Rozdział 11

4.5K 196 10
                                    

Czułam, że ręce mi zdrętwiały, ale czy można było się dziwić? Nie wiem ile leżałam z gołym tyłkiem i z rekami zaciśniętymi pasem. Może godzinę? Może pół?  Już nawet nie chciało mi się płakać bo to i tak było bez sensu, na nic mi się to nie zdało. W końcu do mnie dotarło, że mimo moich związanych rąk jakoś dam rade ubrać swoje majtki. Odszukałam je wzrokiem na podłodze i wychylając się dosięgłam je obiema rękami. Musiałam się nieźle nagimnastykować aby nałożyć bieliznę, jednak mi się to udało. Dziwiłam się, że nie płacze, ale może po prostu pogodziłam się z tym, jakie panują tutaj warunki. Może w podświadomości wiedziałam, że on zgwałci mnie więcej razy niż tylko te dwa, które już przeżyłam? Przecież to wręcz oczywiste, że tak będzie, a potem jak mi zapowiedziano, zabije mnie.

Nic tylko samemu się zabić.

Gdybym miała tylko taką możliwość nie wiem czy bym się zawahała. A może jednak bym się zawahała? Może gdzieś w sercu siedzi ta stłumiona nadzieja, że mnie znajdą i uwolnią? W końcu jestem córką sławnego polityka w mieście. Przecież na pewno mnie szukają. Może Ray stara się mnie znaleźć. Przecież on zna Zayn'a, musi się domyśleć, że to jego sprawka.

Oby tylko nie było za późno...

Oparłam się jak zwykle z resztą, plecami o zimną ścianę. Bawiłam się palcami bo tylko tyle mi pozostało.

Wtedy do pomieszczenia wszedł Zayn. Spojrzałam na niego. Byłam przerażona bo tego nie da się ukryć. On tylko posłał coś w rodzaju chytrego uśmiechu. W rękach miał tackę z jedzeniem. Podstawił, a raczej rzucił mi ją gorzej niż psu. W misce była owsianka. No cóż. Zawsze lepsze to niż nic. Spojrzałam na niego przez sekundę, ale szybko spuściłam wzrok.

-Wyciągnij ręce- rozkazał- No chyba, że chcesz jeść jak pies, chętnie popatrzę- od razu wyciągnęłam uwięzione dłonie. Nie wykazał się delikatnością, bo odpinając ten cholerny pasek narobił mi co najmniej kilka zadrapań, ale to nic w porównaniu z tym co robił wcześniej.

-Jedz- powiedział, ale nie był to ten najstraszniejszy ton głosu, był raczej umiarkowany. Drżącą ręką wzięłam łyżeczkę, a drugą miskę z jedzeniem i zaczęłam jeść małe, łyki? To chyba były łyki. Wiedziałam, że Zayn stał nade mną i mi się przyglądał, jednak ja nie miałam zamiaru unosić wzorku. Jadłam dość szybko bo po pierwsze byłam głodna, a po drugie wiedziałam, że gdybym się ociągała on by się zdenerwował i pewnie by mnie zlał, albo znowu zgwałcił. Po kilku minutach miska była praktycznie czysta. To zabawne, że w dzieciństwie zapierałam się nogami i rękami gdy tylko miałam zjeść owsiankę, a teraz zjadłam to jakby co najmniej poczęstowali mnie pieczenią wołową w sosie z borowików z gotowanymi młodymi ziemniaczkami.

-Dziękuje- wymamrotałam i jednak uniosłam wzrok do góry. Przez oczy Zayn'a przebiegł cień zdziwienia, ale zaraz przybrał wyraz groźnego drania.

-Dziękujesz?- zapytał drwiąco.

-Za jedzenie należy dziękować- odparłam.

-Ah tak, dobrze wychowana córeczka tatusia. Zobacz co on mówił w wywiadzie- wyjął z tylnej kieszeni spodni gazetę i rzucił mi pod nogi. Podniosłam ją i widziałam nagłówek na pierwszej stronie.


"CÓRKA LEONA WALKERA WCIĄŻ NIEODNALEZIONA!"

Dwa tygodnie temu w niewyjaśnionych okolicznościach zaginęła dziewiętnastoletnia Kimberly. Ostatni raz widziano ją w szkole, a później ślad po niej zaginął. Rodzina Kimberly prosi o kontakt jeżeli ktokolwiek widział nastolatkę. Ojciec dziewczyny Leon Walker zgodził się udzielić wywiadu naszemu dziennikarzowi.


Dziennikarz: Pańska córka zaginęła, jak pan się poczuł na tę wiadomość?

Leon Walker: Pytanie niepotrzebujące odpowiedzi, jednak jej udzielę. To dla naszej rodziny przytłaczająca, przygnębiająca i szokująca wiadomość. Jak co wieczór czekaliśmy na przybycie Kimberly ze szkoły, ale tego dnia nie zjawiła się. Kiedy spóźniała się godzinę zacząłem się niepokoić i wtedy zaczęły się poszukiwania. Na razie jak widać z marnym skutkiem. 

BALLY- Zayn Malik FanfictionOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz