Info
Ten rozdział ze względu na to, że jest bardzo długi zostanie podzielony na 3 części
Rozdział 16.1 - Uwaga padnij!
Był wieczór gdy odwiedziła mnie ekipa. Wszyscy rozsiedli się wygodnie w różnych zakątkach mojego pokoju. Usiadłam przy biurku i czekałam na pytania. Wszyscy jednak milczeli i wymieniali spojrzenia, których nie potrafiłam zinterpretować.
-Jakieś rewelacje?-Przerwałam ciszę.
-Nie... Same nudy.-Powiedziała Wanda.-Daję radę. Martwię się jednak, że kroi się gruba afera.
-Bo się kroi. Coś wisi nam nad głowami, a ja tylko czekam aż mnie pieprznie w łeb.-Powiedziałam spokojnie.- Ustalę pewne reguły i oczekuję ich przestrzegania. A pierwsza zasada to kupujemy tylko cukier w kostkach.
-Mądrze.-Przyznał Peter.
-Dużo tych zasad ułożyłaś?-Zagadną Pietro.
-Sporo.
Opowiedziałam im po kudce o moich zamysłach dotyczących kodeksu. Potem jak rozeszli się do swoich pokoi. Wysłałam sms'a do MJ z prośbą o podesłanie notatek i podrzucenie moich książek z szafki jeśli jest taka możliwość. Dostałam dopowiedz po kilku minutach. MJ jutro wpadnie do wieży i podrzuci mi to co trzeba. Wyciągnęłam mój niebieski zeszyt, który ostatnio kupiłam i na pierwszej kartce napisałam fikuśnym pismem "Kodeks". Otworzyłam na kolejnej kartce i zaczęłam pisać zasady. (Dop. od Autorek: Kodeks w osobnej książce na profilu). Zasady były różne... Niektóre bezpośrednio dotyczyły poszczególnych Avengerów, a inne obowiązywały wszystkich mieszkańców wieży i nie było wyjątków. Zakaz gryzienia landrynek na przykład. Przed dwiema minutami w celi nikt nie ucieknie. Uśmiechnęłam się do zapisanego zeszytu. Zostało jeszcze sporo stron i najpewniej będę robić aktualizacje "Kodeksu" co jakiś czas.
***
Rano napisałam email do nauczycielki. Dostałam odpowiedź po jakiejś godzinie. Muszę zrobić projekt o kulturze i zwyczajach w Indiach, najlepiej żeby projekt był rozbudowany i obejmował wszystkie tematu o Indiach, które znajdują się w podręczniku. Dlaczego zapisałam się na geografię?! Kiedyś, na początku nawet dobrze mi szło ale teraz... Po prostu jej nie cierpię! Minęła kolejna godzina. Wybiła 8:00 rano. Jestem rannym ptaszkiem... Chcę żeby to się zmieniło! Odruchowo przeciągnęłam się wstając z krzesła i skrzywiłam się od bólu żeber. Zapominałam, że są potłuczne... Powstrzymałam ziewnięcie i ubrałam kapcie. Leginsy, które miałam na sobie bardziej dziecinne i tak być już nie mogły. Fioletowy materiał w różowe gwiazdeczki i białe kropki wyglądał jak po pawiu wróżki. Koszulkę miałam z logo AC/DC więc nie miałam się czego wstydzić. Lubiłam rock ale też kochałam normalny pop. Z naciskiem na normalny bo za k-pop jest trzydniowa odsiadka w celi, bo to rani biedne uszy aż omal nie krwawią!
Zajechałam windą. Przez myślę przeszło mi pójście schodami ale szybko odtrąciłam ten pomysł. Zjechałam na piętro, na którym był salon i kuchnia oraz kilka pokoi mieszkalnych. W kuchni i salonie było pusto. Zaparzyłam sobie herbatę i posłodziłam ją miodem. Cukier też omijam.
Zadzwoniłam do Ester jeszcze w salonie. Oczywiście dostałam opieprz za nie poinformowanie jej wcześniej o moim pobycie w szpitalu. Jednak później miło sobie po plotkowałyśmy. Rozmawiałyśmy tylko dwadzieścia minut bo skończyła się jej przerwa w pracy. Jestem ciekawa kiedy w łapki dostanę jej książkę albo komiks...
Cały ranek nudziło mi się. Większość odsypiała jakieś akcje inni byli na akcjach. Po południu natomiast odpisywałam notatki z biologii i chemii, które dostarczyła mi MJ. Peter był zbyt zajęty bzdetami super - bohatera. MJ Przyszła chwilę po piętnastej... Wpuściłam ją z serdecznym uśmiechem na ustach. Polubiłam ją choć wiedziałam, że ona patrzy na mnie sceptycznie.
CZYTASZ
Never give up - Marvel
FanfictionAlis jest szesnastolatką która trafia do Avengers gdzie zaczyna rozumieć wszystko co ją wcześniej spotkało. Zmaga sie z nowym wrogiem i starą historią którą chciałaby zapomnieć. Czy pokona strach? Czy odnajdzie rodzinę? Czy znajdzie miłość życia? Ma...