Rozdział 18 - Kolejne kłopoty i cisza nocna nie ma prawa bytu w wieży
Gdy do wieży wrócił Steve przyprowadził po raz kolejny demonicę do wieży. Westchnęłam niezauważalnie. Mam na szczęście plany. Była prawie godzina szesnasta. Zgarnęłam dżinsową kurtkę, czapkę z daszkiem i okulary przeciw słoneczne. Ubrałam wygodne adidasy i czekałam. Idziemy do kina. Mamy obejrzeć film. Skoro jednak Shmatrona jest w wieży... Wyjdziemy do kina. To mój pomysł, a Pietro po prostu się zgodził.
Wyszliśmy z wieży. Poszliśmy do kina w galerii. Było wiele osób, które się nam przyglądały. Nikt na szczęście nie robił zdjęć. Pietro dokładnie schował włosy pod czapkę i złożył kaptur bluzy. Ja miałam okulary i czapkę z daszkiem. Ukrywanie się level hard! Szliśmy powoli mamy jeszcze godzinę. Dopiero za godzinę zacznie się film. Nie jestem pewna czy wybraliśmy dobrze... Ekranizacja powieści Kinga...
***
Zatrzymaliśmy się pod kinem. Dziesięć minut... Kupiliśmy sobie popcorn, pepsi, jakieś cukierki i krakersy. Strach najlepiej zajadać... Uważam tak od zawsze.
Usiedliśmy w rzędzie "H" na miejscach VIP. Najpierw były reklamy ale potem gdy tylko rozbrzmiały pierwsze dźwięki fortepianu wiedziałam, że cały film prze chrupię popcorn ze strachu. Pietro ani trochę to nie ruszyło. Nie wiedziałam, że to film o opętanej lalce w stylu Annabeth! Zakryłam dłonią usta i próbowałam wymazać z pamięci moje własne doświadczenia z opętanymi przedmiotami.
Kilka razy odruchowo zakryłam oczy, zakrywałam usta żeby nie krzyczeć. W najstraszniejszych monetach łapałam się jedynej stałej w moim otoczeniu - Pietro. On się tylko głupio szczerzył.
***
Wróciliśmy do wieży, było w pół do dziewiętnastej. Każdy krok stawiałam ostrożnie i wytężałam słuch. Boję się opętanych lalek! Kiedyś może jeszcze taką spotkam...
-Jak ci się podobał film?-Zagadną gdy szliśmy chodnikiem w kierunku wieży.
-Świetny. Opętane lalki...-Wzdrygnęłam się.-Dobry horror.-Uśmiechnęłam się. Boję się horrorów ale czasem lubię sobie jakiś obejrzeć.
-Cieszę cię, że ci się podobało.-Wyszczerzył się.-Jak myślisz jak wiele się zmieniło w Kartagenie?
-Pewnie dużo.-Westchnęłam.-Wiesz co powiedziała mi Nabija?
-Nie.
-"Twoja różnooka przyjaciółka cię znajdzie." Mówiła o Korze. Jestem tego pewna. Co za tym idzie Kora żyje! A przynajmniej ja chcę w to wierzyć.-Powiedziałam trochę ciszej.
-Wróżby Nabiji to zagadki, których rozwiązanie zawsze się spełnia.-Powiedział, a ja otworzyłam szerzej oczy ze zdziwienia.
-Czyli pozostaje mi czekać.-Westchnęłam.-Pamiętasz kiedy siedzieliśmy w trójkę na werandzie? Chwilę po tym jak walnąłeś w ścianę?
-Pamiętam... Pozszywałaś mnie. Kora się z nas śmiała kiedy walnęłaś mnie bita śmietaną. Wiesz, że nikt w wieży nie wie, że znaliśmy się wcześniej?
-Nie powiedziałeś nikomu? Nawet Wandzie?
-Tej plotkarze! Coś ty! O tym, że wiedziałem o twoim drugim ja też nie wiedziała.
-Znalazłeś kartkę?
-Tak. Na drugi dzień po tym jak jako jedyny cię złapałem.
-Przed tobą nie da się uciec.-Zaśmiałam się.-Próbowałam nie raz.
***
Wróciliśmy około ósmej wieczorem do wieży. Poszłam do swojego pokoju, a on do swojego. Wracają dawne czasy... Myślę nad słowami Hinduski i zastanawiam się kiedy znajdę rodzinę, dla kogo jestem i będę ważna, kiedy Kora mnie znajdzie. Roz kminę przerwało mi pukanie do okna. Peter... Pukał w okno. Otworzyłam je i wpuściłam go do środka.
CZYTASZ
Never give up - Marvel
FanficAlis jest szesnastolatką która trafia do Avengers gdzie zaczyna rozumieć wszystko co ją wcześniej spotkało. Zmaga sie z nowym wrogiem i starą historią którą chciałaby zapomnieć. Czy pokona strach? Czy odnajdzie rodzinę? Czy znajdzie miłość życia? Ma...