Rozdział 79

2.1K 91 8
                                    

Kimberly

-Panie doktorze, czy mogłabym wyjść chociaż na jeden dzień?- męczyłam go tak już od kilku dni, ale on był nieugięty. Siedzę w tym szpitalu non stop już od ponad miesiąca. Naprawdę mam już tego dość. Dość ciągłych badań, czekania. Dość tego łóżka i tych wszystkich kroplówek i leków. Marzę tylko o tym by wyjść na miasto. Spędzić ten dzień z Zaynem, jak dawniej. Zapomnieć chociaż na chwilę, o całym tym gównie.

-Pani stan ciągle się pogarsza- mówił szczerze doktor Parker. Naprawdę go polubiłam, bo jest miły i o wszystkim szczerze mnie informuje, ale czasami jest naprawdę irytujący.

-Wiem, wiem. Słyszę to co najmniej pięć razy dziennie- przewróciłam oczami- Wezmę za siebie pełną odpowiedzialność- nalegałam.

-No dobrze- westchnął, a ja prawie spadłam z łóżka ze szczęścia- Jutro może pani opuścić szpital na cały dzień, ale naprawdę proszę na siebie uważać- zaczął wykład.

-Dobrze, oczywiście. Dziękuję- on tylko skinął głową, uśmiechnął się lekko i wyszedł z sali.

Kiedy tylko zostałam sama, od razu wzięłam do ręki swój telefon i wybrałam numer do Zayna. Odebrał po dwóch sygnałach.

-Cześć kotku- przywitał się.

-Heej- przeciągnęłam nieco, cicho się śmiejąc.

-Coś się stało? Znalazł się dawca? Wydajesz się szczęśliwa- od razu zaczął zgadywać.

-Niestety nie- powiedziałam nieco smutniej- Ale lekarz pozwolił mi wyjść jutro. Możemy się w końcu spotkać jak normalni ludzie- wyjaśniłam mu z entuzjazmem.

-Co? jak to? Wypisują cię? Ale przecież...- zaczął panikować.

-Nie, nie martw się, będziesz musiał znosić mnie tylko przez jeden dzień- zaśmiałam się- To tylko taka jakby umowa między mną a lekarzem.

-Uwierz, że moim marzeniem jest znosić cię do końca mojego życia- powiedział, a moje serce momentalnie przyśpieszyło, a w gardle utworzyła się wielka gula. To takie wzruszające i słodkie...

-No dobra, to miłe. Ale spotkamy się jutro prawda?- upewniłam się.

-Tak, tak. Ja już się postaram, żeby ten dzień był cudowny.

-Wystarczy mi, że spędzimy go razem, w jakimś innym miejscu niż szpitalna sala- powiedziałam szczerze. Chciałam po prostu spędzić z nim trochę czasu tak jak kiedyś.

-Okej w takim razie do jutra. Przyjadę po ciebie rano, kocham cię.

-Ja ciebie też- powiedziałam i z uśmiechem zakończyłam połączenie.

Czekało mnie dzisiaj jeszcze kilka rutynowych badań, które musiałam przeżyć. Ale świadomość wolnego dnia sprawiała, że w ogóle się nimi nie przejmowałam.

Dzięki mojemu bratu, następnego dnia rano wyglądałam w miarę normalnie. Przywiózł mi z domu bordową spódnice, czarne rajstopy i do tego trochę elegancką białą koszulę w czarne serca. Niestety od szyi w górę nie wyglądałam już tak dobrze. Musiałam założyć duży czarny kapelusz żeby chociaż trochę zamaskować fakt, że nie posiadałam w tym momencie włosów. Makijażem natomiast zamaskowałam te braki na twarzy. Do torebki schowałam wszystkie leki, które lekarz kazał mi ze sobą zabrać i oczywiście dał mi też specjalny alarmowy numer telefonu, na który mam zadzwonić zaraz, kiedy tylko poczuję się gorzej. Zabrałam też kurtkę i cieplejsze buty, ponieważ w moim stanie nawet najmniejsze przeziębienie jest groźne. W końcu jednak opuściłam szpital, a na parkingu zobaczyłam Zayna. Od razu podbiegł do mnie i zamknął w uścisku, po czym czule mnie pocałował.

BALLY- Zayn Malik FanfictionOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz