Kimiko weszła do jadalni, gdzie siedział już Taehyung z ich psem.
Uśmiechnęła się rozczulona do siebie i podeszła bliżej.
-A kto tu jest taki słodki? - nachyliła się i poczochrala futrzaka- no bardzo cię kocham, bardzo- posłała mu buziaka.
-Ja ciebie też- spojrzał na nią rozbawiony Taehyung. Za każdym razem przegrywał z Yeontanem. Nawet o miejsce w łóżku koło dziewczyny.
-No kocham i ciebie i naszego syna- przewróciła oczami, pocałowała jego głowę i ruszyła do kuchni.
-Syna?- zaśmiał się wesoło podnosząc psa do góry.
-No to jest nasz syn- odpowiedziała stojąc przed lodówką.
-To jest nasz pies- poprawił ją i postawił go na ziemi. Kimiko zerknęła na niego rozbawiona i wyciągnęła jogurt i owoce- a o dzieciach możemy porozmawiać jeśli chcesz- stanął za nią i pocałował jej ramię. Kimiko poczuła się dziwnie nieswojo ale potraktowała to jako żart. Odsunęła się z uśmiechem i gdy Taehyung spróbował dodać cokolwiek, odpaliła blender. Pokręcił głową i zmrużył oczy. Spróbował znów, ale zrobiła to samo. W końcu odłączył urządzenie od prądu i usiadł przy wyspie przyglądając jej się.
-Proszę- podała mu szklankę koktajlu, a on zmarszczył czoło. Napiła się zerkając w stronę wielkiego okna z widokiem na panoramę miasta.
-Kimiko?
-Hm?- przeniosła swój wzrok na chłopaka i już wiedziała,że nie ucieknie od tematu. Przewróciła oczami- jesteśmy młodzi...
-To co- wzruszył ramionami wesoło i zeskoczył z wysokiego stołka- jesteśmy za sobą już jakiś czas, przeszliśmy przez wiele trudności, chcemy być razem- chwycił jej dłoń.
-Masz zespół-przerwała mu.
-To nie daje mi prawa do posiadania swojej rodziny? - zrobił zdziwioną minę- chcę mieć dzieci, całą gromadkę- uśmiechnął się podekscytowany co tylko wzmogło uczucie przerażenia w Kimiko- Ty też, prawda?
-Spóźnię się do pracy- pocałowała go szybko i pobiegła wręcz do garderoby. Taehyung westchnął patrząc za nią. Z jednej strony rozumiał ją, bo temat zaczął się nagle i nigdy wcześniej i tym nie rozmawiali. Z drugiej zaczął się martwić, czy jego narzeczona chce tego samego w życiu, co on.***
J
ungkook próbował dotrzeć do Yuri po całym zdarzeniu na ostatniej imprezie, ale ona uparcie odmawiała. Dla niej był to wypadek przy pracy, dla niego jednak wszystko wróciło. Dobijał go fakt, że dzisiaj były jego kolejne urodziny. Poprzednie spędził z nią i uznał je jako swoje najlepsze w życiu. Miał nadzieję,że chociaż zadzwoni. Dzień zaczął od treningu na siłowni i prób z chłopakami. Siedział właśnie zmęczony na kanapie kiedy do środka wszedł Jin.
-Kimiko przesyła lunch! A za pośrednictwem kogo?- wyszczerzył się z torbami w dłoniach.
-Hmm...YURI?- wrzasnął niemal Jimin i wystrzelił w stronę holu. Jungkook obejrzał się myśląc, że się przesłyszał.
CZYTASZ
love maze
Fanfictiondwie młode dziewczyny zaczynające swoje dorosłe życie, trafiają w wir pracy z najbardziej pożądanym zespołem na świecie. wiele dziewczyn dałoby się pociąć, aby być na ich miejscu..ale czy na pewno to wszystko jest takie proste i kolorowe ? główni b...