Kimberly
-Panie doktorze, czy mogłabym wyjść chociaż na jeden dzień?- męczyłam go tak już od kilku dni, ale on był nieugięty. Siedzę w tym szpitalu non stop już od ponad miesiąca. Naprawdę mam już tego dość. Dość ciągłych badań, czekania. Dość tego łóżka i tych wszystkich kroplówek i leków. Marzę tylko o tym by wyjść na miasto. Spędzić ten dzień z Zaynem, jak dawniej. Zapomnieć chociaż na chwilę, o całym tym gównie.
-Pani stan ciągle się pogarsza- mówił szczerze doktor Parker. Naprawdę go polubiłam, bo jest miły i o wszystkim szczerze mnie informuje, ale czasami jest naprawdę irytujący.
-Wiem, wiem. Słyszę to co najmniej pięć razy dziennie- przewróciłam oczami- Wezmę za siebie pełną odpowiedzialność- nalegałam.
-No dobrze- westchnął, a ja prawie spadłam z łóżka ze szczęścia- Jutro może pani opuścić szpital na cały dzień, ale naprawdę proszę na siebie uważać- zaczął wykład.
-Dobrze, oczywiście. Dziękuję- on tylko skinął głową, uśmiechnął się lekko i wyszedł z sali.
Kiedy tylko zostałam sama, od razu wzięłam do ręki swój telefon i wybrałam numer do Zayna. Odebrał po dwóch sygnałach.
-Cześć kotku- przywitał się.
-Heej- przeciągnęłam nieco, cicho się śmiejąc.
-Coś się stało? Znalazł się dawca? Wydajesz się szczęśliwa- od razu zaczął zgadywać.
-Niestety nie- powiedziałam nieco smutniej- Ale lekarz pozwolił mi wyjść jutro. Możemy się w końcu spotkać jak normalni ludzie- wyjaśniłam mu z entuzjazmem.
-Co? jak to? Wypisują cię? Ale przecież...- zaczął panikować.
-Nie, nie martw się, będziesz musiał znosić mnie tylko przez jeden dzień- zaśmiałam się- To tylko taka jakby umowa między mną a lekarzem.
-Uwierz, że moim marzeniem jest znosić cię do końca mojego życia- powiedział, a moje serce momentalnie przyśpieszyło, a w gardle utworzyła się wielka gula. To takie wzruszające i słodkie...
-No dobra, to miłe. Ale spotkamy się jutro prawda?- upewniłam się.
-Tak, tak. Ja już się postaram, żeby ten dzień był cudowny.
-Wystarczy mi, że spędzimy go razem, w jakimś innym miejscu niż szpitalna sala- powiedziałam szczerze. Chciałam po prostu spędzić z nim trochę czasu tak jak kiedyś.
-Okej w takim razie do jutra. Przyjadę po ciebie rano, kocham cię.
-Ja ciebie też- powiedziałam i z uśmiechem zakończyłam połączenie.
Czekało mnie dzisiaj jeszcze kilka rutynowych badań, które musiałam przeżyć. Ale świadomość wolnego dnia sprawiała, że w ogóle się nimi nie przejmowałam.
Dzięki mojemu bratu, następnego dnia rano wyglądałam w miarę normalnie. Przywiózł mi z domu bordową spódnice, czarne rajstopy i do tego trochę elegancką białą koszulę w czarne serca. Niestety od szyi w górę nie wyglądałam już tak dobrze. Musiałam założyć duży czarny kapelusz żeby chociaż trochę zamaskować fakt, że nie posiadałam w tym momencie włosów. Makijażem natomiast zamaskowałam te braki na twarzy. Do torebki schowałam wszystkie leki, które lekarz kazał mi ze sobą zabrać i oczywiście dał mi też specjalny alarmowy numer telefonu, na który mam zadzwonić zaraz, kiedy tylko poczuję się gorzej. Zabrałam też kurtkę i cieplejsze buty, ponieważ w moim stanie nawet najmniejsze przeziębienie jest groźne. W końcu jednak opuściłam szpital, a na parkingu zobaczyłam Zayna. Od razu podbiegł do mnie i zamknął w uścisku, po czym czule mnie pocałował.
CZYTASZ
BALLY- Zayn Malik Fanfiction
FanfictionStrach to coś niezbadanego. Każdy boi się czegoś innego. Jedni boją się pająków inni pająki hodują, jedni boją się latać samolotem, inni pracują jako piloci, jedni boja się własnego cienia inni są nadzwyczaj odważni. Część ludzi boi się wandalów inn...