Rozdział 29 B

870 57 10
                                    

Z moich ust wyrywa się krzyk. Instynkt nakazuje mi odwrócić się w stronę zamieszania, realnego zagrożenia dla mnie samej, ale nie potrafię odsunąć się od monitora. Usiłuję dostrzec, co się dzieje z Tobiasem, ale jego ciało zniknęło za szerokim blatem.

On, karcę się w myślach. On, nie ciało.

- Wszyscy ręce do góry! - krzyczy ktoś, ale ja nadal nie odrywam wzroku od komputera.

- Tobias... - mówię cicho. Oddycham szybko, płytko, z trudem łapię powietrze. - Tobias... Tobias... 

- Beatrice! - woła Matthew, ale jego głos dociera do mnie jak zza ściany.

Wiem, że wokół mnie coś się dzieje, ale nadal nic nie rozumiem. Przed oczami nadal mam Tobiasa, jak upadał na ziemię.

- Tobias, Tobias... Tobias! - krzyczę, kiedy ktoś obejmuje mnie w pasie i siłą odciąga od komputera. - Tobias!

- Bet!

Dopiero ten dźwięk staje się impulsem, który stanowczo nakazuje mi zejść na ziemię. Zaskoczona, nadal półprzytomna, odwracam się do chłopaka, który nadal mnie obejmuje, jakby się bał, że upadnę. I nie jest to wcale lęk nieuzasadniony. 

Spoglądam w zielone oczy brunetka, który uśmiecha się do mnie.

- Caleb! - wołam, czując na sercu wielką ulgę. Od razu rzucam mu się na szyję, ignorując ból w kostce. - Mój Boże...

- Wiem, to popaprana sprawa - przyznaje ze śmiechem. W prawej ręce ściska pistolet. - W porządku? Jesteś cała? Gdzie Tobias? Spotkaliście Maxona?

- Em... - Otwieram usta, ale po sekundzie znów je zamykam.

- Ja to mogę wyjaśnić - zgłasza się Matthew, za co jestem mu wdzięczna.

Rozglądam się po sali. Widzę Petera, Uriaha i Nitę, którzy zebrali się wokół ściśniętych w kącie pracowników Agencji. Nita stoi przy przykutym do krzesła żołnierzu, Bellamy i Clarke krążą po pomieszczeniu kontrolnym, a na środku tego wszystkiego stoi Allison, obejmowana przez Scotta. 

Matthew zaczyna szybko streszczać wszystko, co się stało, ale niemal natychmiast mu przerywam.

- Tobias - mówię znowu. Obaj spoglądają na mnie, a ja zmuszam się, by wreszcie ułożyć jakieś sensowne zdanie. - Spójrz. - Ciągnę brata w stronę komputera, na ekranie nic nie widać. - Co...

- Usterka kamery - wyjaśnia szybko Matthew.

- Postrzelili Tobiasa! - wołam. Spoglądając na Caleba. - On, Zeke, Aspen i Maxon poszli do kuchni po Clary i resztę jej ludzi, ale...

- Poszli z Aspenem i Maxonem?! - pyta ostrym tonem. - Cholera jasna...

- Co się dzieje? 

- Kiedy powiedziałem, że David zapłacił tym ludziom za odstawienie tego cyrku, chciałem jeszcze zaznaczyć, że nie działa sam - wyjaśnia Matthew. 

- Chciał przekonać Tobiasa, że Agencja jest dobra, wyciągając was z tego bagna - odzywa się Allison, krzyżując ramiona na piersiach. - Maxon i Clarissa mu pomagają, bo potrzebują Chicago w roli sojusznika. 

Biorę głęboki wdech. A więc za to zginął Miles. Za chory teatrzyk, w którym wszyscy musieliśmy zagrać.

- Co teraz? - pyta Scott, ale zanim ktoś mu odpowiada, podchodzą do nas Uriah i Peter, każdy z nich ściska kilka pistoletów.

- Zabraliśmy to tym ziomkom. - Hayes wskazuje na pracowników Agencji, a ja wytrzeszczam oczy.

- Mieli broń?! - Spoglądam na Matthew. - Wiedziałeś o tym?

Because I had You ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz