Pociągnął mnie za łańcuch jeszcze bardziej niż zwykle i złapał mocno za włosy z tyłu głowy, syknęłam z bólu. Trzymał mnie mocno, a z talerzyka leżącego na podłodze podniósł jedną kromkę chleba.
-Sama mnie do tego zmuszasz złotko- warknął. Przystawił chleb do moich ust.
-Otwieraj i jedz!- krzyknął, nie chciałam otwierać ust, ale on palcem wskazującym i kciukiem uścisnął mi kości policzkowe, więc zostałam zmuszona, aby jednak otworzyć buzię. Agresywnie wepchnął mi kawałek chleba i tak jak się domyślałam był niezbyt świeży i smaczny. Chciałam wypluć jednak Zayn zakrył mi wargi i zmuszona zostałam do połknięcia całej zawartości jamy ustnej.
-Masz to kurwa żreć!- kolejny raz krzyknął i zaczął wkładać kolejne kawałki, a ja musiałam to jeść ze łzami w oczach. Kręciłam głową i chciałam się wyrwać. Każda taka moja próba kończyła się mocnym szarpnięciem za włosy i bólem głowy, albo uderzeniem w policzek do czego byłam już chyba przyzwyczajona. Zjadłam dwie kromki i zaczęłam coraz bardziej płakać. Ten nienormalny idiota sięgnął po kubek.
-Otwieraj!- rozkazał, a ja uchyliłam wargi. Zaczął wlewać mi mleko, oczywiście na siłę Nie zdążałam wszystkiego połknąć i zakrztusiłam się, a Mulat uderzył ręką moje plecy przez to zakaszlałam jeszcze bardziej plując obok niego napojem zmieszanym ze śliną. Popatrzył na mnie srogo, naprawdę się przestraszyłam.
-Skoro nie chcesz jeść to nie dostaniesz nic!- warknął i pociągnął mnie ostatni raz bardzo mocno za włosy, wstał i splunął obok mnie, po czym szybko wyszedł. Skóra głowy strasznie mnie bolała od tych jego szarpań, ale co ja mogłam zrobić? Musiałam czekać na mój dalszy los, choć zapowiedziano mi, że zabiją mnie za miesiąc. Mam tylko nadzieję, że ojciec i policja znajdą mnie znacznie szybciej niż ja bym faktycznie chciała. Moim marzeniem jest być w domu, położyć się na łóżku pod ciepłą kołdrą, a nie na betonowej podłodze na jednym kocu, czy związana na krześle. Wciąż w ustach miałam dziwny smak po tym jedzeniu, ale lepsze chyba to niż miałabym nie jeść kompletnie nic. Zdaje się, że to mnie czeka bo wkurwiony Zayn tak powiedział. Denerwowała mnie ta obroża na mojej szyi i chciałam ją ściągnąć, ale mój wysiłek poszedł na marne, ponieważ obroża miała zapinanie na trzy cyfrowy kod, którego nie znałam. Usiadłam na kocu opierając się bolącymi plecami o ścianę.
-Aniele Boży stróżu mój ty zawsze przy mnie stój...- powiedziałam głośno z nadzieją, że ten mój Aniołmógłby to usłyszeć. Palcem wskazującym jeździłam po obroży wokół szyi. Byłam jedną wielką mieszanką. Czułam złość, gniew, strach, obawę, niepokój. To wszystko mnie przytłaczało. Dlaczego ten nieprzewidywalny człowiek upatrzył sobie mnie? Przecież to nie moja wina, że Ray nie uregulował wszystkich swoich długów. Pomagałam mu z pieniędzmi jak mogłam, ale odkąd odszedł, ojciec skrócił mi dostęp do pieniędzy. Wiedział, że będę dawać Rayowi. A co z moją szkołą? Jeżeli będą mnie tu trzymać nie zdam egzaminu końcowego i zawalę rok! "Kimberly, oni chcą cie zabić, nie przejmuj się szkołą" no tak, to prawda. Ale cholera, nasz projekt, nie dowiem się co na niego komisja? Nie będę mogła się rozwijać w wybranym kierunku?! Nie dożyje nawet trzydziestki! Niech to szlag! Wcale mi się tu nie podoba, co byłoby dziwne jeśli by mi się podobało. Tak mocno chciałabym się stad wydostać, tak mocno chciałabym, aby przyjechała policja i zamknęła tego bandytę! Ja nie wiem nawet gdzie jestem, co to za miejscowość, która godzina? Już dawno straciłam rachubę. Siedziałam i gadałam w myślach sama ze sobą aż nie usłyszałam kroków na zewnątrz. Dźwięk przekręcanego klucza, później ten hałas otwieranych drzwi, a w nich nie nikt inny jak Zayn. No proszę, co tym razem chce mi zrobić? Kiedy spotkałam jego spojrzenie natychmiast wyskoczyła mi gęsia skórka, jest przerażający. Chyba nawet bardziej niż wcześniej kiedy tu był. Patrząc w jego rozszerzone tęczówki domyśliłam się, że coś musiał ćpać. Widziałam mojego brata w takim stanie i Zayn na pewno ćpał. On może zrobić mi krzywdę, nie będzie się kontrolował. Skuliłam nogi pod siebie i położyłam brodę na kolanach oplatając się rękami. Podszedł energicznie i złapał za łańcuch po czym szarpnął nim w górę, a ja zostałam podniesiona za głowę. Nie chcąc się udusić wstałam szybko. A może uduszenie byłoby dobrym wyjściem? Nie musiałabym się już go więcej bać, byłabym spokojna. Spuściłam głowę w dół, ale on podniósł ją od razu.
-Kimberly Kimberly- westchnął niskim głosem. Odgarnął z mojej twarzy kosmyk włosów i założył go za ucho. Był zbyt delikatny.
-Tak Zayn?- powiedziałam cicho.
-Pozwoliłem ci coś powiedzieć?!- wrzasnął.
-Nie, przepraszam Zayn- powiedziałam szybko. Chwycił mnie mocno za brodę i byłam przygotowana na siarczysty policzek. On jednak tego nie zrobił. Zerknął na moją szyje, potem na ręce. Zjechał w dół nóg i wrócił do twarzy.
-Chyba przyda ci się kąpiel- powiedział i puścił mnie.
-Stój prosto- nakazał, a ja wykonałam rozkaz, dziwny rozkaz. Nacisnął coś na swoim złotym zegarku.
-Christopher przynieś to o czym mówiłem pięć minut temu, leży w białym pokoju-powiedział rządzicielsko. Wow ale mają fajny sprzęt... A więc jest jakiś Christopher, kolejny typek. Ciekawe co ma przynieść, na prawdę się obawiam. Może jakąś piłę mechaniczną? Będzie powoli ucinał mi jedną rękę, potem drugą, później przejdzie do nóg, a na końcu pozbawi mnie głowy i będzie kąpał się w mojej czerwonej krwi. Tak, ten scenariusz jest chyba odpowiedni. Przełknęłam ślinę mając przed oczami obraz Zayna z piłą tnącego moje ręce. Odrażające, aż zebrało mnie na wymioty. Powstrzymałam je jednak, nie wiedziałam czy mi wolno. Zayn patrzył na mnie mrużąc oczy.
-Co ci się dzieje?- zapytał. Nie zdążyłam mu odpowiedzieć, bo zatrzymane wymioty znowu zaczęły się wydostawać w górę. Wiedziałam, że za tą ścianką jest ubikacja więc biegiem rzuciłam się w tamtą stronę.
Klęknęłam przy muszli i zaczęłam zwracać pokarm. Nagle poczułem szarpnięcie i nie trafiłam wymiocinami do muszli bo ktoś przeciągnął mnie za ten pieprzony łańcuch. Ktoś! A to dobre! Zayn! Na szczęście nie było tego dużo, a ja od razu poczułam się lepiej.
-Nie dobrze ci? Oh jak mi przykro- parsknął, a ja podnosiłam się z podłogi. Tak bardzo śmieszne, bardzo! Ha ha.
Chciał coś powiedzieć, ale do pomieszczenia wszedł nieznany mi dotąd chłopak. Młody, z tatuażami, trzymał w rekach jakieś materiały i pudełko.
-Szefie wszystko co potrzebowałeś jest tutaj, gdzie położyć?- jego głos wydawał mi się milszy niż głosy pozostałych, nie wyglądał na złoczyńce, mimo takiego wyglądu, jego twarz była młoda i całkiem promienna. Ale jeju kolejny który mi się podoba, a nie powinien?
-Postaw na ziemi -polecił Zayn, a chłopak tak zrobił.
-Możesz wyjść- dodał po chwili. Chłopak kiwnął głową, spojrzał przelotnie na mnie puszczając mi oczko i wyszedł zamykając za sobą drzwi. Ostatnim razem kiedy ten cały Lukas zamykał drzwi zostałam pobita do nieprzytomności, pasem. Spojrzałam na Zayna schylił się po przyniesione rzeczy i rozpoznałam, że ma tam jakiś ręcznik, podkoszulek chyba majtki, a w pudełku miał jakąś butelkę.
-Jak powiedziałem przyda ci się kąpiel. Rozbieraj się- rozkazał. Popatrzyłam na niego mrugając oczami. Jak to rozbieraj się? Teraz przy nim? Nie ma mowy! Nikt nie widział mnie nago, a zwłaszcza jakikolwiek chłopak! Wystarczy mi, że i tak mam na sobie tylko koszulę od mundurku.
-Już!- wrzasnął, ale ja dalej stałam nieruchomo.
-Liczę do trzech inaczej ja zacznę to robić, ale jeżeli ja zacznę to robić nie będzie miło- warknął.
-Jeden...- zaczął, a do mnie dotarło, że wole sama się rozebrać niż pozwolić mu mnie dotykać. Rozpięłam szybko koszule i rzuciłam na podłogę. Zostałam w samej brudnej bieliźnie.
-Dwa- warknął. Odwróciłam się do niego bokiem i rozpięłam stanik. Jedną ręką zakryłam piersi, a drugą zsunęłam z nóg swoje majtki. Czułam się bardzo skrępowana i obnażona, ale taka rzeczywiście byłam. Spuściłam wzrok. I czułam, że na mnie patrzy. Podszedł bliżej, a mnie uderzył jego zapach. Sekundę później poczułam jak jego dłoń ląduje na moim przedramieniu i odrywa moją prawą rękę od piersi i obraca moja osobę przodem do siebie. Z bezsilności pozwoliłam by mała łza opuściła moje oko. Przyglądał się mojemu ciału, brudnemu ciału i marszczył brwi. Później jego wzrok powędrował do mojej twarzy. Przyciągnął mnie łańcuchem do siebie bardzo blisko tak, że straciłam równowagę i wpadłam wprost na niego łapiąc się jego ramion. Kiedy doszło do mnie co się stało od razu go puściłam i stanęłam na nogach.
-Przepraszam Zayn- wybąkałam, a ten się tylko chamsko zaśmiał. Poczułam jak jego palce majstrują coś przy mojej obroży. Sekundę później odpiął ją i rzucił na podłogę obok mnie. Poczułam zdecydowaną ulgę na szyi.
-Pod prysznic- rozkazał.
CZYTASZ
BALLY- Zayn Malik Fanfiction
أدب الهواةStrach to coś niezbadanego. Każdy boi się czegoś innego. Jedni boją się pająków inni pająki hodują, jedni boją się latać samolotem, inni pracują jako piloci, jedni boja się własnego cienia inni są nadzwyczaj odważni. Część ludzi boi się wandalów inn...