Rozdział 15

4.5K 218 5
                                    

Powoli docierały do mnie jakieś dźwięki, chyba rozmowy. Chciałam otworzyć oczy ale na aż tyle nie starczyło mi siły. Wydawało mi się jakbym na powiekach miała położone jakieś małe ciężarki, które blokują mi podniesienie powiek ku górze, dlatego odpuściłam i pozostawiłam je zamknięte.

-Kiedy ona z tego wyjdzie?- zapytał jak mi się wydawało Zayn. Na pewno był to Zayn, wszędzie rozpoznam ten ton głosu.

-Nie wiem Zayn, ale myślę, że już nie długo, to uderzenie nie było jakieś straszne. Bardziej martwiłabym się jej pozdzieraną skórą na obydwu kończynach i plecach. Przez pewien czas będzie ją to szczypało i drażniło. Powiesz wreszcie dlaczego dopuściłeś do czegoś takiego? Pytam cię już od trzech dni- mówił jakiś damski głos.

-Caren to co się tutaj stało już nie jest twoją sprawą, masz ją tylko wyleczyć- Caren? Kto to Caren? Nie pamiętam żeby w tym domu była jakaś kobieta. W dodatku ma mnie wyleczyć? To lekarka? Czy bardziej Weterynarz, bo przecież tu traktują mnie jak psa.

-Wiesz, że pomagając ci narażam się i to bardzo, więc należą mi się wyjaśnienia- powiedziała twardo.

-Dobrze- westchnął Zayn- Wtedy kiedy to się stało nie było mnie w domu, więc przestań się na mnie tak gapić do cholery.

-Nie zrobiłeś jej tego ty?- zdziwiła się.

-Co kurwa? Zdziwiona?- zapytał się- To ci dwaj idioci Lukas i Stan ją tak urządzili.

-Wiesz dlaczego? Kazałeś im?

-Nie kazałem! Podobno chciała uciec.

-Chyba się jej nie dziwisz, że chciała uciec- powiedziała ciszej kobieta. Zayn przez chwile się nie odezwał.

-Wcale się jej kurwa nie dziwię- warknął- Ale zacząłem to wszystko więc muszę skończyć.

-Nie musisz.

-A co mam ją teraz wypuścić? Przecież kiedy mnie złapią nie wyjdę z więzienia, nie ma mowy, ona musi tutaj zostać.

-To chociaż bądź dla niej delikatniejszy.

-Chyba w to nie wierzysz- zaśmiał się nerwowo.

-Wierzę. To, że kiedyś ktoś zrobił ci podobne rzeczy, nie oznacza, że wciąż musisz ranić innych. Powiesz mi czy ona ci coś zrobiła?- jakie podobne rzeczy? Nie rozumiałam o czym rozmawiali. Zachciało mi się spać, ale za wszelką cenę próbowałam to powstrzymać, musiałam wysłuchać tej rozmowy.

-Ale ja to lubię i dobrze o tym wiesz. Kiedyś mi pomogłaś i jestem ci za to wdzięczny, ale nie ucz mnie jak mam postępować- mówił zdenerwowany.

-Spokojnie Zayn, tylko mówię, abyś był dla niej bardziej wyrozumiały. Z moich badań wynika, że to dziewczyna o delikatnej skórze, a jej organizm szybko podlega ranom, śladom i siniakom. Wystarczy mocniejszy uścisk dłoni, a pojawi się fioletowy ślad. Przecież ona tak naprawdę nic ci nie zrobiła.

-Ale ja uparłem się na nią. Tak wiem, teraz nie mam wyjścia, muszę to dokończyć.

-Nie musisz. Ty w głębi nie jesteś aż takim potworem- to co powiedziała na końcu było bardzo ściszone.

-A co mam zrobić? Przecież dobrowolnie tutaj nie zostanie, a o wypuszczeniu nie chcę słyszeć.

-Dobrowolnie?- zdziwiła się kobieta- Myślałeś o tym, żeby została tutaj dobrowolnie? Zayn czy ona ci się podoba?- mnie zatkało. Och cholera! Miałabym tutaj zostać dobrowolnie? Przecież to jest absurd. Zgodzić się na takie tratowanie z własnej woli?

-Oszalałaś chyba! Nic z tych rzeczy- jego głos był bardzo drżący, on był zdenerwowany.

-Spokojnie, tylko spytałam. Ciągle na nią zerkasz.

BALLY- Zayn Malik FanfictionOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz