[16] ✓

6.2K 424 143
                                    

Levi zaczynał coraz częściej myśleć o Erenie i sam siebie doprowadzać do rumieńca czy szybszego bicia serca. Zdał sobie sprawę że może go kochać ale nie był tego w stu procentach pewny.

Ereś: Hej Levi, przyjść po ciebie?

Leviś: Możesz

Ereś: 😲😲

Leviś: no co?

Ereś: zazwyczaj odmawiasz

Leviś: ludzie się zmieniają

Ereś: Bardzo mi się to podoba, zaraz będę 😘

Levi nie zareagował na tą emotke, nie odpisał bo zalał się czerwienią. Przypomniał sobie to jak go poprzedniego dnia pocałował w policzek. Siedział właśnie w kuchni pijąc herbatę. Październik nie był jego ulubioną porą roku. Pogoda się psuła i było brzydko i czasem bardziej zimno. W ogóle jesień i wiosna były najgorsze. Nie to że ich nie lubił, po prostu każda pora roku ma plusy i minusy.

Popatrzył na zegarek, była już odpowiednia pora do wyjścia z domu. Podszedł do drzwi, otworzył je i o mało nie zabił Erena drzwiami.

- Ło! Co to za zamach na moje życie?? - zapytał zaskoczony ale mimo to lekko się uśmiechając.

- Nie chciałem - od razu się wybronił zaskoczony. - Myślałem że wyjdę wcześniej

- A ja myślałem że przyjdę do ciebie wcześniej - zaśmiał się. - No to chodźmy, Leviś - zarumienił się lekko. - Jeszcze żyje?

- A dlaczego miałbyś nie żyć? - zapytał spoglądając na niego.

- Myślałem że będziesz mnie chciał zabić za mówienie ci leviś - też na niego spojrzał. Podobała mu się jego niewinna i delikatna twarz. Strasznie chciał go pocałować... Nie w policzek czy w czoło, a w usta...

- Zaczynam się przyzwyczajać do tego że jesteś inny - powiedział z lekkim uśmiechem.

- Inny? Nam cię cieszyć czy płakać? - zapytał przyglądając mu się marzycielsko.

- W sensie że nie jesteś taki jak inni, wyróżniasz się - stwierdził patrząc przed siebie.

- Wyróżniam? - wpadł na pewien pomysł. - Czyli nie będzie ci przeszkadzało jak zrobię to? - chwycił go za rękę.

Czarnowłosy się zarumienił. Serce mu szybciej zabiło a ciało przeszła fala przyjemnych dreszczy i gorąca. Odwrócił głowę udając złego i niezadowolonego.

- I tak byś mnie zmusił... - stwierdził. W duszy prosił żeby go nie puszczał, podobało mu się to ciepło jego dłoni. - Więc nie mam wyboru

- Może tak, może nie - szli tak trzymająca się są ręce.

- Tylko nie zapomnij puścić mnie zanim ktoś zauważy - starał się mówić twardo. - Nie chcę żeby ktoś wyobrażał sobie coś czego nie ma

- Dobrze dobrze - zgodził się na to. - Jeśli tego sobie życzysz.

Zanim weszli na dziedziniec szkoły puścili swoje dłonie. Levi poczuł się w tedy strasznie samotny... Tak jakby ktoś mu zabrał coś ważnego. Podobało mu się to tak bardzo, że nawet nie zauważył kiedy doszli do szkoły. Nie chciał nawet zakładać słuchawek...
.
.
.
.
.
.
.
Kolejny rozdział do maratonu!

3/?

Bądź moją omegą, proszę... || Ereri ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz