Rozdział 39 B + 12 A

798 48 5
                                    

Maraton, część 3/3

Z okazji naszego powrotu zostaje zwołane specjalne zebranie, zaraz po śniadaniu. Mimo to jestem zdenerwowana, gdy tylko otwieram oczy. Będą na nim rodzice. Nie widziałam ich od wyjazdu, właściwie w ogóle nie nie wiedziałam, co się z nimi dzieje. To sprawia, że przez całe rano chodzę nerwowo, nie wiedząc, co ze sobą zrobić.

- Nie będę ukrywać, że zaczynam się o ciebie martwić - mówi Christina, kiedy jemy śniadanie. 

- Dlaczego? - Marszczę brwi. Dziewczyna ruchem głowy wskazuje na moją dłoń, a ja orientuję się, że cały czas uderzam nią o blat. - A. 

- Wszystko okej? - pyta.

- Tak, tylko... - Wzdycham. - Oswajam się z powrotem. To wszystko.

- Mhm... - Christina nieufnie mruży oczy. - Strach pomyśleć, co będzie, kiedy się przeprowadzisz.

- Kiedy co?

Brunetka spogląda na mnie znad kubka. 

- No... Wiesz. Wydawało mi się, że skoro jesteś z Tobiasem, będziesz wolała mnie porzucić i przenieść się do jego apartamentu.

- Christino...

- No przecież żartowałam z tym porzucaniem! Nikt przy zdrowych zmysłach, mając do wyboru mnie i tego świrniętego buca, nie wybrałby świrniętego buca.

- Kto jest świrniętym bucem?

Odwracamy się, a ja niemal nie dostaję zawału na widok stojącego za nami Tobiasa.

- Kurwa! - woła Christina. Uderzam ją po plecach, kiedy zaczyna się krztusić herbatą. - Nie... rób... tak!

- Przepraszam!

- Nie ty. - Macha na mnie ręką. - On.

- Przepraszam - mówi Tobias, ale w jego oczach widzę rozbawienie. - Przyszedłem po parę rzeczy na spotkanie i pomyślałem, że się przywitam. Nie chciałem nikogo zabić.

Moja przyjaciółka prycha i rzuca mi krzywe spojrzenie, kiedy pozwalam chłopakowi się pocałować.

- Jeszcze raz przepraszam. Jest mi niewymownie przykro - zapewnia ją. 

- Jak "niewymownie", to się nie wysilaj. Bierz po co przyszedłeś i spadaj.

Tobias parska śmiechem.

- Okej. Do zobaczenia na spotkaniu - zwraca się do mnie i odchodzi. Spoglądam na Christinę. 

- Coś taka drażliwa?

- Drażliwa? - powtarza. - Chciał mnie zabić! A tak serio, to się nie wyspałam.

Kręcę głową z niedowierzaniem. Co prawda wszystkim, którzy wrócili z Agencji pozwolono pospać parę godzin dłużej, ale najwyraźniej pobudka o dziesiątej to dla co poniektórych wciąż za wcześnie.

Boję się, że gdy spróbuję dotrzeć do Sali Spotkań, będę przeżywać ten samo koszmar, co za pierwszym razem - dziesiątki identycznych korytarzy i mnóstwo rozwidleń - ale na szczęście jakimś cudem udało mi się nie zapomnieć rozkładu pomieszczeń. Przez całą drogę w głowie tłucze mi się jednak samotna myśl. Czy powinnam przenieść się do Tobiasa? Czy on by tego chciał? I gdzie on właściwie teraz mieszka?

Kiedy docieram na miejsce, brakuje jeszcze większości osób. Jest tu Nita, Susan i Rita, o której istnieniu z trudem udaje mi się przypomnieć, Amar i kilku innych żołnierzy, których nie znam. Tobias rozmawia przyciszonym głosem z Marlene, a ja śmieję się w duchu na myśl o tym, że kiedyś byłam o nią zazdrosna.

Because I had You ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz