Rozdział 13 - Ekipa, sklep, filmy i plan, który jest do dupy
Reszta wieczoru minęła spokojnie i nudnawo. Położyłam się spać po północy. Za dużo wrażeń. Do tego kiepsko spałam... Cały czas wydawało mi się, że słyszę kroki w moim pokoju. W końcu usnęłam na siedząco na łóżku trzymając poduszkę. Obudziłam się zdrętwiała i obolała. Wstałam, a przynajmniej starałam się stać. Gdy chciałam zrobić pierwszy krok zakręciło mi się w głowie tak, że musiałam znowu usiąść. Westchnęłam i spojrzałam na zegar. Piąta rano. Super; ranny ptaszek się ze mnie zrobił! Dobra zaparzę sobie kawy i może nie zasnę na stojąco.
Zeszłam do kuchni na moim piętrze mieszkalnym druga kuchnia jest piętro niżej i ona jest połączona z salonem. Zrobiłam sobie kawę ale wcześniej sprawdziłam cukier... Zrobiłam kanapki z nutellą i ruszyłam ospała do salonu. Siedziałam sama oglądają nudne kanały informacyjne do puki nie trafiłam na coś ciekawego.
Reporterka opowiadała o ostatnich akcjach przeprowadzonych do niedawna jeszcze w moim rejonie. Monik zaczęła działać... Manhattan. Mój dotychczasowy rewir. Teraz był w rękach Monik. Monik również jak ja nie powinna angażować się, w nie które rzeczy... Cóż muszę im jakoś pomóc.
***
Była siódma. Niedziela nikt normalny nie wstanie w niedzielę o tak wczesnej porze. Jednak ja nie potrafię się przyzwyczaić do nowego życia. Mojego nowego życia. Chyba nigdy się do tego nie przyzwyczaję!
Usłyszałam kroki. Napięłam mięśnie czekając. Wiem, wiem jestem przewrażliwiona ale... Do salonu weszła Natasza zdenerwowana i ewidentnie wkurwiona. Wolę się chyba nie odzywać... Ale co mi szkodzi?!
-Dzień dobry!-Powiedziałam gdy tylko wróciła z kuchni z kubkiem kawy.
-Ooo Alis nie zauważyłam cię. Dobry!-Powiedziała i uśmiechnęła się o dziwo szczerze.-Już nie śpisz?
-Ranny ptaszek się ze mnie zrobi. Nic nie poradzę.-Wzruszyłam ramionami.
-Może chciałabyś po trenować? Idę na treningową. Co ty na to?
-I tak nie zasnę więc co mi szkodzi...
Ruszyłam z Nat do sali treningowej, która znajdowała się piętro niżej. Poprawiłam na szybko związane w kucyk włosy i zaczęłam sprawnie owijać pięty bosych stóp bandażem. Po zabezpieczeniu stóp wzięłam się za obandażowywaniem kłykci. Miałam wprawę bo ćwiczyłam gimnastykę. Ciekawe czy nie wyszłam z formy? Natasza zabrała się za ćwiczenie ciosów i bieganie, a ja rozejrzałam się. Zauważyłam poręcze, konia i kozła, batutę i równoważnie. Rozgrzałam się i porozciągałam wszystkie stawy. Szczeliłam kostkami i karkiem. Rozgrzewałam ramiona gdy do sali wszeły trzy osoby... Steve, Bucky i Sam. Cała trójka była zmęczona i zdyszana.
-Jak bieganie?-Zapytała Natasza przybyłych.
-Świetnie.-Powiedział Sam.
Cała trójka rozsiadła się na macie i zaczęli rozmawiać między sobą. Nie zwrócili na mnie uwagi. Lepiej dla mnie. Kończyłam rozgrzewkę i przeszłam do rozciągania. Usiadłam na macie przy poręczach i zaczęłam rozciągać mięśnie nóg potem tłowia, a na końcu rąk i karku. Byłam gotowa dać popis swojej sprawności gimnastycznej. Chyba nawet pamiętam mój układ z mistrzostw regionalnych...
Rozbiegłam się i wybiłam wskakując na poręcze. Obrót, przełożenie ręki. Skup się na chwycie! Dwa obroty i skok na poręcze wyżej. Szpagat w powietrzu, obrót, przełożenie ręki. Zamach nogami. Wybicie się w górę. Lądowanie ze śrubą i saltem. Wylądowałam, zachwiałam się i upadłam na tyłek. Za to by mnie na zawodach zdyskwalifikowali! Wstałam i otrzepałam dłonie. Odruch. Nie miałam przecież na nich kredy... Sprawdziłam czy nie skręciłam sobie żadnego stawu i podeszłam do kozła zapominając o widowni. Wspomnienia wracały...
CZYTASZ
Never give up - Marvel
FanfictionAlis jest szesnastolatką która trafia do Avengers gdzie zaczyna rozumieć wszystko co ją wcześniej spotkało. Zmaga sie z nowym wrogiem i starą historią którą chciałaby zapomnieć. Czy pokona strach? Czy odnajdzie rodzinę? Czy znajdzie miłość życia? Ma...