Prolog

1.3K 62 17
                                    

– Zrozumiałeś, co ci powiedziałam? – spytała, groźnie wyglądająca, uskrzydlona kobieta w złotym hełmie.
– Tak – odpowiedział otumaniony Remus Lupin, chociaż nie był pewien, czy zrozumiał cokolwiek.

Ponownie rozejrzał się wokół siebie, ale nadal nie dostrzegał niczego poza gęstą chmurą piasku, która napierała na niego ze wszystkich stron. Nie miał pojęcia, gdzie się znajdował.

Jeszcze chwilę wcześniej był w Wielkiej Sali w Hogwarcie. Walczył z Dołohowem. I chyba przegrywał. Zerknął na stojącego obok kobiety Dumbledore’a i doszedł do wniosku, że już nie powinien mieć wątpliwości – przegrał i zginął z ręki tego śmierciożercy. Westchnął.

– Skup się, bo kolejnej szansy nie dostaniesz – odezwała się kobieta.
– Gdzie ja jestem? – spytał.
– To miejsce pomiędzy światami – wyjaśniła mu. – To tutaj zmarli wojownicy oczekują na wejście do Walhalli.
– Czemu się tutaj znalazłem?
– Umarłeś – odparła i potarła zmarszczone czoło.
– Walhalla? Nigdy nie słyszałem o takim miejscu.
– Będziesz miał jeszcze okazję, żeby się dokształcić – zauważyła. – Nie zmarnuj jej i zrób to, co ci kazałam.
– Mam... mam powstrzymać to wszystko? Jak?
– Na pewno coś wymyślisz – stwierdziła. – W chwili, gdy poległeś na Polu Walki, zapadła decyzja, by cofnąć cię na ziemię.
– Nie rozumiem, o czym mówisz.
– Bogowie uznali, że ta wojna pociągnęła za sobą zbyt dużą ilość ofiar – westchnęła. – Zwykle się tym nie przejmujemy, przeciwnie, cieszy nas, gdy wojownicy stają do walki i trafiają w nasze progi, ale ta wojna... Jej nie było w planach.
– Wciąż nic z tego nie rozumiem – zdenerwował się Remus.
– Nie musisz – bogini wzruszyła ramionami. – Wróć na ziemię. Powstrzymaj to, a po śmierci trafisz do krainy wiecznej szczęśliwości.
– Czy... czy kiedy wrócę, będę pamiętał wszystko, co się wydarzyło? – spytał, bo już zrozumiał, że niczego więcej się od niej nie dowie.
– Nie, wszystkiego nie możesz pamiętać... To tylko utrudniłoby ci życie. Będziesz jednak wiedział, co robić, żeby powstrzymać wybuch tej wojny – w końcu otrzymał jakąś bardziej konkretną odpowiedź.
– Zrobię, co w mojej mocy – oznajmił jej.
– Dobrze, jeśli nie masz więcej pytań...
– Mam jeszcze jedno – wtrącił szybko. – Kim jesteś?
– Wołają na mnie Freya – powiedziała bogini i ukazała w drapieżnym uśmiechu wszystkie zęby.
– Dumbledore, czy to się dzieje naprawdę? – Remus zwrócił się do dyrektora.
– I tak i nie, ale długo by można o tym dyskutować, a my nie mamy na to czasu – odparł Albus tajemniczo. – Skoro bogowie zdecydowali, że masz zmienić bieg historii, to już pora, byś wrócił na ziemię.
– Widzę, że nie jesteś tym zachwycony – zauważył Remus.
– Sam nie odważyłbym się podjąć takiej decyzji, ale na szczęście nie musiałem tego robić – skwitował cierpko Dumbledore. – I jeszcze jedno, Remusie, żeby twoja misja miała szansę powodzenia, powinieneś poznać powody, dla których bezgranicznie ufałem i nadal ufam Severusowi Snape'owi.
– Co? – Lupina zatkało, ale Dumbledore zignorował jego pytające spojrzenie.

Nachylił się do niego i zaczął mu szeptać do ucha, a Remus czuł, że poznana prawda nie chce pomieścić mu się w głowie. Jeśli wcześniej sytuacja, w której się znajdował, wydawała mu się nierealna, to teraz poczuł się kompletnie zagubiony i ogłuszony. Czy cokolwiek z tego co widział i słyszał było prawdą? Nie dane mu było poznać odpowiedzi na te pytania.

– A teraz śpij, wojowniku. Gdy się obudzisz, wszystko stanie się jasne – powiedziała Freya łagodnym, matczynym tonem, który sprawił, że Lupin poczuł się lekki, jakby otaczający go piasek otulił go do snu.

Dumbledore zniknął, Freya rozpłynęła się w powietrzu, a on poczuł się bardzo senny. Oczy same mu się zamknęły i osunął się na piaszczystą ziemię. Ostatnią rzeczą, którą usłyszał, był odległy skrzek sokoła.

Severus Snape || Piaski CzasuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz