Rozdział 12

4.6K 196 4
                                    

                                                                                  Ray

Kimberly nie ma od dwóch tygodni, a ja nie mam kompletnie pojęcia co się z nią dzieje. W dodatku ten pojebany wywiad ojca. Jak ten palant mógł pomyśleć, że ona uciekła? Kim nigdy nie obchodziła sława i nigdy nie lubiła być w centrum zainteresowania. Zresztą, gdyby chciała uciec powiedziała by mi o tym, jestem tego pewny. Szukam jej na własną rękę, ale to nic nie daje. Gdybym chociaż miał jedną, maleńką wskazówkę może dałbym rade. Modle się tylko, aby nic się jej nie stało.

Stanąłem przed drzwiami mojego byłego domu, pierwszy raz od trzech miesięcy odważyłem się tutaj przyjść. Zastanawiałem się po co, skoro ojciec nie powie mi nic i pewnie wywali na zbity pysk, jednak miałem nadzieje, że matka mnie przyjmie. Jest dobrą kobietą, tylko strach nie pozwoli jej sprzeciwić się ojcu. Przycisnąłem palcem guzik przy drzwiach i czekałem aż ktoś otworzy. Otworzyła mi pani Jones, co nie było dla mnie zdziwieniem. Popatrzyła na mnie wielkimi oczami.

-Dzień dobry pani Jones, czy mogę wejść?- zapytałem. Ona chwile nie odezwała się nic.

-Dzień dobry- no w końcu- Ja nie wiem czy mogę cię wpu-wpuścić Ray- zająknęła się.

-Przecież to mój dom- powiedziałem marszcząc brwi.

-Twój ojciec zabronił- powiedziała cicho. Wtedy za jej plecami zobaczyłem przechodzącą matkę z telefonem w ręku.

-Mamo- zawołałem, a kobieta stanęła i gdy mnie tylko zobaczyła telefon upadł jej na podłogę, a ona podbiegła do drzwi.

-Ray- pisnęła- Możesz iść Marry- skinęła głową do naszej gosposi, a ta jak zwykle wykonała jej polecenie. Mama patrzyła na mnie ze łzami w oczach.

-Synu- zaczęła i podchodząc dwa kroki bliżej przytuliła mnie. Wahałem się czy też ją objąć, jednak uznałem, że powinienem. Pogładziłem jej plecy ręką. Dopiero w tamtym momencie czułem jak bardzo się za nią stęskniłem. Jak brakowało mi naszych rozmów, wspólnych posiłków i wzajemnego wsparcia.

-Czy mogę wejść?- zapytałem ponownie.

-Wchodź kochanie- powiedziała ocierając łzy z kącików jej brązowych oczu. Powoli wszedłem do środka. Cóż, nic się nie zmieniło, dalej jak w muzeum i ten paskudny portret ojca. Skrzywiłem się.

-Jest?- zapytałem. Domyślałem się, że mama wie o kogo pytam.

-Jeszcze go nie ma- odpowiedziała, pewnie dlatego mnie wpuściła. Przeszliśmy do kuchni- Usiądź zrobię ci herbatę.

-Nie, nie trzeba mamo- popatrzyła na mnie i posłała mi bardzo blady uśmiech. Usiadła naprzeciwko mnie i ostrożnie złapała za rękę.

-Cieszę się, że wróciłeś Ray- zaczęła.

-Nie wróciłem- odpowiedziałem, a ona spuściła wzrok- Przecież ojciec i tak by mnie stąd wyrzucił.

-Nie prawda, on żałuje tego co zrobił, ale wiesz, że duma mu nie pozwala na zmianę decyzji.

-Mamo, mimo wszystko znam go i wiem, że tak nie jest. Powrót syna narkomana do domu nie pomoże mu wygrać kampanii- popatrzała na mnie smutnym wzrokiem dając mi do zrozumienia, że mam rację.

-Jeżeli nie chcesz do nas wrócić dlaczego przyszedłeś?

-Chodzi o Kimberly, chciałbym wiedzieć co wy wiecie- mama westchnęła i małe łzy zaczęły lecieć po jej policzku.

-Jest strasznie, nie ma żadnych wieści na jej temat, nie wiem co się dzieje i przez to pęka mi serce. Ona miała plany, miała kończyć projekt, zacząć studia, ona nie mogła uciec.

BALLY- Zayn Malik FanfictionOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz