Kimberly
Obudziłam się rano, ze strasznym bólem głowy, a do tego na niewygodnej kanapie w salonie... Kompletnie nic nie pamiętam z wczorajszego wieczoru. Jak właściwie dotarłam do domu? Chyba troszkę przesadziłam, nie powinnam się tak upijać. Chciałam chociaż na chwilę zapomnieć o problemie, który wczorajszego dnia znów powrócił. O Zayn'ie. Wyciągnęłam rękę w poszukiwaniu telefonu. W końcu znalazłam go leżącego na stoliku. Chciałam sprawdzić godzinę, ale pierwsze co rzuciło mi się w oczy to SMS i to od Zayn'a?! Skąd ja mam jego numer? I skąd on ma mój? Szybko otworzyłam wiadomość.
"Nie musisz dziękować za podwózkę do domu kochanie :*"
Czytałam to chyba dziesiąty raz i nadal nie mogłam zrozumieć o co chodzi. I czy on naprawdę zawiózł mnie do domu? Wiem tylko tyle, że urwał mi się film i kompletnie nic nie pamiętam. Ale... W takim razie on musiał tutaj być. Miał moje klucze, a może nadal je ma! I do tego przeglądał moją komórkę! On jest chyba jakiś chory! Znów zaczynam się go bać. Chyba mu wyraźnie powiedziałam, że już nie czuję do niego tego co dwa lata temu. Może i skłamałam, ale jednak to powiedziałam. Nie wiem co może mu znowu strzelić do głowy i co tym razem wymyśli. Usłyszałam nagle dźwięk mojego dzwoniącego telefonu. Dzwoniła Jessie.
-Halo?- powiedziałam bardzo cicho i słabo, bo nie czułam się najlepiej.
-Jeśli cię obudziłam to przepraszam, ale dzwonie do ciebie a ty nic. Gdzie w ogóle wczoraj poszłaś? Martwiłam się- mówiła szybko.
-Przepraszam, spotkałam starego znajomego i się zagadałam. A potem poszłam jeszcze do klubu.
-No właśnie słychać, że zabalowałaś- zaśmiała się.
-Weź przestań. Głowa mi pęka i czuję się jakbym miała zaraz umrzeć.
-No dobra, to ty tam lecz kaca, a ja idę na zakupy. Pa Kim.
-Pa- powiedziałam i zakończyłam połączenie.
Na wyświetlaczu zobaczyłam 14:55 i szczerze mówiąc trochę się przeraziłam. Jak mogłam aż tyle spać? No nic. Postanowiłam w końcu wstać z kanapy, na której do tej pory leżałam. Poszłam do łazienki. Zmyłam z twarzy wczorajszy makijaż i związałam włosy w wysokiego kucyka. Wróciłam do swojego pokoju, żeby przebrać się w jakieś bardziej wygodne ciuchy, bo byłam we wczorajszej sukience. Wybrałam jakieś krótkie szorty i luźną bluzkę z krótkim rękawem, bo było dość ciepło. Wyciągnęłam z szuflady czystą bieliznę i poszłam do łazienki, żeby wziąć szybki i orzeźwiający prysznic. Po dwudziestu minutach byłam już w miarę ogarnięta. Postanowiłam jednak zażyć jakąś tabletkę na ból głowy, bo bez niej długo bym chyba nie wytrzymała. Pheobe i Spencer są pewnie jeszcze na uczelni, jednak za chwilę powinni pojawić się w domu. Przeszłam szybko po całym mieszkaniu w zamiarze posprzątania go. Dotarłam do przedpokoju i tam na podłodze, koło drzwi zobaczyłam moje klucze. No na szczęście, przynajmniej nie ma ich Zayn. Podniosłam je i schowałam do torebki. Postanowiłam, że dzisiaj ja przygotuję jakiś obiad więc szybko wróciłam do kuchni i zabrałam się do przyrządzania spaghetti. Po dziesięciu minutach drzwi od mieszkania otworzyły się, a w nich stanęli moi przyjaciele.
-O, czuję jakieś smakowite jedzonko!- krzykną od razu Spencer.
-Właśnie robię dla nas obiad.
-Świetnie, bo umieram z głodu- skomentowała Pheobe i oboje usiedli przy stole.
Podałam im przygotowane przeze mnie jedzenie i także usiadłam koło nich. Jedliśmy w ciszy, co osobiście mi pasowało, bo nie miałam ochoty wysłuchiwać kazań typu "Co ty robiłaś całą noc?" "Wróciłaś kompletnie zalana". Nasze talerze były już prawie puste, kiedy postanowiłam zacząć rozmowę.
CZYTASZ
BALLY- Zayn Malik Fanfiction
FanfictionStrach to coś niezbadanego. Każdy boi się czegoś innego. Jedni boją się pająków inni pająki hodują, jedni boją się latać samolotem, inni pracują jako piloci, jedni boja się własnego cienia inni są nadzwyczaj odważni. Część ludzi boi się wandalów inn...