Rozdział 18 B

1.1K 56 9
                                    

Po spotkaniu - na którym poznaliśmy także Americę i Aspena z Los Angeles i mnóstwo informacji, że musiałabym od samego początku wszystko notować, żeby cokolwiek zapamiętać, a zamiast tego ucięłam sobie nieplanowaną drzemkę - na salę konferencyjną zostają wniesione talerze z ciastkami, filiżanki i dzbanki pełne parującej kawy i herbaty. Na widok tego wszystkiego ślina napływa mi do ust.

Maxon i Clary (do końca spotkania nazywani przez dyrektora Maxem i Claire) mówili o współpracy, więc domyślałam się, że teraz powinniśmy się poznać i zintegrować, by stawić czoło wspólnemu złu. Jakiemu? Obawiam się, że kiedy o tym mówili, spałam.

Osobiście zamierzam się teraz zintegrować z ciastem.

- Betty. - Słyszę tuż za sobą, kiedy dziewczyny w garsonkach zaczynają rozdawać talerzyki. Odwracam się przez ramię i zauważam Zekego, który nie wiedzieć kiedy znalazł się na podłodze za mną.

- Co chcesz, Zac? - pytam z lekkim uśmiechem.

- Chodź, zadzwonimy do Kwatery. Musimy w końcu powiedzieć o wszystkim Tobiasowi.

Wzdycham. Z tęsknotą myślę o gorącej herbacie, ale coś zakłuło mnie w sercu, kiedy Zeke wymówił jego imię.

- Dobra - odpowiadam.

- Co znowu? - Caleb przechyla się na krześle się do tyłu i spogląda na Pedrada. - Znów gdzieś idziecie? - pyta oskarżycielskim tonem.

- Do Złomka - wyjaśnia Zeke. Mój brat kręci głową.

- Nie ma mowy, znów będziemy musieli was potem szukać...

- Więc chodź z nami - proponuję, bo z każdą sekundą coraz bardziej zależy mi, żeby porozmawiać z Tobiasem, żeby chociaż usłyszeć jego głos.

Caleb zastanawia się nad tym przez chwilę, a potem pochyla się w stronę Bellamy'ego. Siedzący między nimi Peter spogląda na nas, zdezorientowany. 

- Idę z Zeke'em i Beatrice skorzystać z radia - oznajmia brunet.

- Co? - odzywa się Hayes. - Ja też idę!

- Nie. - Caleb ucina temat. - Sorry, Peter, ale jeszcze chwila i wszyscy pójdą, a to nie będzie dobrze widziane. Zajmiecie się tym? - pyta, patrząc na Bellamy'ego, który kiwa głową. 

- Będziemy dyplomatyczni - obiecuje Clarke. 

Brunetowi to chyba wystarcza, bo on też przytakuje i włącza mikrofon.

- Przepraszam - mówi, patrząc po twarzach zebranych, ale skupiając się na Clary, Maxonie i Davidzie. - Jeśli nie macie nic przeciwko ja, Beatrice i Zeke opuścimy was na chwilę.

- Oczywiście - odpowiada David, kiedy wszyscy zgodnie kiwają głowami.

- W jakim celu, jeśli mogę spytać? - odzywa się Aleksander Lightwood z Nowego Jorku. 

- Alex, skąd ta podejrzliwość? - karci go dyrektor, ale Caleb z uśmiechem kręci głową.

- W porządku. Chcemy tylko skontaktować się z Jego Wysokością Tobiasem. Chcielibyśmy poinformować go o tym, gdzie jesteśmy i...

- Oczywiście, oczywiście - powtarza David. - Powiedzcie o wszystkim księciu Thomasowi i koniecznie go do nas zaproście. 

Moje serce zabiło szybciej.

- Mamy tu ściągnąć Tobiasa?! - pytam z niedowierzaniem. Zapominam przy tym włączyć mikrofon, ale i tak od początku nie były one potrzebne.

- Naturalnie, Betty. - Dyrektor Agencji uśmiecha się do mnie szeroko. - Mam mu sporo do powiedzenia. 

Kiedy wreszcie wychodzimy z sali, zaciskam ręce na materiale bluzy. Tobias, myślę. Tobias tu przyjedzie.  Zobaczę go.

Because I had You ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz