieci uśmiechnęły się radośnie po czym pożegnali się z dyrektorem i poszli w stronę auta. - Eren, szefowa ci pozwoliła przyjechać?
- Sama jest omegą, na dodatek matką, więc mnie doskonale zrozumiała - ucałował niższego od siebie w policzek.
- Mój Erenek - uśmiechnął się.
- Nie prawda - Fumi w końcu się odezwała. - Tata jest mój - przytuliła się do niego ze słodkim uśmieszkiem.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
UfffNiby jestem chora... Niby mam dużo nauki...
Do tego dochodzą inne obowiązki
Lub rozrywki fuyukosnk 😏😏😏
A mimo to tak często dodaje rozdziały
Do następnego ziemniaczki i Ty kartofelku!! :33
CZYTASZ
Bądź moją omegą, proszę... || Ereri ZAKOŃCZONE
RomanceCzęść 1 (część 2 "Nie odchodź... Proszę") Charakter postaci został zmieniony na potrzebę książki. Dziękuję że jesteś. # 1 - mpreg!!! X33 Najważniejsze co powinniście wiedzieć, to to, że jest to omegaverse ( ah i te moje powtórzenia wyrazów xD) Miłe...