Rozdział 32 - Kino domowe, gotowanie i wspominki

339 11 1
                                    


Rozdział 32 - Kino domowe, gotowanie i wspominki

Siedziałam w salonie ignorując irytujący dźwięk mojej komórki. Ignorowałam cierpliwie Ester bo wiedziałam, że Monik znów naopowiadała jej plotek. Wkurzona w końcu odpisałam, że nic na taki temat nie wiem i na żaden inny więc cokolwiek Monik jej naopowiadała to ja nie chcę o tym słuchać. Dostałam wiadomość zwrotną... "Aha"... Czy tylko ja nienawidzę kiedy ktoś odpisuje mi "aha"! Wzięłam głęboki oddech słysząc dźwięk wezwania do sali konferencyjnej. Zebranie nadzwyczajne... To już norma.

Zjechałam więc zrezygnowana na parter i podeptałam do sali. Usiadłam na fotelu, skrzyżowałam ręce na piersi i przybrałam postawę "Możesz mi naskoczyć". Może to i głupie z mojej strony ale tak czułam się pewniej. Większość Avengers jedzie na akcję za granicą... Druga, mniejsza część na drugą stronę kontynentu na północ pod Alaskę... Zostajemy w trójkę... Nie w czwórkę bo Wanda jeszcze zostaje... Zostajemy w czwórkę... Super.

***

Wróciliśmy do salonu. Siadałam na fotelu i zastanawiałam się czy rozpocząć konwersację... Ale jakoś nie miałam ochoty na żadne rozmowy... Ciągle gdzieś w tyle głowy miałam myśl, że jestem na celowniku, że nawet w szkole nie mogę czuć się bezpiecznie... Nie zauważyłam kiedy na podłokietniku fotela przysiadł Peter. Zamknęłam oczy i pogrążyłam się w dumaniu... W końcu najwidoczniej mieli dość mojego posępnego milczenia. Czy coś w ten deseń...

-Alis!-Peter po telepał mnie za ramię.-Weź w końcu się odezwij!

-Myślę!-Mruknęłam wściekle.-Muszę pomyśleć.-Powiedziałam spokojniej.

-Nad czym myślisz? Pomyślimy razem.-Powiedział szczerząc się głupio.

-Wścibski pająk zaraz oberwie gazetą po nosie.-Powiedziałam marszcząc brwi.

-Och nie denerwuj się... Złość urodzie szkodzi!-Drażnił się ze mną dalej.

Westchnęłam ciężko i trzepnąłam go gazetą w nos. Spadł z tego fotela. Uśmiechnęłam się triumfalnie. Odłożyłam gazetę. Zrobiłam mu zdjęcie bo minę miał bezcenną!

-To zamach na moje życie!-Mruknął.

-Oj nie marudź... Smutek inteligencje odbiera.

-Bardzo zabawne.-Podniósł się z podłogi.

-Dla mnie bardzo.

Zapadła cisza. Wróciłam do myślenia... Wanda siedziała... yyymm leżała na kanapie, Pietro udawał, że ogląda telewizję... Dlaczego on mnie obserwuje!? W sumie... NIE Alis! Nie nawet o tym nie myśl... Nie jednak będę myśleć! To w sumie nawet urocze... Kuźwa o czym ja myślę!? To mi przejdzie... Przejdzie. To tylko zauroczenie... Chyba. Nie chyba tylko na pewno Alis. Wstałam z fotela i postałam do kuchni zanim zrobię się czerwona. Otworzyłam lodówkę i wyciągnęłam mleko czekoladowe... Opróżniłam karton i odstawiłam go do lodówki... Jestem wredna... Chyba...

Wróciłam z powrotem do salonu i usiadłam na fotelu. Pewna, że nie jestem czerwona. Nie wiem co się ze mną dzieje! Kiedy... Jeszcze w Kartagenie, zawsze na plaży siedzieliśmy w trójkę. Kora zawsze palnęła coś przez co robiłam sie czerwona. Potrafiłam w obcisłym kostiumie gimnastycznym ćwiczyć na sali pełnej ludzi, potrafiłam występować przed tłumami... Nie wiem dlaczego już nie potrafię. Prezentacja projektu to jedno ale występy na poręczach?

***

Kartagena, ćwiczenia przed zawodami regionalnymi

Kolejny upadek.

Kolejna porażka.

Cel nadal daleko.

Wstałam otrzepałam dłonie i zacisnęłam zęby. Nie poddam się tylko dlatego, że nie wyszyło po raz kolejny! Mówią mi poddaj się, nie dasz rady... Dam radę.

Never give up - MarvelOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz