Rozdział 29 - Szkoła z urazami i powrót wroga

370 13 0
                                    


Rozdział 29 - Szkoła z urazami i powrót wroga

Po obejrzeniu zacnej bójki. Udałam sie do siebie w towarzystwie Petera. Bo jak stwierdził "Samej mnie nie pójść bo jeszcze się coś stanie a poza tym mam spać u niego". Wywróciłam na to oczami. Jak mnie też poinformowano jutro jest poniedziałek... Nie wiem jakim cudem... Nie wiem. Uznałam też, że świetnie będzie przed snem obejrzeć sobie jakiś film więc podreptałam grzecznie do Pietro. On ma całą płytotekę... Sama nie wie ale oczywiście musiałam wziąć lekko straszny film "Autopsja Jene Dou" i oczywiście obejrzałam go z Pietro. Peter stwierdził, że wybędzie do MJ na dwie godziny... Nie chcę wiedzieć po co. Wiem jednak, że kiedyś źle się to skończy... Ale mówi się trudno i płynie sie dalej! Uznałam, że thriller ala horror będzie ok. Okazał się obrzydliwy! Momentami się wystraszyłam nawet. Ale to ten typ strachu, który mi sie podoba! Jestem jebnięta... Nie... Tak? Nie...

***

Wróciłam do mojej nowej kwatery około jedenastej wieczorem. Peter siedział przy biurku. Otaksował mnie wzrokiem. Usiadłam na kanapie przy regale i rozejrzałam się ukradkiem. Posprzątał... Ciekawe.

-Zmniejszyłem ilość patroli. Nie będziesz wracać sama.-Powiedział.

-Przesadzasz.

-Zależy mi i tyle.

-MJ ma z tobą przesrane.-Uśmiechnęłam się.

-Może trochę... Śpisz na łóżku ja na suficie.

-Pojebało?

-Dawno. Często śpię na suficie więc żadna różnica. Najczęściej gdy zostaję u MJ i nie chcę żeby mnie nakryto.

-Och te wasze nielegalne schadzki...-Powiedziałam teatralnie.

-No nielegalne...

-Co jej rodzice cię nie lubią?

-Tak i to nawet bardzo.

-Oj biedny...

-Nie kończ bo ci usta siecią skleję.

-Oj nie nerwicuj się tak... Peter bo ja was wy obstawiałam jak coś. Nie chcę przegrać.

-Alis... Proszę nie.

Siedzieliśmy i rozmawialiśmy spokojnie do pierwszej. Potem położyłam się spać. A mój brat stwierdził, że on podejmie "wartę" i będzie mnie pilnować... Nie wiem czy to głupie czy słodkie.

***

Obudziłam się rano w średnim humorze... Pas uciskowy na żebrach potrafi być irytujący, wkurwiający wręcz. Nie mogę znów ćwiczyć na WF... To wręcz straszne. Wstałam przed szóstą rano. Peter jeszcze spał... Serio na suficie! To troszkę przerażające... Nie chciało mi sie wstawać więc do godziny siódmej wymieniałam SMS-y z Monik i Ester. Mamy chat grupowy... Muszę dodać MJ. Gdy tylko postawiłam stopy na ziemi Peter staną obok mnie. Zlazł z tego sufitu szybciej niż tam wlazł! Pokręciłam tylko głową. Zrezygnowana ruszyłam do swojego pokoju po ubrania i kosmetyki.

Przebrałam się i umalowałam. Postawiłam na czarny i szary... Przypominam emo, kuźwa! Trudno się mówi... Zjechałam windą do salonu i podreptałam do kuchni, a Peter za mną. Westchnęłam płytko i odpaliłam express do kawy. Wyciągnęłam mleko z lodówki i oparłam się o blat. Peter usiadł przy stole, w kuchni chwile później pojawiła się zaspana Wanda. Nalałam kawy do kubka i podstawiłam jej pod nos a sobie nalałam drugi. Peter stwierdziła, że zrobi kanapki, a ja zrobiłam sobie płatków z mlekiem i wpierdzialałam cicho.

W kuchni chwilę potem pojawiła się i Pietro. Potem przyplątał się Bucky, który oznajmił, że podrzuci nas do szkoły. Uśmiechnęłam się blado nadal trochę sennie ale spojrzenie miałam całkowicie przytomne.

Never give up - MarvelOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz