Kimiko wysiadła z auta, które właśnie wjechało przez wysoka bramę na teren posiadłości, którą kupił Taehyung. Jej oczom ukazał się duży, rustykalny dom z dostępem do stawu, wokół którego rozciągał się las.
-Chodź- podszedł podekscytowany i chwycił jej dłoń prowadząc do głównego wejścia- jeszcze nie wszystko jest gotowe. Powiedziałem, że będziemy chcieli urządzić niektóre rzeczy po swojemu- spojrzał w jej stronę. Kimiko szła posłusznie rozglądając się dookoła oszołomiona. Było po prostu idealnie. Nigdy nawet nie śniła o takim miejscu i nawet nie myślała, że mogłaby mieszkać w ten sposób. Nadal byli w Seulu, ale ta część zupełnie różniła się od tej do której dziewczyna przywykła- z salonu mamy wyjście do ogrodu i stawu. Tam chciałbym zrobić stadninę koni- wskazał dłonią gdy wyszli na taras. Swój wzrok zatrzymał ponownie na Kimiko- nic nie mówisz...nie podoba ci się?
-Bardzo mi się podoba- wydusiła w końcu zszokowana. Uśmiechnął się do niej. Poczuła przyjemne ciepło na sercu, jak za każdym razem gdy widziała go właśnie takiego. W tej chwili całą złość jej minęła. Podszedł i przytulił się od tyłu- będzie idealnie- pocałował jej ramię. Kimiko przymknęła oczy i chwyciła jego dłonie, które ją obejmowały- tylko Ty, ja, Yeontan..- uśmiechnął się tuż przy jej uchu.
-I nasze dziecko- dokończyła i przygryzła dolną wargę. Taehyung odsunął się szybko i odwrócił ją do siebie. Pokręciła głową śmiejąc się i wyciągnęła jeszcze zapakowane w folię opakowanie testu- zaraz wrócę- puściła jego dłoń i poszła do łazienki.-Wooow...- westchnęła dotykając umywalki. Spojrzała w swoje odbicie i mimowolnie się uśmiechnęła. Miała mnóstwo wątpliwości, ale dla takich chwil trwała w tym wszystkim. Jego uśmiech i obecność była dla niej największą nagrodą. Wiedziała, że musi być cierpliwa i kiedyś to ona będzie zajmować pierwsze miejsce w jego życiu. Zrobiła test i wróciła do Taehyunga.
-I jak?- spojrzał na nią zdenerwowany.
-Musimy zaczekać..trzy minuty- wsunęła mu go w dłoń i usiadła na drewnianym tarasie. V usiadł naprzeciwko i chwycił jej dłonie.
-Sprawdzimy razem- powiedział spokojnie, a Kimiko pokiwała głową- dobra, minęły- spuścił wzrok i otworzył test. Zmarszczył czoło - może jeszcze chwilę zaczekamy..
-Nie...- wstała zrezygnowana.
-Jeszcze chwilę- wstał szybko i chwycił jej dłoń.
-Będziesz czekać w nieskończoność na coś, co się nie pojawi? To już trzeci test dzisiaj. Ten jest ponoć najczulszy.
-Może za wcześnie go robimy?
-Może po prostu nie będziemy mieć dziecka- przerwała mu rozdrażniona i zaczęła szukać wyjścia.
-Przecież to niczyja wina, czasami tak jest- ruszył za nią obserwując jej twarz ze spokojem.
-Skoro od sześciu miesięcy nam nie wychodzi, to może lepiej sobie to odpuścić? - powiedziała idąc przed siebie nie myśląc już nad tym, co mówi. Jeszcze kilka minut temu była szczęśliwa. Teraz na nowo wracała do tego samego punktu wyjścia.
-Jeżeli myślisz,że tak łatwo odpuszczę, to się mylisz- oznajmił jej zamykając dom na klucz.
-Dobra, jedźmy stąd- mruknęła i wsiadła do samochodu.
-Jedziemy do kliniki- wsiadł za nią i odpalił auto.
-Nie. Mamy jechać do domu rodziców Jungkooka. Wieczorem jest impreza.
-Może zaczekać.
-Więc podrzuć mnie do centrum, pojadę sama.
-Kimiko chodzi o naszą przyszłość. Nasz związek, naszą rodzinę.
-Dlaczego zawsze musi być tak jak Ty tego chcesz?!- nie wytrzymała i krzyknęła na cały głos. Taehyung zahamował gwałtownie i zjechał na pobocze.
-Co? O czym Ty mówisz?
-Zawsze tak jest! Z domem też tak było! Kupiłeś go za moimi plecami! Sam wybrałeś projekt! Pierwszą osobą, która to widziała był Jungkook!- krzyczała ze łzami w oczach. Taehyung słuchał tego oszołomiony.
-Kimi ja..
-Do tego ciągle gadasz o ciąży, ciągle to sprawdzasz. Pogódź się z tym, że wszystko wskazuje na to, że w niej nigdy nie będę- rozpłakała się i odpięła pas.
-Co Ty..
-Mam tego dość, wysiadam.- oznajmiła i zrobiła to trzaskając drzwiami. Wyskoczył za nią przerażony
-Wracaj do samochodu, stąd jest jeszcze daleko do centrum!-zawolał ale Kimiko już go nie słuchała- proszę cię, wsiądź. Porozmawiamy, masz rację, przepraszam cię- chwycił jej dłoń gdy już ją dogonił.
-Proszę cię, daj mi spokój. Chcę być sama. Nie mam siły dalej udawać, że jest dobrze- pociągnęła nosem. Spojrzał na nią jak odchodzi czując jak serce zaraz mu wyskoczy. Kimiko wytarła mokrą od łez twarz i wsiadła do autobusu, który właśnie podjechał. Wpadła jeszcze do mieszkania po kilka rzeczy i udała się na dworzec w celu udania się do Busan. Wszystko miało być już gotowe, a Kimiko miała tylko dopilnować żeby było idealnie.
CZYTASZ
love maze
Fanfictiondwie młode dziewczyny zaczynające swoje dorosłe życie, trafiają w wir pracy z najbardziej pożądanym zespołem na świecie. wiele dziewczyn dałoby się pociąć, aby być na ich miejscu..ale czy na pewno to wszystko jest takie proste i kolorowe ? główni b...