Nie poruszył się nawet o milimetr tylko się we mnie wpatrywał, tak jakby coś analizował. Patrzyłam się na niego z uwagą i czekałam na jego wybuch. Po chwili westchnął i po prostu wyszedł trzaskając, mocno trzaskając, za sobą drzwiami.
Dziwne.
Bardziej spodziewałam się odpowiedzi, że "woli mnie zabić sam" czy coś tego typu lub czekałam na uderzenie w twarz z jego strony, przecież nie zwróciłam się do niego jakoś bardzo grzecznie. Westchnęłam i patrzyłam się w jakże interesujący biały sufit. Denerwowała mnie ta cała aparatura mierząca prace mojego serca, nie mogłam się porządnie skupić, bo ciągle coś pikało za uszami. Nie mówię, że wolałabym wrócić do mojej celi, choć wiem, że tam wrócę, przecież słyszałam to na własne uszy. Nie chciało mi się już spać, chyba wyspałam się wystarczająco przez ostatnie dni. Swoją drogą ciekawe ile byłam nieprzytomna? Dzień? Dwa? Może tydzień? Nie mam pojęcia, ale im dłużej tutaj jestem tym bardziej chciałabym stąd uciec. Doskonale zdaję sobie sprawę, że nie mam szans na kolejną ucieczkę, nie po tym jak skończyła się ta ostatnia. Czułam pieczenie na moich nogach i stopach oraz na plecach. Wciąż czuje przypalanie mojej skóry o chodnik, to był ogromny ból, a ja przeżyłam. Dziwne, że mam w sobie jeszcze tyle siły. Ktoś inny mógłby tego nie przeżyć. Najbardziej zadziwia mnie fakt, że Zayn jeszcze nie sprał mnie na kwaśne jabłko za to, że chciałam uciec. Przecież to do niego nie podobne... On nawet pobił SWOICH LUDZI...
W głowie mam jego słowa podczas rozmowy z tą lekarką. Ona zapytała się czy ja mu się podobam, ale on zaprzeczył. Przecież to oczywiste, że to nie prawda, ale dlaczego myślał, że ja chciałabym tutaj zostać z własnej woli? Przecież to niedorzeczne. Nikt przy zdrowych zmysłach nie zgodził by się zostać w takim piekle, nikt. Leżałam i leżałam rozglądając się po pokoju. Nudziłam się, nie miałam co robić, ale zdołałam już do tego przywyknąć. Nawet nie wiem jak wygląda telewizor, telefon czy laptop. To jest już dla mnie obce. To tak jakbym cofnęła się do jakiegoś średniowiecza. Zero technologii. Westchnęłam i powoli obróciłam się na prawy bok. Wiedziałam, że na plecach i dolnych kończynach mam jakieś bandaże. Czułam delikatny uścisk. Nagle ktoś zapukał w drzwi. Chyba mówienie "proszę" nie będzie na miejscu, przecież nie jestem u siebie. Postanowiłam nie odezwać się nic. Drzwi się otworzyły, a w nich stanął Chris. Gdy go zobaczyłam podniosłam się na łokciu.
-Hej- powiedział.
-Cześć- odparłam i od razu przypomniał mi się jego pocałunek. Uśmiechnęłam się niewyraźnie.
-Mogę wejść, czy jesteś zmęczona?- spytał. Dlaczego o to pyta? Jestem więźniem w tym domu, więc nie mam prawa głosu.
-Wchodź, jasne, że wchodź chyba przyda mi się towarzystwo, strasznie się nudzę- Chris przymknął drzwi i po chwili siedział na krześle obok mojego łóżka. Ja także postanowiłam usiąść opierając się o wezgłowie.
-Nie udało się- powiedział. Wiedziałam, że chodzi mu o ucieczkę.
-Brakowało mi tak niewiele, ale to przez tego psa, inaczej by mi się udało.
-Uwiązałem go, ale widocznie Lukas musiał go spuścić kiedy ja pojechałem. Miałem nadzieje, że jednak tego nie zrobił. To moja wina, że teraz leżysz tutaj w niezbyt dobrym stanie. Wybacz mi Kimberly, powinienem to bardziej przemyśleć.
-Nie, tu nie ma twojej winy, ja chciałam uciec i czy ty byś mi pomógł czy nie, robiłabym wszystko w tą stronę. A jestem ci wdzięczna, że zrobiłeś dla mnie tyle ile mogłeś.
-Leżałaś kilka dni w kiepskim stanie, mój brat też nie wygląda za ciekawie ale jemu się należało. Powiedz co on ci dokładnie zrobił?
-Wlókł mnie za sobą przez cały chodnik, dlatego mam pozdzieraną skórę- powiedziałam cicho.
CZYTASZ
BALLY- Zayn Malik Fanfiction
FanfictionStrach to coś niezbadanego. Każdy boi się czegoś innego. Jedni boją się pająków inni pająki hodują, jedni boją się latać samolotem, inni pracują jako piloci, jedni boja się własnego cienia inni są nadzwyczaj odważni. Część ludzi boi się wandalów inn...