Czternasty vol.2

5K 205 12
                                    

Śmiejąc się zapewne na pół sklepu mocno trzymałam brzegi wózka modląc się, by Call nie wjechał w jeden z regałów.

-Zwolnij!-krzyknęłam śmiejąc się tak bardzo, że aż bolał mnie brzuch. Calum zatrzymał się akurat przy alejce z przekąskami. Delikatnie wychyliłam się i złapałam, za paczkę popcornu. Co zamierzamy robić?-zapytałam odchylając głowę do tyłu, by choć trochę ujrzeć twarz chłopaka do którego mówie.

-Niespodzianka-powtórzył biorąc moją twarz w swoje duże dłonie i całując mnie w usta.

Okej. Rozpływam się.

-Weźmiemy trochę tego-mówił zasypując mnie paczkami niezdrowych przekąsek-i tego-kolejna paczka tym razem solonych paluszków spadła na moją głowę.

-Cally!-pisnęłam ze śmiechem.-Robisz to specjalnie!-krzyknęłam dostając kolejną paczką chipsów. Byłam gotowa już mu oddać, kiedy z alejki wyszedł ochroniarz patrząc na nas surowo i idąc prosto w naszą stronę.-Calum.-złapałam za ramie chłopaka zaciskając palce na materiale jego bluzy. Hood spojrzał na mnie zdziwiony, a ja aż nazbyt znacząco spojrzałam na mężczyznę w czerni zbliżającego się ku nam.

-Cholera.-ciche przekleństwo wydostało się z ust chłopaka nim w ciągu sekundy zmienił wyraz twarzy na swoj niepowtarzalny kradnący serca nastolatek uśmiech.-Dzień dobry!-wesoło i głośno zagadał do ochroniarza nim ten zdążył się odezwać. W szoku cały czas siedząc w wózku obserwowałam jak ochroniarz kompletnie zbity z tropu patrzy na chłopaka to na mnie. Kiedy mężczyzna ponownie otwierał usta, by zapewne wywalić nas ze sklepu Calum znowu zaczął mówić.-Tak wiem, nie powinniśmy tak robić.-udając skruchę pokiwał głową, a ochroniarz świadomie lub nie zrobił dokładnie to samo.-Ale rozumie pan, moja dziewczyna ma dziś urodziny, a ja jej złamałem rękę.-powiedział wskazując na mój skręcony nadgarstek.

Zagryzłam zęby obserwując jak Calum czaruje swoim urokiem osobistym ochroniarza. Warga którą przygryzałam, by się nie śmiać zaczynała mnie już boleć, ale bałam się, że jak ją puszczę to wybuchnę głośnym śmiechem.

-No i obiecałem jej najlepszy wieczór życia. Rozumie pan.-Cal posunął się o krok dalej klepiąc ochroniarza po ramieniu tak jakby znali się conajmniej od lat.

Hood wyraźnie zadowolony z siebie skończył swoją przemowę i teraz oboje w napięciu patrzyliśmy na ochroniarza. Mężczyzna westchnął zrezygnowany kręcąc głową.

-Dobra dzieciaki, ale nie chce słyszeć waszych krzyków, ani nie chce widzieć rzucania towarem.-pogroził nam palcem odchodząc dumny, że postawił jakiekolwiek warunki. Obserwowaliśmy jak idzie w sobie tylko znanym kierunku, a kiedy nareszcie zniknął za rogiem westchnęliśmy z ulgą.

-Co to miało być?-parsknęłam śmiechem mierząc chłopaka wzrokiem i udając dezaprobatę.-Ściema na najlepsza randkę?

-Ja nie ściemniam.-Cal wzruszył ramionami nachylając się nade mną. - Nie jest to nasza pierwsza randka, a każda kolejna powinna być lepsza od poprzedniej, wiec chcąc nie chcąc ta będzie najlepsza.-wyszeptał dziwnie blisko moich ust.

Czując ciepło jego oddechu na swojej twarzy chciałam połączyć nasze usta, on zdecydowanie też poczuł taką potrzebę i zaraz połączył nasze wargi w mocnym pocałunku. Nie zdążył on niestety potrwać długo, bo kilka sekund później dostaliśmy fleszem po oczach.

———————————————
20.09.2020

I co sądzicie?

My idol is my boyfriend [C.H] ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz