Rozdział 9

4.7K 214 6
                                    

Leżałam na kocu tamując krew na ręce i obserwowałam tą czerwonowłosą dziewczynę. Ciągle leżała bez ruchu, jednak z jej ust co jakiś czas wylatywały ciche jęki. Aż się boje jak Zayn ją pobił zanim ją tutaj przy prowadził. Myślę też nad tym co ona mogła zrobić? Co zrobiła myśląc, że ON się o tym nie dowie? Teraz leży pół żywa i mogłaby być martwa gdyby nie ta moja durna obrona, która i tak mało co dała. Może ona wydała go komuś? Zdała na policje? Wyznała jakąś tajemnice, a może przyłączyła się do jego wroga i działała za plecami Zayn'a? Co mogło go tak zdenerwować? Cóż, w sumie to wszystko. On denerwuje się byle czym. Mogła nawet zniszczyć mu ulubiony podkoszulek i schować,

a on by się zdenerwował. Dziwny z niego człowiek. Dziewczyna jęczała coraz bardziej, więc zdecydowałam się wstać i podejść do niej.

-Um... Zadam beznadziejne pytanie w tej chwili, ale czy mogę ci jakoś pomóc, co cie boli?-zapytałam nieśmiało. Dziewczyna powoli odwróciła się w moim kierunku.

-Podnieś mnie tak, żebym siedziała opierając się o ścianę- bąknęła cicho, a ja podchodząc jeszcze bliżej pociągnęłam ją lekko za ręce i ustawiłam plecami przy zimnej, brudnej ścianie. Krzywiła się gdy tylko poruszyła swoim ciałem, ale widziałam po niej, że to typ twardej babki.

-Jestem Sue, a tobie jak na imię?- zapytała.

-Kimberly- opowiedziałam- Miło cię poznać- dodałam. Tak... Nie ma to jak poznać się w domu niezrównoważonego człowieka. Dziewczyna lekko przetarła zasinione i zakrwawione oczy, wytrzeszczając je.

-Kimberly Walker?! Córka Leona Walkera, ta co zaginęła?- zaczęła się dziwić.

-Tak- westchnęłam -To ja, cud, że żyje prawda?

-Przez zeszły tydzień szukało cie całe miasto, cała policja!- podniosła głos- Teraz jest trochę ciszej bo wydaje mi się, że policja próbuje innej taktyki bez szumu, wiesz, że niby sprawa oddalona, ale i tak cie szukają. Nie spodziewałam się, że Malik posunie się aż tak daleko, żeby porywać córkę znanej osobistości w mieście, w kraju.

-Um... Malik?- zapytałam.

-Zayn tak się nazywa, nie wiedziałaś?- zmarszczyłam brwi. Och...

-Nie, nie poinformował mnie- wzruszyłam ramionami drapiąc się po ręce. Dziewczyna przeniosła wzrok na moja ranę.

-Ten skurwiel jest nieobliczalny- powiedziała zamykając oczy, bo najwidoczniej przeszył ją ból-Dlaczego cię tutaj trzyma?

-Tak naprawdę to ja nie wiem. Ale mój brat jest u niego zadłużony, a Zayn powiedział mi tylko tyle, że wyzeruje długi Raya i ja będę za nie płacić, będąc tutaj.

-To taki dupek- warknęła- Wszystko mnie przez niego boli. Sprał mnie praktycznie na kwaśne jabłko i gdyby nie ty pewnie odciął by mi głowę. Chyba powinnam ci podziękować. Dziękuje-uśmiechnęłam się do niej niewyraźnie.

-Tak zrobiłby każdy inny na moim miejscu. Przecież on nie może krzywdzić innych jeżeli ma taki kaprys- dziewczyna zaśmiała się.

-On może, przynajmniej tak mu się wydaje. Jestem pewna, że któregoś dnia zapłaci za to wszystko co zrobił.

-Umm... A o co był taki wściekły jeżeli mogę zapytać?

-Nie gniewaj się Kimberly, ale to sprawa między nami dwojga. Nie chce o tym mówić.

-Okej, okej rozumiem.

-Jesteś naprawdę fajna, chociaż cię prawie nie znam, ale widać po twoich oczach, że jesteś wartościowym człowiekiem- powiedziała dziewczyna.

BALLY- Zayn Malik FanfictionOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz