Rozdział 70

1.8K 91 7
                                    

Zayn

-To był Chris- powiedziała, a moje usta rozchyliły się z wrażenia. Jak to Chris?! Mogłem spodziewać się każdego, ale nie jego.

-I... I on jest teraz tutaj?- zapytałem w końcu.

Nie wiedziałem co mam myśleć o całej tej sytuacji. Nie widziałem go ponad dwa lata. Odszedł, kiedy straciłem pamięć. Bez pożegnania. Po prostu zniknął z mojego życia. Uważałem go za przyjaciela, a on mnie zostawił...

Sam nie wiem co teraz czuję. Z jednej strony ogromną wściekłość, ale z drugiej, stęskniłem się za nim.

-Tak jest w pokoju, pewnie jeszcze śpi- powiedziała.

-Ale jak? Skąd on się tutaj wziął?- dopytywałem, bo nadal nie mogłem uwierzyć w to, że Chris jest w tym samym mieszkaniu co ja i dlaczego został na noc? Czy Kim miała z nim cały czas kontakt?

-Wiesz to dość delikatna sprawa- zaczęła.

-No mów w końcu- nieco się uniosłem, ale już dłużej nie mogłem wytrzymać tej presji.

-Spotkałam go na ulicy jak wczoraj wracałam ze sklepu- wyjaśniła- Na ulicy rozumiesz? On jest bezdomny- podniosła głos żeby to w końcu do mnie dotarło.

Muszę przyznać, że tym to mnie dopiero zaskoczyła. Byłem pewien, że Chris jakoś ułożył sobie życie. Zawsze miał dryg do interesów, podobnie jak ja. Nigdy bym nie pomyślał, że skończy na ulicy. Szczerze mówiąc to po tej informacji zrobiło mi się go żal. Może i nadal mu nie wybaczyłem odejścia, ale chciałbym z nim porozmawiać i jakoś mu pomóc. No w końcu był moim przyjacielem prawda?

-Muszę z nim pogadać- rzuciłem obojętnie.

-Pójdę go obudzić , ale proszę cię bądź spokojny- powiedziała wstając, a ja tylko pokiwałem głową w odpowiedzi. Czekałem chwile aż nagle do kuchni wbiegł jakiś pies. Na początku się zdziwiłem, ale później przypomniałem sobie, że to pewnie Asta. Pamiętam jak dawałem ta małą, białą kuleczkę mojej Kim. Była wtedy taka szczęśliwa... Teraz pewnie bym nie poznał tego psa. Dużo urosła i nie jest aż taka puchata jak kiedyś. Ale nadal tak samo przyjazna.

Kiedy tylko mnie zobaczyła zaczęła merdać ogonem i chciała żeby ją pogłaskać. Zrobiłem to, bo szczerze mówiąc ten pies przypomniał mi czas kiedy zacząłem się zakochiwać w Kimberly.

-Cześć- z zamysłu wyrwał mnie dość zakłopotany głos Chrisa. Podniosłem wzrok i popatrzyłem na niego. Muszę przyznać, ze trochę się zmienił. Ale nie ma się co dziwić przecież minęły ponad dwa lata...

-Cześć- odpowiedziałem. Nie wiem czemu, ale czułem się jakoś nieswojo.

Kiedyś gadaliśmy o różnych rzeczach, a teraz zwykłe "cześć" jest niezręczne.

-Zayn ja... chciałem cię tylko przeprosić- zaczął.

-Wiesz, teraz już trochę za późno- odpowiedziałem nie ukrywając tego, że naprawdę się na nim zawiodłem.

-Wiem, chciałem tylko żebyś wiedział, że mi przykro. Nie chciałem cię zranić, byłeś moim przyjacielem, ale ja już naprawdę nie mogłem tak dłużej- wyjaśnił.

Wtedy zrozumiałem, że to ja do wszystkiego go zmuszałem. Wiedziałem, że tego nie lubi, ale był mi coś winien i musiał to u mnie odpracować. Nigdy nie był taki jak jego bracia. Był o wiele mądrzejszy i przede wszystkim miał serce, którego mi brakowało.

-Rozumiem cię. Wiedziałem, że tego nie lubisz, a zmuszałem cię do okropnych rzeczy. Przepraszam- powiedziałem cicho, a usta Chrisa uchyliły się ze zdziwienia- Tak, tak przeprosiłem cię, ja Zayn Malik- zaśmiałem się.

BALLY- Zayn Malik FanfictionOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz