Zayn
Szczerze mówiąc propozycja Kim trochę mnie zaskoczyła. Nie jest łatwo przygotować imprezę z dnia na dzień, ale dla niej oczywiście się zgodziłem. Plusem jest to, że wszyscy moi znajomi są zawsze chętni na jakieś melo, więc przynajmniej z gośćmi nie będzie problemu. Kiedy odwiozłem Kimberly do domu była dopiero 16. Postanowiłem, że od razu pójdę na jakieś zakupy na jutro. Zadzwoniłem najpierw oczywiście do Niall'a, bo sam bym sobie z tym wszystkim nie poradził. Oczywiście zgodził się mi pomóc. Umówiliśmy się przed największym supermarketem w okolicy. Było tam tyle ludzi, że nie mogłem się nawet skupić. Co ja w ogóle mam kupić? Wszystko?
-No co ty stary, nie zrobiłeś listy?- zażartował blondyn.
-Błagam cię nie dobijaj mnie.
-Wcale nie masz ochoty na tą imprezę?
-Aż tak widać? To nie chodzi o to że nie mam ochoty. Po prostu jak ja mam to ogarnąć z dnia na dzień?
-To dlaczego się zgodziłeś?
-Bo Kim chciała- wyznałem.
-Ona jest dla ciebie na serio ważna.
-Nawet nie masz pojęcia jak bardzo. Zmieniła mnie. Gdyby nie ona to pewnie dalej mieszkałbym w Londynie, zabijał i ćpał.
-Ta, rozumiem. Chciałbym kiedyś spotkać taką osobę- westchnął.
-Wszystko jeszcze przed tobą, nie załamuj się. Nie ty- zaśmiał się tylko.
-Dobra, a teraz pomyślmy... Co nam trzeba? Na pewno jedzenie- zaczął.
-No tak to oczywiście najważniejsze. Nie licząc alkoholu.
-Właśnie!
Wzięliśmy duży wózek i poszliśmy do działu z alkoholem. Co prawda miałem w domu mały zapas, ale na taką domówkę nie zmarnuję mojego najlepszego wina i whiskey. Spakowaliśmy do wózka kilka czteropaków piwa, kilkanaście butelek czystej wódki, a do tego jakieś kolorowe i coś na przepite. Następnie znaleźliśmy się w dziale z przekąskami. Był naprawdę duży wybór. My zdecydowaliśmy się na kilka paczek paluszków, jakieś chipsy, orzeszki i jakieś ciastka.
-Coś jeszcze?- zapytałem przyjaciela.
-Kurde nie mam pojęcia. A kubki masz?
-O dobry pomysł. Skończyły mi się ostatnio.
Poszliśmy i wybraliśmy kilka paczek plastikowych, czerwonych kubków na napoje. Razem stwierdziliśmy, że mamy już chyba wszystko i poszliśmy w stronę kasy. Kolejka była przerażająco długa. Staliśmy w niej dobre dziesięć minut. W końcu nadeszła nasza kolej. Kasjerka z lekkim przerażeniem spojrzała na moje zakupy, ale na jej szczęście nic nie powiedziała. Nienawidzę jak jakieś stare, obce baby wtrącają się w moje życie i chcą wszystko wiedzieć. Zapłaciłam należną sumę, spakowałem wszystko i zaniosłem do samochodu. Zakupy zajęły całe tylne siedzenia.
-Pomóc ci jeszcze w czymś?- zapytał Niall.
-Nie, dzięki wielkie za to. Mógłbyś tylko podzwonić po paru znajomych żeby przyszli jutro, bo wiesz, co to za impreza bez gości- zaśmiałem się.
-Nie ma sprawy.
-Ale bez szaleństw. Żeby mi się jutro pół miasta nie zlazło.
-Dobra, dobra- zaśmiał się. Pożegnaliśmy się, po czym on odjechał w swoją stronę, a ja w swoją. Te zakupy zajęły mi dosłownie ponad godzinę i niesamowicie wymęczyły. Wróciłem do domu i zaniosłem wszystko do kuchni. Napoje włożyłem do lodówki, a przekąski zostawiłem na stole. Poszedłem do salonu i włączyłem sobie moje płyty z muzyką. Usiadłem wygodnie na kanapie, biorąc laptopa na kolana. Zabrałem się za informowanie wszystkich o jutrzejszej imprezie. Może nie byli to jacyś tam moi wielcy przyjaciele, ale na imprezę się nadadzą. Wysłałem powiadomienia do kilkunastu osób i stwierdziłem, że tyle wystarczy. Odłożyłem laptopa i postanowiłem wziąć długą odprężającą kąpiel.
CZYTASZ
BALLY- Zayn Malik Fanfiction
FanfictionStrach to coś niezbadanego. Każdy boi się czegoś innego. Jedni boją się pająków inni pająki hodują, jedni boją się latać samolotem, inni pracują jako piloci, jedni boja się własnego cienia inni są nadzwyczaj odważni. Część ludzi boi się wandalów inn...