Wszyscy zamieramy w tej samej chwili. Nie ma nawet sensu, żeby unosić pistolety, ponieważ te naszych przeciwników, są już wycelowane w nasze głowy. Wypuszczam powietrze ze świstem i spoglądam ze złością w twarz stojącego naprzeciwko mnie Alexandra Lightwooda.
- Opuście broń - nakazuje jego siostra, spoglądając po naszych twarzach. Mamy przewagę liczebną; ich jest tylko troje: Alec, Isabell i Simon, nas siódemka. Mimo to nie możemy nic zrobić, jeśli się ruszymy, wystrzelają nas jak kaczki.
- A nie jesteśmy przypadkiem po tej samej stronie? - pyta Peter i marszczy brwi, jednak ostrożnie odkłada swój pistolet na podłogę.
- To zależy - mówi Alec. - Z kim trzymacie?
- Z nami.
Wszyscy odwracamy się w stronę długich blatów. Wychodzą za nich dwie osoby, idą w naszą stronę spokojnym krokiem. Pierwszą z nich jest Clarissa Fraychild. Druga to Tobias Eaton. Blady, w przesiąkniętej krwią koszuli, chwiejący się przy każdym kroku. Ale z całą pewnością żywy.
- Tobias! - wołam i wysywam do przodu. Mijam zdezorientowanych Aleca i Simona, i rzucam się mu na szyję. Śmieje się prosto do mojego ucha.
- Cześć, Bet. Aż tak się stęskniłaś?
- Widziałam, jak cię postrzelili! - oznajmiam. Odsuwam się od niego i badawczo przyglądam jego twarzy. - Myślałam, że...
- Pogrzało was?! - pyta Clary. Spoglądam na nią i orientuję się, że mówi do swoich podwładnych. - Opuśćcie te cholerstwa, to nasi sojusznicy.
Cała trójka chowa pistolety ze zmieszanymi minami.
- Sorry... - mówi Simon, wbijając wzrok w swoje buty.
Reszta naszej grupy wreszcie przechodzi przez drzwi i rozchodzą się po kuchni.
- Co się stało? - pytam, znów zwracając się do Tobiasa. Cały czas kurczowo zaciskam palce na jego przedramionach, bojąc się, że gdy tylko go puszczę, rozwieje się w powietrzu, jak duch.
Znów się uśmiecha i zakrywa moje ręce swoimi.
- Wszystko zgodnie z planem. Przyszliśmy, pozbyliśmy się ochrony i uwolniliśmy ekipę z Nowego Jorku.
Nagle czuję, jak cała euforia, którą poczułam na jego widok, ulatuje ze mnie jak powietrze z przekutego balonu. "To nasi sojusznicy", powiedziała Clary. Przypominam sobie jednak, że to nieprawda. Oni tylko udają naszych przyjaciół, a tak naprawdę cały czas wbijają nam nóż w plecy, by potem osłonić się naszymi zimnymi ciałami przed ostrzałem.
Nie byliśmy sojusznikami. Ale Tobias nie miał o tym pojęcia.
- Gdzie Maxon i Aspen? - pyta Caleb, podchodząc do nas. On też obejmuje Tobiasa na powitanie.
- Na tyłach... - Brunet wzrusza ramionami. - Gdzie reszta?
- Bellamy i Scott zostali w pomieszczeniu kontrolnym - odpowiada mój brat.- A Uriah?
Marszczę brwi. Spoglądam na przyjaciół za mną, oni też rozglądają się dookoła. Najwyraźniej nikt nie zauważył, że brakuje nam jednego Pedrada.
- A Zeke? - odzywa się Peter.
Najwyraźniej nikt nie zauważył, że zgubiliśmy dwóch Pedradów.
- Nie wiem, czy to ważne, ale nie ma też Jace'a - wtrąca Alec. Wszyscy odwracają się w jego stronę. Wzrusza ramionami. - Po prostu przyszło mi do głowy, że to może mieć jakieś znaczenie. Skoro mamy już dwóch innych zaginionych...
CZYTASZ
Because I had You ✔
FanfictionDla Beatrice Prior Eliminacje dobiegły końca, ale dla Tobiasa Eatona gra toczy się dalej, chociaż od początku jest na straconej pozycji - w chwili, gdy do pałacu przyjechało dwadzieścia pięć dziewczyn, jego los został przypieczętowany, bo tego chcie...