Rozdział 35

3.6K 158 0
                                    

Zayn

Obudziłem się rano w swoim łóżku. Głowa mi pękała. Byłem już całkiem trzeźwy i pomału docierało do mnie co wczoraj zrobiłem. Rozejrzałem się dokładnie po pomieszczeniu. Na pościeli dostrzegłem odrobinę krwi. To pewnie Kim... Nieźle wczoraj ode mnie dostała. Tak na prawdę wcale tego nie chciałem. To wszystko przez te jebane prochy, ale nie mogłem się jakoś przed nimi powstrzymać. Musiałem je wziąć. Teraz Kimberly pewnie znienawidziła mnie już do końca. Zayn kretynie co ty kurwa robisz ze swoim życiem? Zmieniłem się dzięki tej dziewczynie, a teraz... Teraz znów jestem taki jak dawniej. Chociaż nie do końca. Coś się we mnie pękło. Zacząłem czuć coś czego jeszcze nigdy nie czułem. I to uczucie kierowane jest właśnie do Kimberly. Oczywiście nie jest to jeszcze miłość, a raczej sympatia, ale tak w głębi chciałbym, żeby to się zmieniło. Jednak wiedzieć może o tym tylko ona, tylko Kim. Nikt inny nie może się o tym dowiedzieć. Stracił bym wtedy swoją reputację. Przestaliby się mnie bać i zaraz słyszałbym "Malik się zakochał" "Nasz twardziej zmiękł". Nie mogę do tego dopuścić. Z rozmyśleń wyrwało mnie ciche piszczenie i szczekanie. Szybko usiadłem na łóżku, co nie było dobrym pomysłem, bo poczułem rozrywający ból w okolicach skroni. Potarłem bolące miejsce palcami i wyszedłem na korytarz. Dźwięki stawały się coraz wyraźniejsze i głośniejsze. Dobiegały z pokoju, w którym jeszcze kilka godzin temu była czarnowłosa dziewczyna. Postanowiłem tam wejść i sprawdzić co to może być. Otworzyłem drzwi i po chwili byłem już w środku. Od razu obok moich nóg pojawiła się Asta. No tak przecież po naszej wczorajszej "kłótni" została tutaj całkiem sama. Wziąłem psinkę na ręce i pogłaskałem. Ona od razu wtuliła się we mnie. Przypomniała mi wtedy jaka Kim byłą szczęśliwa, kiedy ją jej dałem. To był chyba najlepszy dzień w moim życiu. Najcenniejszą rzeczą jest widzieć uśmiech osoby, na której ci zależy. Bardzo się wtedy do siebie zbliżyliśmy. Zwierzała mi się, a ja jej. Była wtedy najbliższą mi osobą. Tak na prawdę to chyba nadal nią jest. Oczywiście wszystko wczoraj zniszczyłem, ale może jakoś mi wybaczy. Jesteś głupi Malik. Pieprzyłeś ją wczoraj i pobiłeś. Nie myślisz chyba, że jest taka naiwna i ci wybaczy?! Odezwał się dziwny głoś w mojej głowie. Miał racje. Jestem zwykłym nic niewartym chujem, który potrafi tylko ranić i nie zasługuje na wybaczenie. Znowu z namysłu wyrwała mnie Asta. Zapiszczała bezsilnie. Pewnie jest głodna. Od dawna nic nie jadła.

-Czekaj mała, już idziemy coś zjeść- powiedziałem do niej łagodnie, a ona od razu zamerdała ogonem, jakby rozumiała o co mi chodzi. Wziąłem małą kulkę na ręce i

zszedłem szybko na dół, skierowałem się w stronę kuchni. Kiedy byłem już w środku, wyciągnąłem z szafki jakąś niewielką miskę. Postawiłem ją na blacie kuchennym i zacząłem otwierać kolejno następne szafki w poszukiwaniu karmy dla psów. Jest! W końcu znalazłem dużą torbę, pełną psich przysmaków. Nasypałem trochę do miski i podałem ją Aście. Od razu do niej podbiegła i zaczęła szybko jeść. Musiała być na prawdę głodna. Patrzyłem na nią ze zdziwieniem. Nie sądziłem, że taka małą psinka może tak szybko jeść. Zanim się obejrzałem miska była już pusta. Asta popatrzyła na mnie z zadowoleniem i oblizała się. Podniosłem pustą miskę z podłogi i włożyłem ją do zmywarki. Odwróciłem się w stronę psiny, która nadal bacznie mnie obserwowała. Przykucnąłem obok niej i zacząłem zdrapać po brzuszku. Była bardzo zadowolona z mojego gestu. Położyła się na grzbiecie i wesoło machała łapkami. Bawiliśmy się tak chwile, aż małą zaczęła ziewać. Wziąłem ją na ręce i zaniosłem do jej koszyka wysłanego poduszkami. Od razu wtuliła się w nie wygodnie i zasnęła. Kurde chyba na prawdę zmiękłem. Kto widział Malika bawiącego się z pieskiem?! Dobrze, że nikogo tu nie ma, bo byłbym skończony. To wszystko przez Kim. Na początku było całkiem inaczej. Była jak te wszystkie inne dziewczyny, które pieprzyłem i katowałem. Dopiero po jakimś czasie przestawała być mi obojętna. Teraz przez te kilkanaście dni zbliżyliśmy się i zauroczyła mnie. A teraz znów ją straciłem. Co ja mam robić? Dalej udawać tępego chuja, którego nie obchodzi nic poza ćpaniem? A może jakoś szczerze porozmawiać z Kim i błagać ja o wybaczenie? O czym ja w ogóle myślę?! Przecież ona już nigdy mi się wybaczy. Raz mi zaufała, a ja to wszystko spieprzyłem. Czuję jakieś takie wielki rozdarcie. Nie mogę się skupić i wybrać. Chciałbym się jakoś zmienić, ale nie wiem czy umiem. Całę życie jestem brutalem i ćpunem. Czyli zostaje mi tylko ta pierwsza opcja? Nie, muszę jakoś walczyć o swoje uczucia. Muszę do niej iść i zaryzykować. Dobra to już postanowione. Wyszedłem z kuchni i zszedłem schodami do piwnicy. Stanąłem przed drzwiami za którymi była ona. Westchnąłem głęboko i otworzyłem drzwi. To co tam zobaczyłem doprowadziło mnie do białej gorączki. Kim i ten frajer Spencer. Razem. Przytuleni. Strasznie się wkurzyłem. Krew w moich żyłach zaczęła się burzyć. Zacisnąłem mocno pięści ze złości.

BALLY- Zayn Malik FanfictionOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz