you're not the boy I fell in love with

519 22 0
                                    

Yuri siedziała niecierpliwie w salonie i czekała. Czekała na swojego męża, który powinien być w domu od paru godzin. Dochodziła już 20:00, zrobiła nawet jego ulubione danie na kolację. Rozumiała go i wiedziała, że jest mu ciężko, dlatego też bez jego wiedzy udała się do innego lekarza. Przedstawiła całą sytuację i poprosiła o pomoc. Lekarz nie chcąc wróżyć z fusów, postanowił pobrać materiał do ponownego badania genetycznego. Zlecił również dodatkowe badania obrazowe, aby mieć wszystko czarno na białym. Miała zgłosić się w przyszłym tygodniu po wyniki i wspólnie podejmą najlepszą decyzję. Cieszyła się, że jednak podjęła to ryzyko ale wiedziała, że niezależnie od wyników będzie kochała i walczyła o to dziecko. Dzisiaj chciała wszystko mu powiedzieć i dojść do porozumienia. Dłużej nie mogła znieść tak napiętej atmosfery między nimi. Większość rozmów kończyło się kłótnią albo jego wyjściem, a Sehun nawet nie wchodził mu w drogę.
-Synku, może już wystarczy?- dotknęła pleców chłopca, który siedział obok i grał w Pokemony na swojej konsoli.
-Jesce pięć minutek, mamo- odparł zapatrzony w ekran. Uśmiechnęła się obserwując jego profil. Był tak cholernie podobny do swojego ojca. Chwyciła za telefon i wybrała jego numer. Nie odebrał. Ruszyła zrezygnowana do kuchni i zaczęła sprzątać z blatu, na którym stały talerze z zimnym już posiłkiem-jeeeeeeeee!- zawołał szczęśliwy Sehun- udało się, zdobyłem go!- odwrócił się w stronę swojej mamy, która obdarzyła go ciepłym uśmiechem.
-Brawo!- wyszczerzyła się. Kochała gdy Sehun się uśmiechał, a niestety ostatnio to był rzadki widok. Często siedział sam w pokoju i układał prawdziwe konstrukcje architektoniczne z klocków. Wczesniej robił to z Jungkookiem- a teraz weźmiemy kąpiel i położymy się spać- wyciągnęła do niego swoją dłoń.
-Mamo, a kiedy psyjdzie tata?- zapytał niepewnie gdy szli już na górę.
-Niedługo, ma dużo pracy..
-A nie będzie zły na mnie?- spojrzał na nią zmartwiony.
-No co Ty- posadziła go na małej drewnianej ławce i zaczęła ściągać z niego wszystkie ubrania- tata bardzo cię kocha..
-A ja kocham ciebie wies?- przerwał jej, a ją zatkało. Spojrzała na niego szeroko otwartymi oczami, w których zaczęły zbierać się łzy. Tak dawno tego nie słyszała. Westchnęła i przytuliła chłopca do siebie
-Ja ciebie też kocham, skarbie- szepnęła i zacisnęła powieki- no, wskakuj- odsunęła się i wstała. Sehun zeskoczył na ziemię i posłusznie wszedł do wanny wypełnionej ciepłą wodą- zostać i pomóc Ci?
-Nie, dam lade- wyszczerzył się i chwycił jedną ze swoich zabawek
-Nie siedź za długo tylko- dolała mu płynu do kąpieli i wyszła.

><

Taehyung wysiadł ze swojego SUVa, a z tylnego siedzenia wyskoczył Jimin, który zdążył zorientować się w sytuacji i był po prostu wściekły na młodszego przyjaciela. V otworzył drzwi od strony pasażera i spojrzał bezradnie na pijanego kumpla, który śpiewał właśnie na cały głos swoją partię w nowym utworze ON.

My everythin', my blood and tears
Got no fears
I'm singin' oh ah
Oh I'm takin' over
You should know yeah

-Jesteśmy juz na miejscu, Kook- przerwał mu rozbawiony. Jungkook przymknął oczy rozbawiony
-Wiecie, że napisałem ten tekst dla Yuri? - zapytał dumnie.
-Zajebiście i dlatego znowu się schlałeś?- skrzywił się zirytowany Jimin i chwycił jego ramię.
-Bez nerwów, gdzie mój samochód?- wychylił się i rozejrzał dookoła - oooo, jesteśmy już w domu- zaśmiał się i niezdarnie wstał-Taehyungieeeee, mój bracie- przytulił się do Jimina, który spojrzał na V wściekły.
-Samochód jest na parkingu w wytwórni, odbiorę go i jutro Ci odstawie zgoda?-Taehyung złapał go z drugiej strona i całą trójką ruszyli do windy- jaki jest kod?- zapytał kiedy byli w środku-Jungkook, kod bo się nie dostaniemy.
-6969- mruknął pod nosem ze spuszczoną głową.
-Kurwa, mogłem się domyślić- burknął Jimin i wystukał cztery cyfry, ale winda dalej stała w miejscu. Jungkook wybuchnął śmiechem, jednak po chwili posmutniał jakby sam zorientował się w jak beznadziejnym jest stanie.
-0407, data urodzin Sehuna- mruknął ze spuszczoną głową i po chwili znaleźli się na ostatnim piętrze, gdzie znajdował się apartament. Stanęli przed drzwiami, Jimin oraz Taehyung z trudem powstrzymujący bezwładnego Jungkooka. Szarowłosy nacisnął dzwonek i długo nie musieli czekać. W drzwiach pojawiła się Yuri, która mimo tak późnej pory nie była zaspana. Nie była, bo czekała cierpliwie. Spodziewała się tego, w jakim stanie wróci jej mąż, ale nie spodziewała się jego towarzyszy. Spojrzała zmieszana na nich i przepuściła w drzwiach aby mogli wejść do środka.
-Siadaj- polecił Taehyung i ukucnął przed przyjacielem aby ściągnąć mu buty.
-Wszystko dobrze?- Jimin podszedł do Yuri, która stała na środku i przyglądała się wszystkiemu smutna.
-Dziekuję- spojrzała na niego z wdzięcznością i szybko dołączyła do V. Jungkook siedział na kanapie w szerokim rozkroku, a głowę miał odchyloną do tyłu.
-Auto odstawię jutro- powiedział cicho Taehyung zerkając na blondynkę, która walczyła z tym aby się nie rozpłakać
-Dziekuję- szepnęła łykając gorzkie łzy.
-Od jutra kończy się Twoja seria, Jeon- odezwał się wściekły Jimin, a młodszy zaśmiał się pod nosem- i nie śmiej się głupkowato. Nie masz 18 lat, masz żonę i dziecko.
-A żebyś wiedział, że kurwa mam- zamruczał i podniósł się niezdarnie- a Ty jak zawsze masz ból dupy.
-Hamuj się- odparł niewzruszony, mimo że Jungkook był od niego dużo wyższy i lepiej zbudowany- kładź się spać. Yuri daj znać gdyby coś się działo- spojrzał na dziewczynę, która nerwowo poprawiała swój przyduży kardigan.
-Jimin ma rację, musimy porozmawiać- Taehyung dotknął jej przedramienia i pocałował delikatnie jej czoło- jakby co, dzwoń dobrze?- zerknął na nią, a ona pokiwała głową. Dwójka chłopaków wyszła. Jungkook właśnie znajdował się w kuchni i nalewał sobie wody do szklanki. Yuri miała dość. Miała naprawdę dość. Zbliżyła się do wyspy kuchennej, która teraz ich dzieliła, ale nie miała odwagi się odezwać. Brunet zatrzymał swój wzrok na niej pijąc zimną ciecz.
-Chciałam porozmawiać..-zaczęła cicho.
-Tak?- uśmiechnął się i wziął kolejnego łyka. Blondynka pokiwała głową czując się trochę pewniej.
-Co się dzieje, Jungkook? Warczysz na mnie, na Sehuna, pijesz.. - ostatni wyraz wypowiedziała ciszej widząc zmianę wyrazu jego twarzy. Odstawił szklankę i podniósł swój wzrok na nią
-Nie warczę...
-Warczysz- przerwała mu zdecydowanym tonem i skrzyżowała ręce na piersi
-Ja pierdolę, Yuri- pokręcił głową z gorzkim uśmiechem- czy Ty naprawdę tego nie rozumiesz?
-Czego? Tego, że w ciężkiej chwili uciekasz i idziesz na łatwiznę ?
-Na łatwiznę...- pokiwał głową zaciskając swoje usta.
-Tak, bo najłatwiej siedzieć i chlać dzień w dzień! A twój syn zaczyna się ciebie bać, bo nie wiem w jakim nastroju cię zastanie!- kontynuowała z podniesionym głosem, ale nie było jej dane dokończyć bo szklanka, która przed chwilą stała przed jej mężem, wylądowała na ścianie i robiła się w drobny mak. Yuri podskoczyła do góry i poczuła nieprzyjemny dreszcz i ogromny strach.
-Zyjesz sobie i udajesz, że wszystko jest wspaniale- ruszył w jej stronę, a ona się cofnęła- a zdradzę cię tajemnicę. Nie jest okej i nie będzie okej! Skazujesz nas wszystkich na cierpienie, bo taki masz kaprys! Pomyślałaś o mnie?!  Może nie dam rady się nią zająć?! Nie dam rady się temu poświęcić, nie będę w stanie jej pokochać?!- zaczął krzyczeć, a ona z każdym kolejnym wyrazem płakała coraz bardziej. W końcu nie wytrzymała i uderzyła go dłonią w twarz. Nastało kilka sekund ciszy.
-Nienawidzę Cię- odparła ledwo słyszalnie.
-Mamo..-uslyszała za swoimi plecami.
-Sehun, wracaj do pokoju- poleciła wbijając wzrok w Jungkooka. Gdy zorientowała się, że syn wykonał jej polecenie odezwała się ponownie- wyprowadzam się.
-Co?- Jungkook zdębiał i poczuł zimny kubeł wody na głowie. Te kilkanaście sekund skutecznie doprowadziły go do relatywnie trzeźwego stanu. Chwycił jej nadgarstek odruchowo- nigdzie nie pójdziesz.
-Puść mnie, mam dość. Nie pozwolę żeby moje dzieci przechodziły przez to samo co ja- powiedziała przez zęby starając wyrwać się z uścisku
-Nie możesz mnie zostawić- przerwał błagalnym tonem szukając jej wzrokiem- nie żartuj, proszę.. Przepraszam, nie chciałem...- przyciągnął ją do siebie mocno- wybacz mi, kochanie.
-Puść mnie!- odepchnęła go resztkami sił zapłakana. Popatrzył na nią przestraszony, nie żartowała. Naprawdę chciała go zostawić. Rozejrzał się spanikowany i chwycił szybko kluczyki do jej samochodu, które leżały na blacie.
-Nigdzie nie pojedziesz, rozumiesz?
-Oddaj! - podeszła szybko ale odsunął rękę - oddawaj! - spróbowała znowu ale bezskutecznie. Uderzyła z całej siły jego klatkę piersiową
-Nie odejdziesz- powtórzył ze łzami w oczach
-Nienawidzę cię, rozumiesz? Nienawidzę, Jungkook! - powiedziała zrozpaczona. Popatrzył zbolałym wzrokiem na nią, ubrał buty i wyszedł trzaskając drzwiami. Yuri osunęła się bezsilnie na podłogę. Jeszcze nigdy nie dobrnęli w swoim związku do takiego punktu. Punktu, w którym ona tak naprawdę nie wiedziała kim on jest. Jej mąż stał się kimś, w kim na pewno nigdy by się nie zakochała. Bała się go. Miała dość czekania na miłość . Miłość do niej, do Sehuna i do ich chorej córki. Wytarła łzy. Teraz musiała działać. Sehun wszystko słyszał, prawdopodobnie widział. Musiała go stąd zabrać, jak najdalej. Chwyciła telefon i wykręciła numer do Jimina.

