Rozdział 25.3 - Nie za dużo tego piasku?!
*Pietro*
Tylko tego brakowało! Jest koło siódmej wieczór. Telefon mi padł. Woda się kończy a my utknęliśmy na pustyni... Podczas pieprzonej burzy piaskowej! Schowaliśmy się... Musimy to przeczekać... Poprosiłem Alis o zapałki. Zapaliłem małą świeczkę i rozejrzałem się do okoła. Alis usiadła sobie pod ścianą groty... Dzień zmienił się w noc za sprawą wirującego w powietrzu piasku. Zmierzyłem otoczenie wzrokiem. Alis boi się ciemności... Świeczka nie będzie palić się wiecznie... Mam jeszcze latarkę! Wyciągnąłem ją z torby i zlustrowałem dokładniej otoczenie. Zanim Alis zdążyła zareagować wyciągnąłem naboje naładowałem broń i oddałem strzał...
-Co ty... Co robisz?!-Powiedziała Alis próbując jakoś złapać w pole widzenia to co było przede mną.
-Skorpion jest jadowity i teraz już martwy.-Odpowiedziałem i spojrzałem w jej stronę.
Usiadłem obok. Zaczęło się ściemniać na poważnie. Zapada noc... Broń trzeba mieć w pogotowiu... Postawiłem świeczkę po drugiej stronie groty... Zaczynam się cieszyć, że Clint zmusił mnie do tego uczęszczania na strzelnicę...
-Nie wiedziałam, że umiesz strzelać.-Powiedziała Alis.-Reszta o tym wie czy też to tajemnica?
-Wie. Masz koc? Nie rozpalę ogniska bo nie mam co spalić więc trzeba mieć inne metody...
-Do czego zmierzasz?-Zapytała podejrzliwie.
-Na pustyni mimo ciepłego, upalnego wręcz dnia w nocy temperatura spada na ujemną... Kojarzysz pewnie pojęcie "egipskie ciemności"... To się wzięło nie tylko od niesamowicie ciemnej nocy...-Powiedziałem.-Będzie zimno. Trzeba się ogrzać. Wiec jak za dawnych lat na plaży?
-Dobrze ekspercie.
Alis wyciągnęła batonik typowy dla sportowców, bo z proteinami... Od kąt pamiętam to je lubi. Jeszcze w Hiszpanii się nimi zajadała. Powietrze zrobiło się suche i zaczynało robić się chłodno. Alis podała mi swój plecak. Wzięła ciepły koc... Uśmiechnąłem się do niej. Ze swojego plecaka wyciągnąłem pled i koc. Pled rozłożyłem na ziemi i poleciłem Alis usiąść na nim. Sam siadłem obok. Przykryłem ją kocem. Jednym i drugim. Sam siedziałem obok... Zrobiło się zimno szybciej niż myślałem. Obiłem Alis ramieniem i przyciągnąłem do siebie. Mam jej pilnować.
-Nie chciałem żeby to tak wyszło.-Powiedziałem kiedy zapadł głuchy mrok.
-To nie twoja wina Pietro. Po prostu pech nas ma...Bo nie sądzę żebyśmy my mieli pecha.-Odpowiedziała mi a ja mimowolnie się wyszczerzyłem.
-Przepraszam za pakowanie cię w kłopoty.
-Nie przepraszaj, bo nie masz za co strusiu.
-Pudelku mam za co.
-Ten przydomek do mnie już nie pasuje włosy przestały mi się puszyć.-Powiedziała z przekąsem.
-Sorry, przyjęło się. Jak myślisz nie zabiją mnie za to?
-Raczej nie... Gdyby nie ty byłabym trupem już dawno temu.
-Powinienem lepiej zaplanować tracę. Przewidzieć taką ewentualność.-Zaciszyłem głos żeby nie było słychać chrypy od suchego gardła.
***
Alis zasnęła wtulona w mój bok. Miałem ochotę zrobić jej zdjęcie ale było tak ciemno, że nic i tak by nie było widać. Słyszałem jej równy, miarowy oddech więc byłem spokojniejszy o tyle, że ona jest bezpieczna. Latarką mierzyłem co jakiś czas wnętrze jaskini... Było czysto. Żadnych skorpionów, węży czy innych niebezpiecznych pustynnych stworzeń. Nie mogę zasnąć. Nie puki trwa burza piaskowa. Gdyby tylko burza się skończyła razem z nocą... O by...
CZYTASZ
Never give up - Marvel
FanficAlis jest szesnastolatką która trafia do Avengers gdzie zaczyna rozumieć wszystko co ją wcześniej spotkało. Zmaga sie z nowym wrogiem i starą historią którą chciałaby zapomnieć. Czy pokona strach? Czy odnajdzie rodzinę? Czy znajdzie miłość życia? Ma...