Zayn
-Jesteś kurwa zadowolony?!- krzyknąłem wskazując dłonią na drzwi wyjściowe, w których przed chwilą zniknęła Kimberly- Jeśli miałeś coś do mnie, trzeba było załatwić to ze mną, a nie mieszać w to ją! I tak się dużo wycierpiała...- ostatnią część powiedziałem nieco ciszej.
-Zayn chodź. Nie warto rozmawiać z takim dupkiem. Musimy znaleźć Kim- poczułem na sobie dłonie Nialla, które pociągnęły mnie w tył.
-Trzeba skończyć to co się zaczęło- odparł niespodziewanie Zack- Nie odpuszczę tak łatwo. Na początku może to wszystko była tylko gra, ale z biegiem czasu Kim stawała mi się coraz bliższa- a tego to już kompletnie się nie spodziewałem.
Miał koleś szczęście, że Niall nadal mnie lekko przytrzymywał, bo nie skończyłoby się to dla niego za dobrze.
-Zejdź mi lepiej z oczu i odpieprz się od nas póki jeszcze masz okazję- zagroziłem zaciskając dłonie w pięści.
-Rozstrzygnijmy to w uczciwy sposób- wypalił, a ja tylko posłałem mu spojrzenie typu "co ty pierdolisz?!"- Mam namyśli wyścig. Przegrany schodzi z drogi zwycięzcy- wyjaśnił, a przez moją głowę zaczęły przelatywać setki myśli.
-Chcesz potraktować Kim jako jakaś nagrodę?!- zapytałem podniesionym głosem, ale kto na moim miejscu postąpił by inaczej. Kimberly była moją dziewczyną i nie pozwolę traktować jej jak rzecz.
-Nie tylko Kimberly. Jeśli wygrasz już nigdy mnie nie zobaczysz- sprecyzował.
-A załóżmy, hipotetycznie, że przegram. Co wtedy?- wolałem się upewnić.
-Wtedy Kim będzie ze mną, jeśli będzie chciała. To mi wystarczy, bo ty ją stracisz- odparł pewny siebie.
Nie wiedziałem co mam zrobić. Stałem chwilę wpatrzony w jego ohydną twarz i nic nie mówiłem. Rozważałem wszystkie za i przeciw, aż w końcu odwróciłem się w stronę Nialla. On tylko pokiwał głową, co oznaczało, że powinienem się zgodzić.
-Niech ci będzie- rzuciłem w końcu- Gdzie i kiedy?
-Jutro wieczorem, tam gdzie zawsze?- zaproponował.
-Będę, a ty już zacznij szykować się do wyjazdu z miasta- powiedziałem niezbyt przyjemnym tonem i odwracając się na pięcie opuściłem klub. Zaraz za mną szedł również Niall.
-W co ja się kurwa wpakowałem- powiedziałem wściekły, kopiąc w oponę mojego samochodu i ciągnąc za końcówki swoich włosów.
Ten dzień to dla mnie stanowczo za dużo. Z pełną odpowiedzialnością mogę zaliczyć go do tych gorszych w moim życiu.
-Chyba powinieneś odpocząć- poradził mój przyjaciel, pojawiając się obok.
-Nie ma szans, że dzisiaj zasnę- wiedziałem, że tak będzie pomimo tego, że poprzedniej nocy także nie zmrużyłem oczu.
-Więc co zamierzasz?- zapytał.
-Nie wiem, chyba muszę się napić...
-Nie zamierzasz porozmawiać o tym wszystkim z Kim?
-Nie chcę jej na razie widzieć. Chyba rozumiesz- powiedziałem zgodnie z prawdą. Zawiodłem się na niej. Ufałem jej i kochałem, a ona tak po prostu mnie zdradziła. Nie sądziłem, że byłaby do czegoś takiego zdolna, ale najwidoczniej nie znałem jej wystarczająco dobrze.
-Nie będę cię namawiał. Sam pewnie postąpiłbym podobnie- przyznał i poklepał mnie po ramieniu.Cieszę się, że jest teraz ze mną. Mam się przynajmniej komu wygadać i poradzić w niektórych sprawach.
-Może... chciałbyś pojechać do mnie?- zapytałem, bo mimo tego, że miałem w planach upicie się, to nie chciałem tego robić sam.
-Powiedz po prostu, że nie dasz sobie rady beze mnie, a nie owijasz w bawełnę- zaśmiał się, a ja tylko pokręciłem zrezygnowany głową, ale mimo to lekko się uśmiechnąłem.
-No dobra, to jak?- zapytałem jeszcze raz.
-Pewnie, że jadę. Nie dam ci przecież pić w samotności. Idę po samochód, a ty jedź- powiedział i nie czekając nawet na moją odpowiedź, ruszył w kierunku gdzie zostawił swoje auto.
Po niecałych dziesięciu minutach jazdy byłem już pod domem. Otworzyłem garaż i zaparkowałem tam samochód. Kiedy akurat go zamykałem na podjazd wjechał Niall. Zaczekałem na niego i oboje weszliśmy do domu. Od razu włączyłem telewizor w salonie, a blondyn oczywiście już się rozgościł. Nie miałem nic przeciwko, a nawet cieszyłem się, że czuł się u mnie jak u siebie i ciągle się ze mną przyjaźnił, bo jak widać po dzisiejszym dniu, takich osób w moim otoczeniu nie ma za wiele...
Przyniosłem nam po dwie puszki piwa, które akurat miałem w lodówce i postawiłem na stoliku, siadając na kanapie.
-Tak bez żadnych przekąsek?- zajęczał niezadowolony.
-Wiesz gdzie jest kuchnia- wskazałem dłonią na odpowiednie pomieszczenie, a po chwili Niall wrócił niosąc dwie paczki chipsów i jakieś orzeszki, które zostały po wczorajszej, dość nieudanej imprezie.
Dwie godziny później wspólnie pokonaliśmy po trzy puszki piwa i prawie całą butelkę wódki. Powoli zaczynałem czuć jak alkohol na mnie działa. A wiadomo jak na mnie działał... Całkiem odwrotnie jak dragi. Czułem więc coraz silniejszą chęć wyrzucenia z siebie wszystkich emocji.
-Ty też mnie zostawisz? Tak jak wszyscy...- zwróciłem się do Nialla, który już prawie zasypiał na siedząco.
-Co?- zapytał zdezorientowany- Dlaczego miałbym zostawić mojego przyjaciela...
-Bo jestem beznadziejny i umiem tylko sprawiać wszystkim ból- przyznałem i upiłem jeszcze łyka wódki prosto z butelki, którą Niall i tak właśnie w tej chwili mi zabrał i odstawił na bok.
-Nie jesteś beznadziejny. Jesteś moim jedynym przyjacielem. Zawsze mnie wspierasz, a co najważniejsze pomogłeś mi, kiedy naprawdę tego potrzebowałem. Jesteś dobrym człowiekiem- mówił odrobinę niewyraźnie, ale zrozumiałem dokładnie każde wypowiedziane przez niego słowo.
-To dlaczego Kim odeszła, kiedy ja ją naprawdę kocham.
-Tego nie wiem, ale mogę cię zapewnić, że jeszcze kiedyś wszystko między wami się ułoży. Zobaczysz...
CZYTASZ
BALLY- Zayn Malik Fanfiction
FanficStrach to coś niezbadanego. Każdy boi się czegoś innego. Jedni boją się pająków inni pająki hodują, jedni boją się latać samolotem, inni pracują jako piloci, jedni boja się własnego cienia inni są nadzwyczaj odważni. Część ludzi boi się wandalów inn...