Rozdział 1 - Wygrałam?!

1.5K 65 2
                                    

Rozdział 1 - Wygrałam?!

Długo czekałam na efekt swoich starań i oczekiwałam równie długo oceny komisji konkursowej. Stałam oparta o ścianę, która znajdował się najbliżej stanowiska z prezentacją mojego projektu konkursowego. Obserwowałam spod rzęs resztę dzieciaków, które postanowiły spróbować swoich sił i przetestować swoje umiejętności. Chyba nie należałam do przeciętnej dzieciarni ale też udawałam, że jestem taka jak reszta hołoty. Obserwowałam więc jak reszta dzieci szykuje swoje stoliki i prezentacje. Udział brało nie więcej niż trzydzieści osób. Choć może wygrać tylko jedna.

Skupiłam jednak swoją uwagę na Marku. Mark był brunetem; barczystym osiłkiem, który wręcz obrał sobie za cel dręczenie młodszych od siebie. Nie potrafiłam patrzyć na to bezsilnie i nie potrafiłam tego ignorować w nieskończoność. Odbiłam się od ściany i żwawym i pewnym siebie krokiem podeszłam do delikwenta. Odepchnęłam go od sporo niższej od siebie i niego chłopaczka. Osiłek popchną mnie i wtedy poczułam jak twarda podłoga styka się z moimi plecami; ostatnia nić kontroli puściła. Zwolniłam hamulce i z całym impetem odbiłam się od podłogi. Stanęłam na równe nogi i odgarnęłam długi i gruby warkocz na plecy. Ćwiczyłam... kiedyś.

Skoczyłam do przodu łapiąc kolesia za fraki za dużej na niego sportowej bluzy. Odepchnęłam go do tyłu. Nie tolerowałam już od dawna zachowania Marka więc startowałam do niego z pięściami i nie tylko ja; tylko po to aby ratować młodszych i słabszych od siebie. Nastolatek nie zdążył zasłonić się przed kopniakiem w kostkę. Jednak nie było tak łatwo jak się może wydawać. Musiałam na siebie uważać bo Mark nie lubił tracić statusu agresora i prowokatora prawie wszystkich bójek w placówce. Na moje szczęście, a nieszczęście Marka byłam szybka i zwinna. Unikałam większości mało celnych ciosów chłopaka. On jednak był "gruby" i powolny. Nie nadążał z uchylaniem się od ciosów i najczęściej kończył z podbitym okiem albo rozbitym nosem. Jednak Mark był ulubieńcem wychowawczyni. Właśnie w taki sposób również stałam się jej kozłem ofiarnym. Mark nie zdążył się uchylić przed kolejnym ciosem i właśnie wtedy padł jak długi na deski. Na nieszczęście wtedy właśnie do sali wkroczył Pan Stark wraz z wychowawczynią. Właśnie ocierałam krew kapiącą ze stłuczonego nosa gdy spostrzegłam przybycie dorosłych. Po ciele przeszedł mi dreszcz. W mojej głowie znowu pojawiło się przeczucie, że kara za to nie ominie mnie. Pani Magnolia West wychowawczyni starszej grupy zmarszczyła brwi i zmierzyła nas spojrzeniem godnym wkurzonego psa ze wścieklizną. Pan Stark uśmiechną się jednak w moim kierunku. Wróciłam powrotem do opierania się o ścianę w kącie.

***

Przyszła moja kolej... Od kąt dowiedziałam się o konkursie czekałam końca prezentacji pozostałych na swoją kolej. Niestety Mark zepsuł moje dobre pierwsze wrażenie! Nie cierpię tego kolesia! Prowokator!

Po o punktowaniu wszystkich projektów Pan Stark i moja wychowawczyni ustalili, że werdykt padnie za tydzień. Choć tyle dobrego! Udałam się wkurzona do swojego pokoju, który dzieliłam z przyjaciółką (jedną z niewielu) i trzasnęłam drewnianymi pomalowanymi na szaro drzwiami. Ten ośrodek jest depresyjny! Usiadłam na tapczanie, który miał imitować więzienny tapczan czy coś w tym stylu. Moja współlokatorka i przyjaciółka Ester Casle siedziała z notesem i znowu coś skrobała długopisem. Uniosła na mnie swój wzrok. Zawsze uważałam, że jej uroda jest jak wyjęta z komiksowego świata. Śniada karnacja, piegi, włosy tak czerwone jak szkarłatne róże i orzechowe oczy w zielone cętki, wyglądała jak typowy kujon z matmy. Wiecznie skupiona i zawsze opanowana choć zdarzały się wyjątki. Zlustrowała mnie spojrzeniem i prychnęła. Znowu po raz kolejny wróciłam poobijana.

-Czy ty potrafisz może nie pakować się w sam środek bagna?-Spytała mnie.

-Nie wiem nie próbowałam czegoś takiego.

-Alis jesteś nienormalna!-Zaczęła się śmiać.

Ester nie ma takich problemów jak ja. Mark buja się w niej, a skoro Mark to ulubieniec wszystkich to ona ma taryfę ulgową i każda bójka z nim lub z kimś innym uchodzi jej płazem. Gdyby nie to, że nie jestem łatwa do pobicia lub obrabowania z resztek pieniędzy to sama mogłabym spróbować wkupić się w łaski wychowawczyń   i opiekunów. Chszanić ich wszystkich!

***

Tydzień miną wszystkim na oczekiwaniu, bójkach, rozrabianiu i w przypadku niektórych na dręczeniu bezbronnych. Wdałam się w kilkanaście bójek ale uważam, że jest to warte poobijanych kłykci i licznych siniaków jeśli tylko dobrze przy fasolę Markowi. Nie obyło się rzecz jasna bez kary. Przez trzy dni od oceny proc konkursowych podłogi w korytarzy szorowałam jakby to było normalne moje codzienne zajęcie może to nie było by najgorsze gdyby nie musiałam tego robić brudną wodę i własną szczotką do zębów. Na wielkie szczęście wszystko to zapisywała Ester.

Wszyscy siedzieli już w dużej sali i czekali na wyniki. Każdy twierdził, że wygra ale nie ja. Uważała, że wygrana do szczęścia jest mi nie potrzebna. Minęło dziesięć minut zanim pojawił się Stark. Wszystkie szmery, plotki i inne rozmowy ucichły jak na zawołanie. Miliarder staną na scenie i rozejrzał się po sali. Siedziałam w połowie hucznego i rozhukanego towarzystwa. Nie pasowałam do ogólnego standardu dzieci z tego typu placówek. Byłam i jestem dobrze wychowana choć porywcza mam jednak silne poczucie sprawiedliwości. Gdy tylko widziałam, że Mark znęca się nad młodszymi od siebie interweniowałam.

Stark zastukał palcem w mikrofon. Rozległ się szum, szmer i stukot. Miliarder zlustrował jeszcze raz całą salę i w końcu odezwał się:

-Witam wszystkich zebranych na rozstrzygnięciu konkursu programistychno-robotycznego! Mam jeszcze do dodania, że wybór nie był łatwy ale w końcu zapadł. Zwycięzcą konkursu jest...-Zrobił teatralną pazę a cała sala wstrzymała oddech.-Alis GlassGlow! Wielkie brawa dla laureatki pierwszej nagrody!

Wstałam podeszłam sztywnym krokiem do Tonego Starka wszyscy inni obecni zabijali mnie wzrokiem ale patrzyłam tylko przed siebie. Ester wstała i zaczęła klaskać. Jednak szybko została zagłuszona przez głośne buczenie zgrai Marka. Młodsze dzieciaki klaskały i wiwatowały ku swojej wielokrotnej wybawczyni. Dla ich własnej heroski i bohaterki za którą się nie uważałam. Uśmiechnęła się niepewnie i uścisnęłam dłoń miliardera. Przejęłam mikrofon i nabrałam do płuc powietrza.

-Mówią, że pierwsze słowa na scenie są najtrudniejsze i najbardziej bolesne, jednak to one sprawiają największą radość. Nie myślałam o sobie jako o zwycięzcy. Sądziłam, że zaprzepaściłam swoje szanse już na samym początku konkursu, jeszcze przed oceną prac. Jednak stoję tu dziś i mimo wielu przeciwieństw jakich dostarczył mi ostatni tydzień stoję żywa i zdrowa, ku nie zadowoleniu niektórych. Moja praca miała na celu rozróżnianie i sortowanie owoców lub warzyw w niewielkich sklepach lub supermarketach o zaniżonej wydajności.

Zademonstrowała jeszcze raz działanie swojej pracy. Wyjaśniłam po krótce jak napisałam program i co mnie zainspirowało. Jeszcze dziś zacznę więc starz w firmie miliardera. Odczuwałam niesamowitą radość ale też wiedziałam, że z tej wygranej będą również kłopoty. Stark pogratulował mi jeszcze raz wygranej i zaproponował mi rozmowę w cztery oczy. Tylko kiwnęłam głową twierdząco i ruszyłam do swojego pokoju razem ze Starkiem.







#############################################################################

Hej!

Jak się podobał pierwszy rozdział?

Kto czeka na kolejny? Jakieś pytania, pomysły?

Czekam na komentarze, które uwielbiam czytać... Tak żebram bo czemu nie. 

















Wiem że tego nie czytasz ale...

Zostaw głos i poleć znajomym...<3

#zostańwdomu





Papapapap

Never give up - MarvelOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz