[38]

5.1K 345 151
                                    

Minęło parę miesięcy...

Trzeci dzień wakacji a czarnowłosy nudził się niemiłosiernie. Jego jedynym zbawieniem mógłby Eren.

Leviś💕: Masz dzisiaj czas?

Ereś💕: Niestety nie... Mama chciała jechać do wujka.

Leviś💕: Szkoda... Nudzę się niemiłosiernie... Odkąd zdjęli mi gips robię mniej niż za czasu kiedy go jeszcze miałem...

Ereś💕: Naprawdę bym chciał z tobą gdzieś wyjść... Jednak mama nalega i nie pozwala mi zostać w domu

Leviś💕: Nie mam ci tego za złe skarbie, tylko uważajcie na drodze... Mam jakieś złe przeczucie... A może to przez ruję, mimo wszystko, uważajcie

Ereś💕: Dziękuję kotek, będziemy uważać, a teraz jedziemy, pa~

Leviś 💕: Pa ❤

Levi odłożył niezadowolony telefon. Naprawdę miał złe przeczucie odkąd Eren napisał mu o odwiedzinach wujka. Właśnie w tej chwili w głowie miał najgorsze scenariusze...

*

Eren w tym czasie wyjechał z domu wraz z mamą. Myślał o czarnowłosym... Naprawdę nie miał ochoty na odwiedziny wujka Hannes'a.

Wjechali na skrzyżowanie. Mama Erena miała pierwszeństwo, więc z tego jak najbardziej skorzystała, a na pierwszy rzut oka droga była pusta. Jego mama przyspieszyła, była na samym środku skrzyżowania, jednak coś im poważnie przeszkodziło...

***

Policja, karetka oraz straż pożarna dojechały na miejsce. Czarne auto nadawało się jedynie na kasację, podobnie jak i srebrne, które było bardziej poszkodowane.

Straż pożarna wyciągnęła ledwo przytomną, otumanioną kobietę, po czym zabrali się za wyciąganie młodego chłopaka, od którego strona auta była prawie całkiem zmiażdżona.

Wyciągnięcie go graniczyło z cudem, jednak w końcu się to udało. Już na pierwszy rzut oka było widać że ma złamane żebra od prawej strony, rękę też. Czy obrażeń było więcej? Tego nie widział nikt...

Carla w końcu wróciła do siebie i mogła z płaczem zadzwonić do Kuchel.

*

Levi'a w tym momencie okropnie kłuło w klatce piersiowej. Nie widział czym to jest spowodowane. Zszedł na dół do kuchni. Słyszał końcówkę rozmowy telefonicznej jego mamy.

- Zajmę się wszystkim... Spokojnie Carla, będzie dobrze... Musi być... - po tych słowach ich rozmowa dobiegła końca. Levi wszedł do kuchni.

- Co się stało? - zapytał czarnowłosy.

- Carla wraz z Erenem mieli poważny wypadek na głównym skrzyżowaniu... - czarnowłosy nie mógł dopuścić do siebie tych słów. Właśnie w tej chwili jego serce zostało zniszczone, zmiażdżone po raz drugi...

- N-nie... T-to nie jest prawda... Nie jest, tak!? - jego matka milczała. Dla Levi'a był to wystarczający znak.

Wybiegł jak poparzony z domu. Biegł prosto do miejsca gdzie jego ukochana osoba możliwe że właśnie walczy o życie.

Dobiegł na miejsce gdzie karetka właśnie odjeżdżała. Srebrne auto mamy Erena dymiło się w rowie. Zdruzgotany zaczął tam biec jednak jeden z policjantów go zatrzymał.

- EREN!!! - krzyknął płaczące jak jak jeszcze nigdy...

*****

Wybaczcie że zrobiłam taki dramacik.

Musi być trochę dreszczyku, życie nie jest kolorowe :"<

Mam nadzieję że rozdział się podobał mimo smutnego momentu...

Napiszcie co o tym myślicie ziemniaczki :33

Bądź moją omegą, proszę... || Ereri ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz