Rozdział 14

4.4K 201 6
                                    

Każdy stawiany przeze mnie krok był pełen obaw, nerwów, strachu, a także nadziei, że za kilka minut ucieknę z tego paskudnego miejsca raz na zawsze. Każdy krok powodował dyskomfort podczas chodzenia, byłam boso, ale nie mogłam się tym przejmować. Byłam gotowa biec po rozżarzonych węgielkach, byle być w domu. Wspięłam się po schodach na samą ich górę i właśnie przyszedł czas na otworzenie drzwi. Serce łomotało mi w piersi i miałam wrażenie, że jeszcze chwila, a całkiem z niej wypadnie. Wzięłam kilka głębszych oddechów na uspokojenie. Drżącą rękę wysuwałam powoli w przód, aż w końcu oplotła zimną metalową klamkę. Bałam się, że w momencie gdy te drzwi otworzę ktoś będzie na korytarzu. "Dasz radę Kim, Dasz radę"- powtarzałam w głowie. Nie mogłam marnować czasu, to moja jedyna i zrazem ostatnia szansa na ucieczkę. Bardzo ostrożnie nacisnęłam na klamkę i gdy była wystarczająco opadnięta pchnęłam drzwi. Jakie szczęście, że nie skrzypiały tak, jak te od mojej celi. Uchyliłam je na jakieś trzydzieści centymetrów i wychyliłam głowę. Korytarz był pusty jednak słyszałam odgłosy rozmowy i dźwięki wydobywające się prawdopodobnie z telewizora. Pchnęłam drzwi jeszcze kilka centymetrów, tak abym mogła swobodnie się przez nie prześlizgnąć. Ostrożnie postawiłam nogę na zimnych panelach i zamknęłam drzwi najciszej jak umiałam.

-Zaniosłeś jej śniadanie?- usłyszałam i zamarłam. Jeżeli ktoś teraz wyjdzie i mnie zobaczy?

-Nie, Christopher jej zaniósł. Siedź i nie zawracaj dupy jakąś dziewczynką. Najwyżej będzie głodna.

-Nie miałeś ochoty się z nią zabawić?- to jeszcze bardziej przyprawiło mnie o dreszcze i dało do zrozumienia, że muszę stąd uciekać, jak najszybciej i jak najdalej.

-Może i miałem, a co?

-Zayna nie ma i wiesz...

-Nie wiadomo jak zareagowałby gdy się o tym dowiedział.

-Przecież kiedyś nam pozwolił na zabawę.

-Ale nie z nią, to było dawno. Kurwa nie gadaj już, bo nic nie wiem z tego meczu- to był chyba Lukas, słyszałam jak telewizor zaczął grać coraz głośniej, to chyba pomoc od Boga. Otrząsnęłam się i zaczęłam stawiać małe, ciche kroczki w przeciwną stronę od tych głosów, to znaczy w prawo. Dom, czy cokolwiek to było, był ogromny i ładnie urządzony. Mijałam kilka brązowych drzwi, obrazy na ścianach, zdjęcia. Zdziwiłam się, że jest tutaj nawet całkiem czysto. Przeszłam kilka metrów i skręciłam za rogiem w lewo. Zobaczyłam to na co tak bardzo czekałam. Drzwi wyjściowe. BINGO! Ucieszyłam się. Podeszłam pod nie szybko, ale cicho i chwyciłam za klamkę. Zamknięte! Pod klamką była kulka do przekręcania i jak się domyśliłam, do otwierania drzwi. Chwyciłam ją w palce i przekręciłam. Wydał się charakterystyczny dźwięk otwieranego zamka, ale miałam nadzieję, że oni tego nie usłyszeli. Ponowiłam próbę otwarcia drzwi i tym razem się udało. Ustąpiły. Uchyliłam je lekko i wyszłam. Znajdowałam się przed drzwiami tego domu i zaniemówiłam. Nade mną był dach chyba tarasu, a po obu stronach mnie, widniały dwie duże kolumny w greckim stylu. Znajdowałam się chyba w ganku. Przede mną były trzy duże schody, a dalej piękny krajobraz. Z daleka widziałam ogromny las, a bliżej było piękne podwórze tego domu. Do wielkiej czarnej, metalowej bramy prowadziła ścieżka z czerwonej kostki brukowej, a wokoło tego była równo skoszona trawa i kwiatki, kolorowe kwiatki. Ponownie otrzepałam się z zadumy i szybko pokonałam te trzy stopnie z kamienia. Znalazłam się na kostce i zaczęłam biec w stronę bramy. Byłam przygotowana na to, że

będę musiała ją przeskoczyć. Kiedy znalazłam się po środku tej ścieżki coś zaczęło wyć w domu. Obróciłam się na sekundę i zobaczyłem czerwone światła. Kurwa, czy to alarm? Zaczęłam biec jeszcze szybciej i gdy znalazłam się zaledwie kilka metrów od bramki usłyszałam przerażające szczekanie psa. Znów się odwróciłam, a w moją stronę biegł biały pies rasy amstaf. Obroża z łańcucha na jego szyi w momencie gdy biegł wydawała z siebie niepokojące dźwięki. Wiedziałam, że może być po mnie, dlatego szybko doskoczyłam do bramki i szarpałam, żeby się otworzyła, jednak tak się nie stało. Obróciłam się aby sprawdzić gdzie ten pies jest, był bardzo blisko mnie. Oparłam się plecami o bramkę i zamknęłam oczy chowając twarz w dłoniach. Czułam, że może boleć.

BALLY- Zayn Malik FanfictionOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz