Rozdział 55

2.1K 126 7
                                    

Kiedy wybiegłam z galerii nie wiedziałam co mam ze sobą zrobić. Łzy płynęły strumieniami po moich policzkach, nie mogłam się opanować. Jak on mógł? Mówił, że już nigdy mnie nie skrzywdzi. Kłamał! Podły dupek. Ufałam mu, pokochałam go, wybaczyłam wszystko co mi zrobił, a teraz tak mi się odpłaca. Wierzyłam w to, że się zmienił byłam taka głupia. Oj Kimberly, Kimberly sama tego chciałaś- kpiła ze mnie moja podświadomość. Co ja mam teraz zrobić? Malik przegiął, nie wiem czy tak łatwo mu będzie naprawić tą sytuację. Najlepsze jest to, że nie jestem niczemu winna, a oberwałam. Chyba muszę z kimś o tym pogadać. Pheobe albo Spencer to raczej nie za dobry pomysł bo kto wie co by się później działo. A nie chce żeby między nimi a Mulatem były jakieś napięcia bo nikomu to nie wyjdzie na dobre. Jessie jak widać ma mnie w dupie bo została w galerii chociaż widziała całą sytuację, nie ma to jak mieć wsparcie w "przyjaciółce". Tak w ogóle to mam wrażenie, że ona strasznie ślini się na widok Zayn'a co osobiście mnie wkurwia. Znam ją bardzo dobrze i wiem, że jak jej wpadnie w oko jakiś facet to prędzej czy później wpadnie w jej sidła. Jeśli wrócił stary Zayn to jest duże prawdopodobieństwo, że właśnie się razem pierdolą w jakimś kiblu. Ugh aż się we mnie gotuje jak o tym myślę. Czemu on musiał wszystko spierdolić kiedy było już tak dobrze? Czy ja nie mogę być szczęśliwa? Ile jeszcze mam cierpieć, żeby w końcu mieć spokój? Muszę się wygadać. Na tą chwilę jedyną sensowną osobą wydaje się być Niall. Wybrałam numer do blondynka, odebrał po dwóch sygnałach.

-Hej słońce co tam?- usłyszałam radosny głos po drugiej stronie.

-Ni-Niall mo-mogę do ciebie przyjść?- wydukałam.

-Kim czy ty płaczesz? Co się stało? Dobra mniejsza z tym powiesz mi jak się zobaczymy. Jestem w domu mam po ciebie przyjechać?- był wyraźnie zmartwiony, jego głos już nie był radosny a poważny.

-Nie trzeba, będę niedługo- powiedziałam cicho, trochę się już uspokoiłam.

-No to czekam na ciebie- powiedział i zakończył połączenie.

Szłam w stronę przystanku autobusowego, kiedy byłam na miejscu musiałam poczekać jeszcze jakieś pięć minut na autobus. W mojej głowie cały czas przewijała się sytuacja w galerii. Nie potrafię tego wszystkiego pojąć. Po chwili podjechał autobus, zajęłam jakieś wolne miejsce by po dwudziestu minutach wysiąść praktycznie pod domem Niall'a. Przeszłam kawałek i stałam pod drzwiami blondyna. Zapukałam delikatnie, nie minęła minuta a drzwi się otworzyły. Kiedy Niall zobaczył moją twarz od razu nic nie mówiąc zamknął mnie w uścisku. Wtedy poczułam jak kolejna fala łez zbiera się w moich oczach. Chłopak wciągnął mnie do mieszkania i poprowadził do salonu. Usiadłam na kanapie, na stoliku stały dwa kubki gorącej czekolady i ogromna paczka chusteczek. Dostrzegłam też pustą butelkę po piwie.

-Czekolada najlepsza na wszystko- powiedział chłopak gdy zauważył jak przyglądam się stojącym na blacie naczyniom- A teraz mów co się stało.

Podniosłam głowę i odkryłam zasłonięty przez włosy policzek, jestem pewna, że jest na nim ślad.

-Matko! Czy to on? Zayn ci to zrobił?- zapytał, chyba się zdenerwował. Chciałam odpowiedzieć ale z moich ust nie wydobywały się żadne słowa, więc przytaknęłam tylko twierdząco głową. Niall zerwał się z kanapy i zaczął nerwowo chodzić po pokoju. Po moich policzkach spływały kolejne łzy. Nie cierpiałam fizycznie bo uderzenie nie było, aż tak bolesne, przeżyłam gorszy ból, ale moja psychika wręcz umierała.

-Jaki z niego debil! Jak on w ogóle mógł! Tyle się starał walczył, żeby się zmienić i co? Spierdolił wszystko, czasem nie mam do niego siły- Niall był wyraźnie wkurwiony- Czemu cię uderzył?

Zebrałam w sobie siły żeby w końcu coś powiedzieć.

-Byłam w galerii z Jessie, przysiadło się do nas jakiś dwóch chłopaków, Zayn widział jak jeden z nich wyciera moją twarz chusteczką bo się ubrudziłam, no i wkurwił się- głos już miałam spokojny mimo łez, które wolno sączyły się po moich policzkach.

BALLY- Zayn Malik FanfictionOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz