Rozdział 47

3.6K 154 0
                                    

Od mojej ostatniej rozmowy z Zayn'em minęło kilka dni. Więcej już się nie widzieliśmy ani nie rozmawialiśmy. Miałam sporo czasu żeby to sobie wszystko dokładnie poukładać. I chyba coraz bardziej przekonywałam się, że moje uczucie do niego jednak nie wygasło. Może i nawet w pewnym sensie za nim tęskniłam. Przez ten czas kiedy go nie widywałam tak jakby czegoś mi brakowało. Miałam przyjaciół, ale to jednak nie to samo. Rozmawiałam też z Niall'em. Jest naprawdę świetny. Umie pocieszyć, rozbawić i co najważniejsze słusznie doradzić. Powiedział, że odkąd zna Zayn'a ten w kółko mówił tylko o tym, że musi znaleźć tutaj jakąś dziewczynę, czyli mnie, że musi z nią porozmawiać i wyjawić w końcu swoje uczucia. Zrobiło mi się wtedy bardzo miło. To, że Zayn zadał sobie tyle trudu i to dla mnie. Nagle moje rozmyślania przerwał nieoczekiwany dzwonek do drzwi. Byłam sama w mieszkaniu, bo Spencer i Pheobe są na uczelni, więc musiałam wstać z łóżka i otworzyć. Jęknęłam cicho, ale w końcu zwlokłam się z kanapy i podeszłam do drzwi. Przez wizjer zobaczyłam tylko wielką czerwoną kulę. Zdziwiłam się trochę, ale otworzyłam. Moim oczom ukazał się olbrzymi bukiet czerwonych róż, zza których wychyliła się jakaś dziewczyna. Miała blond włosy i niebieskie oczy, była bardzo ładna. Patrzyła na jakąś listę.

-Kimberly Walker?- zapytała podnosząc wzrok.

-Tak, to ja, ale o co chodzi? Co to za kwiaty?- pytałam zdezorientowana.

-To dla ciebie, w środku jest liścik- powiedziała i dała mi pokwitowanie odbioru do podpisania. Wepchnęła ogromny bukiet do środka.

-Zazdroszczę... Musisz być dla kogoś cholernie ważna- powiedziała i wyszła. Zamknęłam za nią drzwi i usiadłam na podłodze, żeby odszukać liścik. W końcu po trudnych poszukiwaniach wyciągnęłam niewielką karteczkę.

"To tak, żeby ci się lepiej o NAS myślało :*" Zayn xx

O Boże nie wierzę w to, co właśnie widzę. Bukiet, w którym jest ze sto czerwonych róż. A to wszystko od Zayn'a. Och i na dodatek tak cudownie pachną. Są cudowne. Nikt nigdy nic takiego dla mnie nie zrobił. Czuję się jakoś tak dziwnie tak... Wyjątkowo, taka potrzebna. W końcu komuś na mnie zależy. To takie miłe uczucie. Teraz to jestem już w 99 procentach pewna, że Zayn jest dla mnie wyjątkowy. Czuję coś do niego, coś dużego, miłego. Miłość? Jeszcze nie wiem, bo nigdy nie byłam zakochana, ale chyba tak. Mam tylko nadzieję, że to co mi mówił, że się zmienił i w ogóle to prawda i, że się nie rozczaruję. Ale teraz to chyba muszę mu jakoś podziękować. W końcu nieźle się postarał. Przypomniałam sobie wtedy, że mam jego numer telefonu. Już miałam wysyłać wiadomość z podziękowaniem i propozycją spotkania do Zayn'a, kiedy znów usłyszałam dzwonek do drzwi. Odłożyłam telefon na szafkę i poszłam otworzyć. W drzwiach stał nie kto inny jak Zayn. Ubrany był jak zwykle w czarne spodnie i granatową koszulkę z krótkim rękawem.

-Cześć- zaczęłam.

-Hej, jak podobał ci się mój prezent?

-Jest cudowny, naprawdę bardzo ci dziękuję, ale nie musiałeś nic takiego dla mnie robić.

-Chciałem. Może w zamian umówisz się dzisiaj ze mną na kolację?- powiedział, poruszając brwiami.

-W sumie to czemu nie... Gdzie i kiedy?

-Będę po ciebie o 19, ubierz się ładnie.

-Będę gotowa.

-No to do zobaczenia.

-Pa- powiedziałam i zamknęłam drzwi za wychodzącym chłopakiem.

Zaprosił mnie na kolację. Zayn zaprosił mnie na kolację! Chyba to do mnie jeszcze nie dotarło. Naprawdę się zmienił i to na lepsze, oczywiście bardzo się z tego cieszę. Dużo łatwiej jest lubić takiego Zayn'a. Było dopiero kilka minut po 13, więc miałam jeszcze trochę czasu do wyjścia. Wróciłam do swojego pokoju i otworzyłam swojego laptopa. Weszłam na Facebook'a i zobaczyłam nieprzeczytaną wiadomość od Ray'a.

BALLY- Zayn Malik FanfictionOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz