chyba zostaniemy tu na zawsze

493 19 0
                                    

Jungkook wrócił do domu późnym wieczorem. Kolejny raz tak późno, kolejny raz pijany. Starał się być cicho, ale marnie mu to wychodziło. W środku panowała ciemność, zapewne dlatego że wszyscy domownicy już dawno spali. Nic dziwnego, dochodziła północ. Pracę skończył kilka godzin temu, tak udało się ustalić Yuri, która nie mogła się do niego dodzwonić. Ustaliła to po rozmowie z Namjoonem. Jungkook tradycyjnie do pracy, udał się do swojej samotni i grał. Były to głównie strzelanki, przy których niemiłosiernie się wkurzał ale które pozwalały mu pozbyć się agresji i złości, którą nosił w sobie. Yuri usłyszała na dole jakieś hałasy i zerwała się na równe nogi. Zarzuciła na ramiona kimono i zbiegła na dół zapalając główne światło.
-Jungkook, wieś która jest godzina?- zmrużyła oczy zaspana widząc jak jej mąż mocuje się z butami przy komodzie.
-Przeeeeepraaaaszam- uśmiechnął się machając nogą-kurwa mać- syknął. Yuri Zmarszczyła czoło zmartwiona i podeszła szybko do niego. Schyliła się i pomogła mu pozbyć się obuwia
-Jesteś pijany- stwierdziła bardziej niż zapytała. Widziała jaki jest przybity, widziała jaki jest zły na nią. Ale nie mogła zrozumieć, że chce tak po prostu odpuścić i poddać się. Ona cały czas czuła, że jedyną słuszną rzeczą jest ochrona ich dziecka. Planowała nawet zmianę lekarza i nową konsultacje tych wyników. Chciała porozmawiać o tym z Jungkookiem, ale nie miała okazji. Skutecznie jej unikał. Zachwiał się kolejny raz i upuścił z hukiem klucze
-Upssss...- zaśmiał się cicho.
-Chodź spać- wsunęła się pod jego ramię i objęła go w pasie
-A ja wolałbym tu zostać- mruknął wspierając dłoń o ścianę- i pogadać...
-Jutro, dzisiaj jest już późno..
-Ale dlaczego?- oburzył się i stanął w miejscu
-Proszę Cię kochanie, Sehun śpi.
-Yuri porozmawiajmy..- zamruczał i odwrócił się w jej stronę
-Jesteś pijany, porozmawiamy jutro- uśmiechnęła się słabo. Nienawidziła tego w jakim był stanie ale nie miała serca denerwować się o to wszystko.
-Ale może...- objął ją mocno w pasie i przytulił się- zróbmy sobie nowe dziecko, proszę..
-Przestań- uśmiechnęła się nerwowo chcąc się odsunąć.
-Proszę...- mruknął szukając jej wzroku- proszę, zróbmy...
-Kladź się spać, to nie jest śmieszne- odsunęła się, ale on chwycił jej twarz i pocałował ją mocno. Pogłaskała jego twarz i wplotła dłonie w jego włosy- chodźmy..
-Chcę się kochać Yuri- przyciągnął ją znowu do siebie- zróbmy to tutaj- oparł ją o ścianę i sięgnął po pasek od swoich spodni.
-Przestań!- odepchnęła go ze łzami w oczach.
-Nie kochasz mnie już- posmutniał i spuścił żałośnie głowę. Yuri pokręciła głową nie wierząc w to, co się dzieje. Zakryła się szczelnie szlafrokiem i pobiegła do góry zamykając sypialnie na klucz. W tej chwili po prostu się bała. Bała swojego własnego męża, przy którym zawsze czuła się bezpiecznie i który obsesyjnie troszczył się o nią. Położyła się na boku i schowała twarz w poduszkach aby stłumić odgłos płaczu. Wiedziała, że to jej wina i wiedziała, że to wszystko to kara za to, że chciała usunąć pierwszą ciążę. Ciągle jednak nie opuszczało ją dziwne przeczucie. Chciała za wszelką cenę utrzymać te ciążę i już kochała swoją córkę, o której zawsze po cichu marzyła.

***

How could I know
One day, I’d wake up feeling more
But I had already reached the shore
Guess we were ships in the night, night, night
Ah-ah-ah, ah-ah-ah
Ah-ah-ah, ah-ah-ah
We were ships in the night, night, night

Taehyung skończył śpiewać i dotknął ustami brzucha Kimiko, która leżała już w piżamie w łóżku. Taki był ich rytuał. Każdego wieczoru, przed pójściem spać, chłopak starał się najpierw ułożyć do snu swoją córkę, a następnie swojego jeszcze nienarodzonego synka. Kimiko kochała te wieczory. Zawsze o nich marzyła, zawsze widziała siebie i jego właśnie w takich sytuacjach. Kiedyś to było nie do pomyślenia i już czasem przestała mieć nawet na to nadzieję.
-Chyba zasnął- mruknął i podniósł swój wzrok do góry. Kimiko pokiwała głową z uśmiechem i przygryzła dolną wargę. Podniósł się na łokciach i pocałował jej usta czule. Brunetka westchnęła szczęśliwa i objęła go za szyję.
-TaeTae.....?
-Mhmmmm?- uśmiechnął się zerkając raz na jej usta, a raz w jej oczy
-Bo.. ja się denerwuję...
-Stres przedporodowy- usiadł od razu prosto - czytałem o tym. To normalne, pamiętasz co mówili na zajęciach...
-Boję się, że coś pójdzie nie tak..
-Wszystko jest już gotowe, mamy wszystko ustalone z lekarzem. Zdecydowałaś się na poród naturalny, nawet wybrałaś rodzaj znieczulenia. Będę cały czas przy Tobie, co może pójść nie tak?- uśmiechnął się i chwycił jej dłoń. Westchnęła trochę zawstydzona i spuściła głowę.
-Ale gdyby coś..
-Wszystko będzie dobrze- przerwał jej rozbawiony-Kimi..
-A zrobisz mi budyń? Czekoladowy?
-Wiedziałem- zaśmiał się wesoło
-I jeszcze gorącą herbatę z pomarańczą i imbirem....- uśmiechnęła się nieśmiało.
-Coś jeszcze ? - nachylił się tuż nad jej ustami
-Kocham Cię- odpowiedziała i pierwsza go pocałowała. Mruknął zadowolony i ruszył do kuchni. Kimiko przymknęła oczy czując nieopisaną radość. Taehyung nie przypominał w żadnym calu tego, w którym się zakochała po raz pierwszy.

love mazeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz