Rozdział 11 B

1.3K 52 10
                                    

W którymś momencie rozdziału jest linia, która wyznacza, gdzie kończy się akcja z wersji A, czyli tej sprzed remontu.

Kiedy docieramy do przewróconego autobusu, Tobias zarządza przerwę. Christina siada pod pojedynczym drzewem i poklepuje miejsce obok siebie, ale kręcę głową. Potrzebuję kilku minut dla siebie.

Kilka osób opiera się plecami o dach autobusu, więc mijam ich, żeby zbytnio nie oddalić się od grupy. Po drugiej stronie samochodu nie ma gładkich powierzchni - to plątanina rur, kabli i brudnych elementów silnika. W jednym miejscu zauważam sporą dziurę po skradzionych częściach.

Siadam po turecku na gołej, zmarzniętej ziemi, biorę głębokie oddechy. Zimne powietrze łagodzi ból zmuszonych do dużego wysiłku płuc. Mimo to wiem, że jest lepiej, nie zostałam w tyle, ani razu nie musiałam się zatrzymywać, chociaż Zeke i Christina pewnie celowo biegli zaraz za mną, żebym nawet nie miała takiej możliwości.

- Pewnie nawet nie wie, że zauważamy większość rzeczy, które chce przed nami ukryć. A teraz chce ukryć, jak bardzo jesteś dla niego ważna.

Przymykam oczy i zaczynam jeździć palcami po ziemi, brud wbija mi się pod paznokcie. Kiedy to wszystko usłyszałam, byłam zła. Tak po prostu, bo nadal miałam w głowie ból i dezorientującą tęsknotę sprzed kilku tygodni.

Odesłał cię, bo chciał cię chronić. Ostatnio wszystko robi, żeby cię chronić. Skoczyłby za tobą w ogień.

Przyznaję, że tego nie rozumiałam. Zanim Tobias mi to powiedział, nawet nie przyszło mi to do głowy. Chciałam zostać w pałacu, chciałam być z Tobiasem i znałam ryzyko. Nie miał prawa podejmować decyzji za mnie.

- Nawet nie potrafi powiedzieć, że mnie kocha.

- A powiedziałaś mu, że ty go tak?

Mocniej zaciskam powieki, podnoszę do góry garść ziemi. Czuję zbierające się za oczami łzy, chociaż nawet nie wiem, skąd się biorą.

- O, brachu... Fakt, to może być dla niego trudne.

Zmarszczyłam brwi.

- Co masz na myśli?

Zeke spojrzał na mnie, jakby nie był pewien, czy powinnam usłyszeć tak poufne informacje. Skoro jednak już zabrnął tak daleko, równie dobrze mógł brnąć dalej.

W końcu westchnął z rezygnacją.

- Tylko to, że on nie przywykł do bycia kochanym. Wie, co to znaczy kochać, ale przez całe życie był sam.

- Przecież... - Z trudem przełknęłam ślinę. - Sam powiedziałeś, że miał ciebie, Caleba, rodziców...

- O rodzicach nie wspomniałem i to nie bez powodu. A my... To była przyjaźń, miłość braterska. Nigdy o tym nie rozmawialiśmy. Myślę, że Tobias nie jest w stanie zaakceptować tego, że może być dla kogoś ważny. Jest przyzwyczajony do ciągłego troszczenia się o innych, ale nigdy o siebie.

Wydaję z siebie cichy, zduszony jęk i ciskam grudkami ziemi o dno autobusu. Kilka kamieni z brzdękiem odbija się od metalowych elementów.

Nie rozumiałam. Spędziłam z Tobiasem tyle czasu i nie rozumiałam. Ale ludzie są skomplikowani, nie można ich tak po prostu zobaczyć i pojąć. Jak mogłam twierdzić, że go znam? Nigdy nie wiedziałam, jak wiele ukrywa, co naprawdę chce powiedzieć, kiedy z kimś rozmawia.

Because I had You ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz