Kimiko wstała po godzinie 6:00. Dziś musiała iść do pracy, niestety. Niestety, bo to dzień urodzin jej narzeczonego i wolałaby ten czas przeznaczyć dla niego. Nie było jednak nikogo, kto mógłby się z nią zamienić, a nie mogła przecież powiedzieć młodym dzieciakom, że dziś jej nie będzie. Mimo, iż była to bardzo wymagająca praca, bardzo się ze wszystkimi zżyła. Do jej grupy należały dzieciaki z przedziału wiekowego 7-18. Większość z nich mieszkało z rodzinami zastępczymi, inne nadal wywodziły się z koreańskiej patologii. Przez to, że miała bardzo miękkie serce, dawała z siebie 200%, czasami kosztem swojego życia. Taehyung jednak to rozumiał i nie chciał jej nigdy ograniczać. Gdy wyszła z łazienki, skierowała się do sypialni gdzie powinien spać. Kilkanaście minut temu tu był. Zmrużyła oczy i rozejrzała się. Dostrzegła go na tarasie od południowej strony ich apartamentu. To lubiła w tym miejscu. Z jednej strony panorama na centrum miasta, a z drugiej widok na jezioro i lasy. Weszła dyskretnie i nakryła szczelnie przydużym swetrem. Chłopak zerknął na nią zaspany.
-Sto lat, sto lat- zaśpiewała cicho i uśmiechnęła się ciepło. Obserwował ją z tę samą miną, gdy podeszła do niego- wyjdę szybciej z pracy-ukucnela przed nim i chwyciła jego dłoń.
-Spokojnie, to tylko kolejne urodziny...
-Bądź gotowy po 15:00- pocałowała jego dłoń i wstała- nie pożałujesz- posłała mu jeszcze jeden uśmiech i zniknęła. Okazało się, że przez święta ilość dzieci w ośrodku była znacznie zredukowana i Kimiko była już wolna o 14:00. Postanowiła,że po drodze odwiedzi swoją przyjaciółkę. Kupiła ich ulubioną szarlotkę w piekarni niedaleko firmy Yuri i wbiegła po schodach na górę nie czekając na windę. Zapukała do drzwi. Yuri właśnie siedziała i przeglądała kalendarz spotkań.-Proszę!- zawołała i usiadła prosto. Do środka weszła podekscytowana Kimiko- a Ty nie miałaś być w pracy? - uniosła brwi zdziwiona ale po chwili zorientowała się jak to zabrzmiało. Wstała i uśmiechnęła się szeroko- żartowałam! Chodź!
-Skończyłam szybciej, patrz co mam!- podniosła do góry biały kartonik- szarlotka!
-Ooo, super- odparła z małym entuzjazmem. Od paru dni nie mogła patrzeć na nic słodkiego. Było jej źle z tym,że okłamuje dookoła wszystkich a zwłaszcza swojego narzeczonego i Kimiko. Tak, narzeczonego. Zgodziła się. Przecież nie mogła odmówić chłopakowi, którego kochała ponad wszystko, na oczach tyłu ważnych osób. Postanowiła, że załatwi wszystko jak najszybciej, gdy jego nie będzie w kraju i równie szybko o tym zapomni. Będzie miała ku temu świetną okazję. Jutro z rana zespół wylatuje do Stanów na Sylwestra, a Kimiko leci do Tokio aby pomóc mamie w pracy. Sama powiedziała wszystkim,że ma jakiś prosty zabieg ginekologiczny i że nie muszą się o nią martwić. Przynajmniej po części mówiła prawdę.
-To kurtka Jungkooka?- brunetka ją zlustrowała dokładnie mrużąc oczy.
-Tak, ostatnio bardzo podobają mi się fasony oversize- zażartowała i wyciągnęła talerzyki. Kimiko obserwowała ją zmartwiona. Zachowywała się bardzo dziwnie.
CZYTASZ
love maze
Fanfictiondwie młode dziewczyny zaczynające swoje dorosłe życie, trafiają w wir pracy z najbardziej pożądanym zespołem na świecie. wiele dziewczyn dałoby się pociąć, aby być na ich miejscu..ale czy na pewno to wszystko jest takie proste i kolorowe ? główni b...