Tobias tłumaczy wszystkim sytuację bardzo szczegółowo. Na początku atmosfera w pokoju jest dość luźna i spokojna, ale z każdym słowem gęstnieje, na twarzach wszystkich wokół dostrzegam napięcie. Kiedy chłopak kończy, przez kilka długich sekund nikt się nie odzywa.
- Żebym miał jasność - mówi w końcu Caleb, unosząc ręce do góry, jakby coś od siebie odpychał. - Najpierw Agencja zrobiła z nas króliki doświadczalne, a teraz chcą nas wykorzystać jako swoją prywatną armię?
- Chyba nie do końca swoją - mamrocze Uriah. Nawet on i Zeke nie wyglądają teraz na szczególnie szczęśliwych. - Mamy posprzątać bajzel, który porobił się na podwórku Maxona i... jak jej tam... Clary. Tak?
Tobias kiwa głową. Siedzę obok niego, ale nie dotykamy się. Czuję, jakby między nami było jakieś mocno naładowane pole, nie wiem tylko, czy nas do siebie przyciąga, czy od siebie odpycha, ale fakt, że odsunął się ode mnie, gdy weszliśmy do pokoju i obecność naszych przyjaciół, skutecznie odradza mi samo myślenie o tym.
- A jak oni do tego podchodzą? - pyta Nita.
- Nie widzą w tym nic złego. Właściwie to pomysł bardzo im się podoba. - Brunet wzdycha i przesuwa dłońmi po twarzy. - Chciałem podjąć decyzję sam, ale... To dość skomplikowane. Jeśli odmówimy, możemy narobić sobie trzech poważnych wrogów... - Spogląda mi w oczy, jakby zadawał pytanie. Nieznacznie kiwam głową. - Nie potrafię sam zdecydować. I nie chcę tego robić. Chcę wiedzieć, co myślicie.
- Serio pytasz? - Zeke unosi brwi, po czym spogląda się po twarzach wszystkich obecnych. - Powiem coś i myślę, że wypowiem się w imieniu wszystkich: Chuj i w...
- Zeke! - upominam go, zanim zdąży się rozkręcić.
- No i zepsułaś efekt. - Pedrad wywraca oczami, po czym zwraca się do Tobiasa. - Cały czas radziliśmy sobie bez Agencji i teraz też damy radę. A jeśli potem mamy mieć problemy, to też sobie poradzimy. Najważniejsze teraz to załatwić Wiernych i nie pakować się na siłę w nieswoją wojnę. Dobrze mówię?
Kiwam głową, podobnie jak cała reszta. Nawet Caleb i Bellamy wydają się w pełni ze sobą zgadzać, po raz pierwszy, odkąd ich znam.- Będzie, co ma być - mówi mój brat. - Jeśli David będzie mieć potem jakiś problem, to trudno.
Rozlega się kolejny pomruk aprobaty. Kąciki moich ust lekko unoszą się do góry.
- To co teraz? - pyta Miles, pochylając się do przodu. Cała grupa spogląda na Tobiasa, który wygląda na sto razy spokojniejszego, ale i tak mnie zaskakuje, kiedy uśmiecha się szeroko.
- Wyjeżdżamy.
~~*~~
Decydujemy się zostać do kolacji, a wcześniej przygotować się do drogi na tyle, jak to tylko możliwe, żeby nie musieć prosić Zoe ani Allison o pomoc w dotarciu do Kwatery. Agencja, przez działający dwadzieścia cztery godziny na dobę monitoring, bardzo dobrze zna Chicago... a pewnie bez niego też mają wiele map, ale ich wiedza kończy się wraz z murami i lepiej, żeby tak zostało.
Pakuję swój niewielki dobytek do plecaka, rozmawiając z Calebem i Peterem, kiedy nagle do sypialni wchodzi Tobias i od razu podchodzi do naszej trójki. Zerkam na niego, przygotowana na to, że przyszedł do mojego brata, ale on zwraca się bezpośrednio do mnie, nawet nie witając się z chłopakami.
- Idę porozmawiać z Davidem - oznajmia. - Idziesz ze mną?
Zaskoczona wytrzeszczam oczy, ale szybko się opanowuję.- Pewnie - odpowiadam i posyłam jeszcze jedno spojrzenie Calebowi i Peterowi, którzy też wyglądają, jakby się tego nie spodziewali, ale na pewno w mniejszym stopniu niż ja.
CZYTASZ
Because I had You ✔
FanfictionDla Beatrice Prior Eliminacje dobiegły końca, ale dla Tobiasa Eatona gra toczy się dalej, chociaż od początku jest na straconej pozycji - w chwili, gdy do pałacu przyjechało dwadzieścia pięć dziewczyn, jego los został przypieczętowany, bo tego chcie...