***

Taehyung wszedł do domu, w którym panowała już bloga cisza i ciemność. Swoje kroki od razu skierował do sypialni. Zapalił jedną z lampek. Na łóżku leżała Kimiko, którą szczelnie oplatała Tamiko. Obie spokojnie spały. Uśmiechnął się odruchowo i nachylił się aby podnieść córkę. Udało mu się to dopiero po trzeciej próbie, bo dziewczynka zresztą tak jak on, była przygwożdżona w czasie snu do wszystkiego co znajdowało się obok. Przeniósł ją do jej pokoju, a sam skierował się do kuchni aby coś zjeść. Otworzył lodówkę i wyciągnął jeden z pojemników, w którym znajdował się krabowy gulasz, który szczerze uwielbiał. Nałożył sobie porcję na talerz i podgrzał wszystko w mikrofali. Sięgnął jeszcze raz do lodówki, po piwo. Kiedy chciał je otworzyć, poczuł jak ktoś przytula się do jego pleców.
-Która jest godzina?- mruknęła zaspana Kimiko z zamkniętymi wciąż oczami.
-Śpij głuptasie- zaśmiał się cicho i odwrócił się w jej stronę.
-Chodź spać ze mną- przytuliła się mocno i ziewnęła głośno- co jesz?
-Pewnie jesteś głodna co?
-Nieee, tak pytam- odsunęła się z uśmiechem i zajrzała do lodówki. Taehyung wziął swój posiłek i usiadł w salonie na kanapie. Po chwili dołączyła do niego brunetka, z jogurtem w dłoni- dużo pracy?- spojrzała na niego, a on pokiwał głową zapatrzony w telewizję. Wsparła głowę na jego ramieniu i sama zaczęła oglądać. Po chwili zaczął dzwonić jego telefon. Sięgnął po niego. Zdążyła zauważyć, że to Jimin. Całe szczęście. Bała się już, że jakaś kochanka. W końcu kto dzwoni w środku nocy? Taehyung odstawił talerz i wyszedł z salonu odbierając. Kimiko zmrużyła oczy i usiadła prosto.
-Tak? Dobra, jedź tam... Postaram się z nim skontaktować. Co? Nie..informuj mnie- odpowiadał cicho i krótko. Brunetka słysząc, że wraca, wróciła szybko do poprzedniej pozycji aby nie wyszło, że podsłuchiwała.
-Kto to?- zapytała jak gdyby nigdy nic wpatrując się przed siebie w ekran.
-Jimin- odparł siadając obok.
-Coś się stało?
-Eeemm..nie- zerknął przelotnie na nią- dostał powiadomienie, że ktoś wszedł do jego studio i myślał, że coś wiem na ten temat- wymyślił na poczekaniu. Nie mógł przecież jej powiedzieć, że Jimin właśnie jedzie po Yuri i Sehuna. Sięgnął po telefon i wykręcił numer do Jungkooka. Przyłożył słuchawkę do ucha jedząc. Oczywiście nie odbierał. Skrzywił się pod nosem i odłożył komórkę.
-Nie martw się, to pewnie nic takiego- Kimiko spróbowała go pocieszyć.
-Mam nadzieję- mruknął zmartwiony pod nosem- jak się dzisiaj czujesz?- zmienił szybko temat, bo czuł że jego żona zaczyna coraz bardziej węszyć.
-Ciężko mi- westchnęła i oblizała łyżeczkę obserwując go uważnie. Coś jej nie pasowało.
Doskonale wiedziała kiedy coś kombinował albo kręcił- mały bardzo się dziś kręcił i nieźle mnie skopał.
-Moja biedactwo- spojrzał na nią i objął ją ramieniem- już niedługo- pocałował czubek jej głowy.
-Smakuje?- spojrzała w górę na niego, a on pokiwał głową i dał jej spróbować. Mruknęła zadowolona i odłożyła jego talerz na bok. Weszła na kanapę i usiadła twarzą do niego na piętach. Odgarnął jej włosy z twarzy rozbawiony.
-Kocham cię, Kimiko- odparł nagle- ciebie i nasze dzieci. Dziękuję ci , że jesteśmy razem- przyciągnął ją do siebie i przytulił mocno.
-Coś się dzieje, wiem to. Nie mówisz mi czegoś- powiedziała i odsunęła się zmartwiona. Poczuła jak wzrasta w niej niepokój, zwłaszcza po tym co właśnie usłyszała.
-Nie, kochanie- uśmiechnął się nerwowo- nie bądź niemądra. Po prostu tęskniłem cały dzień. Cieszę się, że jesteśmy razem.
-Całowałeś się z kimś i teraz tego żałujesz?- przerwała mu zniecierpliwiona, a on zaśmiał się rozczulony i pokręcił głową- więc o co chodzi?
-O nic, Kimiko. Zupełnie o nic- przyciągnął ją znowu i zamknął w mocnym uścisku. Źle mu było z tym, że ją okłamuje. Chciał jej powiedzieć, ale bał się. Wiedział jaka jest więź pomiędzy dziewczynami i wiedział, jak bardzo impulsywna jest jego żona. Yuri sama zresztą bezwzględnie zabroniła mówić Kimiko o czymkolwiek. Dopóki nie urodzi.

love mazeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz