Rozdział 8

5.1K 205 8
                                    

Przeczytałam obydwie książki i stwierdziłam, że mam na razie dość. Moje oczy zrobiły się zmęczone i głowa lekko bolała od trwania w jednej i tej samej pozycji przez parę godzin. Oparłam się jak zwykle o ścianę i nie robiłam nic oprócz siedzenia i oddychania. Za oknem był już mrok, więc domyślałam się, że nadeszła noc. Wsłuchałam się w ciszę, która mnie otaczała i patrzyłam na przeciwległą ścianę, na której wisiały wszystkie te okropne przyrządy. Gdybym mogła, gdybym była na tyle odważna, na tyle silna zniszczyłabym to wszystko. Ale nie mogłam. Do moich uszu dobiegł dźwięk kroków stawianych po schodach, następnie ktoś szedł korytarzem, a później drzwi się otworzyły. Modliłam się tylko, żeby to nie był Zayn, żeby jeszcze nie wrócił bo bez niego nie było mi tak źle. Odpoczęłam po tych wszystkich torturach jakich tu zaznałam. Aż boje się myśleć co jeszcze się stanie. Wiem jedno, na pewno czeka mnie śmierć. Do środka wszedł Chris z tacką w ręku.

-Przeczytałaś je obydwie? -zapytał podchodząc do mnie i ustawiając przede mną tackę z kakaem i jakimiś słodkimi bułeczkami.

-Tak, bardzo ciekawe. Polecam "Ogród kości" to kryminał, ale ciekawy- powiedziałam i popatrzyłam na niego, a potem na jedzenie.

-Jedz Kimberly, to dla ciebie- mruknął i usiadł na krześle. Upiłam kilka łyków słodkiego napoju i zajadałam te małe pyszności. Chris obserwował mnie uważnie tak jak ja obserwowałam jego. Mimo, że zachowuje się inaczej niż ci pozostali wole mieć oczy otwarte, bo kto wie czy nie wyciągnie zaraz pistoletu i nie wlepi mi w czaszkę całego magazynku. Nie odzywał się przez ten czas, który jadłam i piłam.

-Dziękuje- mruknęłam cicho.

-Cieszę się, że ci smakowało- odpowiedział- Opowiesz mi trochę o tej książce?- zapytał po chwili, a ja niepewnie skinęłam głową. Zaczęłam opowiadać od samego początku, kiedy młoda kobieta kupiła stary dom po rozstaniu z mężem i podczas prac ogrodowych wykopała czaszkę, czaszkę zamordowanej przed laty kobiety. Odpowiedź na pytanie kim jest kobieta znajdowała się w dziewiętnastym wieku. Tak ciągnęłam tą ciekawą historie, w pewnych momentach pełną dreszczy i ciekawości.  Przyznam, że wybór książki taki mało trafny, bo dziwnie było mi czytać o sekcjach zwłok, o zbrodniach, kiedy przebywałam w takim miejscu. Po dobrych dziesięciu minutach skończyłam opowiadać. Chris ani razu nie przerwał mi w opowieści słuchał uważnie i kiwał głową lub odpowiadał mi mimiką swojej twarzy.

-Nieźle pokręcona książka, ale to jak ty ją opowiedziałaś sprawiło, że nawet bym ją chętnie przeczytał- powiedział.

-Nie umiem opowiadać, często się mylę i nie zawsze jasno wyrażam to co było zawarte w książkach.

-Daj spokój, ja wsłuchałem się jak nigdy, nawet nauczycieli w szkole tak nie słuchałem- uśmiechnęłam się nieśmiało.

-Mogę cię o coś zapytać?- wyleciałam z pytaniem.

-Jasne.

-Nie mógłbyś mnie stąd uwolnić?- bąknęłam i spuściłam głowę w dół. Beznadziejne pytanie, beznadziejnie zabrzmiało. Chwilę panowała cisza.

-Ja... Kimberly nie mogę, pracuje dla Zayn'a.

-Okej niepotrzebnie pytałam, przecież to oczywiste, teraz tylko czekam na śmierć- westchnęłam.

-Ja mógłbym, chciałbym cie uwolnić, ale to niemożliwe- zmarszczyłam brwi. Mów konkretnie!!

-Zayn jedyny zna hasło do twojej obroży, a na górze zostali moi bracia, na zewnątrz biega amstaf, który był trzy lata tresowany na zabójce, nie tyka się tylko nas czterech, a poza tym na zewnątrz domu są kamery gdybyś jakoś wydostała się stąd, to one rozpoznają cię, bo są wyposażone w rozpoznawanie twarzy oraz sylwetki. To nie jest proste wierz mi, że Zayn nie jest głupi jeżeli on coś robi to robi perfekcyjnie, nigdy niczego nie spieprzy, wszystko jest idealnie dopracowane-powiedział jednym tchem. Ja tylko wytrzeszczyłam oczy. To chore! Amstaf który jest zabójcą? To znaczy co?

BALLY- Zayn Malik FanfictionOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz