Nasze pocałunki były coraz gorętsze. Ręce Zayn'a błądziły po mich plecach, aż dotarły do pośladków. Ścisnął je mocniej, a z mojego gardła wydobył się jęk. Chłopak podniósł się z kanapy mocno mnie trzymając i ruszył w stronę schodów nie przerywając pocałunków. Kiedy dotarliśmy do sypialni położył mnie na łóżku. Po czym jego nogi spoczęły po obu stronach moich bioder, a ręce przygwoździły moje tuż nad głową. Mimo mroku mogłam dostrzec jego palące spojrzenie na mojej twarzy, które stopniowo schodzi coraz niżej.
-Tak bardzo cię pragnę. Tutaj. Teraz.
Oddech znacznie mi przyśpieszył, a krew w żyłach krążyła jak oszalała. W głębi mojego brzucha wybuchnęło niegasnące pożądanie. Chwilę później Zayn przytrzymał moją twarz by złączyć ze sobą nasze usta. Jego język wdarł się do środka, był taki władczy. Mogłam poczuć jak bardzo mnie pragnie, właśnie mnie, nie kogoś innego, jakiejś dziwki z baru. Ten piękny mężczyzna pragnie mnie. Nagle chłopak przerwał pocałunek i popatrzył mi prosto w oczy.
-Ufasz mi?- zapytał, chciałam coś powiedzieć jednak zaschło mi w gardle więc pokiwałam jedynie twierdząco głową.
-Powiedz to Kim- naciskał.
-Ufam- powiedziałam cicho, niemal bezgłośnie.
Chłopak zsunął się ze mnie i wstał z łóżka. Patrzył na mnie wzrokiem pełnym pożądania. Chwilę później zaczął stopniowo ściągać ze mnie ubrania. Nie protestowałam. Po chwili zostałam w samej bieliźnie. Chłopak ponownie wstał i ruszył w stronę szafki. Wyjął z niej foliową paczuszkę. W drodze powrotnej leniwie ściągnął koszulkę, a następnie rozpiął spodnie które chwilę później leżały już na ziemi. Zbliżał się do mnie coraz bardziej, a ja pożerałam go wzrokiem. Był taki piękny, umięśniony, a tatuaże na jego ciele tak bardzo do niego pasowały. Pochylił się nade mną i pocałował moje usta. Jego ręce wślizgnęły się pod moje plecy by rozpiąć stanik. Zwinnym ruchem poradził sobie z zapięciem po czym zsunął szelki z moich rąk uwalniając przy tym piersi. Leżałam przed nim prawie naga.
-Jesteś taka piękna Kimberly- powiedział urywanym głosem. Przycisnął biodra do mojego krocza, a ja poczułam jego nabrzmiałego członka. Chwilę później usta chłopaka schodziły w dół zaczynając od szyi przez piersi aż do podbrzusza. Mulat wolno całował moją skórę lekko zasysając. Zesztywniałam podczas tej słodkiej tortury. Zayn jednak nie przestawał rozpalając moje ciało jeszcze bardziej. Pragnęłam go w sobie, natychmiast. Jego palce wślizgnęły się pod materiał moich majtek po czym szybko je zsunął. Przeniósł się teraz wyżej i pocałował mnie w usta. Wplątałam palce w jego włosy delikatnie ciągnąc za ich końce. Zayn zajęczał gardłowo po czym szybko się ze mnie podniósł i ściągnął bokserki. Zębami rozerwał foliową paczuszkę, a chwile później jego ręce zwinnie założyły kondoma na nabrzmiałego członka. O tym, że jest duży zdążyłam się już kiedyś przekonać. Jednak wtedy nie zaznałam przyjemności, a teraz niemal eksploduje podczas samych pocałunków. Przyglądał mi się chwile po czym znów poczułam na sobie jego ciało. Nim zdążyłam zareagować wszedł we mnie. Z moich ust wydobył się pisk spowodowany jego nagłym ruchem. Wbił się we mnie rozkosznie, nasze ciała wpadły w wspólny rytm. Przejechałam paznokciami po jego plecach, bardzo prawdopodobne, że jutro będzie miał na nich ślad. Złączyłam nasze usta, czułam zbliżającą się fale przyjemności w moich podbrzuszu. Po chwili doszłam i poczułam jak rozpadam się na kawałki. Zayn jednak nie przestał się poruszać. Zaczęłam głośno jęczeć co napędzało go jeszcze bardziej i poruszał się coraz szybciej wchodząc przy tym we mnie coraz głębiej. Za chwilę nie wytrzymam i znów eksploduje!
-No dalej mała, jeszcze raz- powiedział zachrypniętym głosem, a ja jak na zawołanie doszłam po raz kolejny wołając jego imię. Po chwili Zayn znieruchomiał ciężko przy tym dysząc, po czym opadł na mnie. Nasze oddechy były nierówne i urywane.
CZYTASZ
BALLY- Zayn Malik Fanfiction
FanfictionStrach to coś niezbadanego. Każdy boi się czegoś innego. Jedni boją się pająków inni pająki hodują, jedni boją się latać samolotem, inni pracują jako piloci, jedni boja się własnego cienia inni są nadzwyczaj odważni. Część ludzi boi się wandalów inn...