Zayn
Kim znowu straciła przytomność po tym jak ją pobiłem, już od kilku godzin leży na starym kocu pod ścianą. Rozmawiałem po tym wszystkim z Chrisem, okazało się że faktycznie nie chciała uciec tylko szukała czegoś do zjedzenia. Na początku zrobiło mi się przykro, że nie dałem jej dojść do słowa, żeby mogła się wytłumaczyć. Jednak moje wyrzuty sumienia jak to mówią "łatwo przyszły łatwo poszły". Gdyby nie to, że Spencer mnie wkurwił może nie katował bym jej tak bardzo... Kurwa sam już nie wiem co ze mną nie tak? Mam nieodpartą chęć ranienia innych, jednak ostatnio kiedy robię krzywdę Kim to nie sprawia mi wystarczającej satysfakcji. Nie wiem, czy ja muszę ją zabić żebym był szczęśliwy? Dobra koniec! Ostatnio poświęcam jej za dużo moich myśli. Mam ochotę coś wciągnąć a później ostro się zabawić z jakąś laseczką. Gdyby one wiedziały czym ja się zajmuje to spieprzały by tam gdzie pieprz rośnie, jednak im zależy tylko na dobrych wrażeniach i kasie. Nie żebym narzekał, lubię się z nimi zabawiać. Wystarczy postawić takiej kilka drinków i już jest twoja. Szybkim krokiem ruszyłem w stronę sejfu. Znajdowały się tam dragi no i cała kasa. Przez te lata trochę się jej uzbierało. Chwyciłem kilka woreczków z amfetaminą i wrzuciłem je do kieszeni spodni. Nie powiadamiając nikogo wyszedłem z domu. Wziąłem swoje najlepsze auto i pojechałem na miasto. Było już dość późno, więc na każdym kroku można było napotkać jakąś panienkę chętną do zabawy. Wybrałem sobie taką, jaka mi odpowiadała, zabrałem ją do samochodu i pojechaliśmy do najbliższego hotelu.
*następnego dnia*
Zbliżała się godzina, na którą byłem umówiony ze Spencerem. Wziąłem ze sobą Lucasa i pojechaliśmy. Po chwili byliśmy już na miejscu. Zdziwiłem się bo zobaczyłem tego chłopaka, jak siedzi na jakiejś starej ławce. Czekał na mnie? Zazwyczaj to ja muszę czekać na moich dłużników. Może ma kasę i jeden problem będę miał z głowy? Nie to nie możliwe nie mógł zdobyć tej kasy w tak krótkim czasie. Może to i dobrze, mam ochotę się teraz na kimś wyżyć, ale tak porządnie. Zatarłem tylko rękami w zadowoleniu i już miałem wychodzić z wozu kiedy nagle odezwał się Lucas.
-Co robimy szefie?- zapytał jak zawsze bezmyślnie.
-A jak myślisz? Może zaprosimy go na kawkę i pogadamy co?- syknąłem ironicznie.
-Nie, ja tylko ...- nie dokończył, bo mu przerwałem.
-Wysiadamy!- krzyknąłem.
Opuściłem samochód i z hukiem zatrzasnąłem drzwi. Lubiłem trzaskać drzwiami, wyładowywałem tak swoją złość, a na dodatek budziło to lekki strach u innych. Podszedłem do smutnego chłopaka. On tylko popatrzył na mnie i ciężko westchnął.
-Masz kasę?!- zapytałem ze złością.
Ten nic się nie odezwał. Spuścił tylko wzrok i patrzył w ziemię. Może myślał, że mu odpuszczę? O nie, nie takie numery to nie ze mną. Zaśmiałem się tylko w duchu i ponowiłem pytanie.
-Pytałem czy masz kasę.- krzyknąłem i uderzyłem go pięścią w brzuch.
-Nie mam- odpowiedział cicho.
Czyli jednak miałem rację, że ten frajer na pewno nie zdążył zebrać tych pieniędzy. Dałem znak Lucasowi, a ten zaserwował mu jeszcze serię kolejnych ciosów w brzuch. Po chwili chłopak upadł na ziemię i i zaczął jęczeć z bólu.
-Ostrzegałem cię Hoover!- wykrzyczałem i kopnąłem go jeszcze w żebra.
W tej chwili Spencer stracił przytomność. Ci ludzie są tacy słabi, wszyscy mdleją, a ja przecież nie biję ich aż tak mocno. Spojrzałem na niego jeszcze przez chwilę, a potem powiedziałem Lucasowi, żeby zabrał go do auta. Ten wykonał dokładnie moje polecenie i po chwili byliśmy już w drodze do "domu". Po dotarciu na miejsce razem ze Lucasem zanieśliśmy naszego nowego "gościa" do pokoju w piwnicy. Z powodu, że wszystkie pomieszczenia były już zajęte, Spencera umieściłem tam gdzie Kimberly. Rzuciliśmy go na ziemię. Walker jeszcze się nie obudziła, ale jak się w końcu ocknie będzie mocno zdziwiona. Ale to już nie mój problem. Wyszedłem z pomieszczenia, jak zwykle trzaskając drzwiami. Zamknąłem je na klucz i udałem się na górę.
Kimberly
Otworzyłam powoli moje zapuchnięte oczy i od razu zaczęłam tego żałować. Bolało mnie dosłownie wszystko. Od czubka głowy rozpoczynając kończąc na małych palcach u stóp. Ciężko mi się oddychało. Było mi okropnie zimno, a na dodatek strasznie niewygodnie. Samotna łza spłynęła po moim policzku. Nie mam pojęcia ile byłam nieprzytomna. Dzień, dwa, a może więcej? Kompletnie straciłam rachubę. Nie wiedziałam, który jest miesiąc, dzień tygodnia, a nawet która godzina. Leżałam twarzą do ściany, więc postanowiłam odwrócić się na drugi bok, żeby mieć większe pole widzenia. Niezdarnie się przekręciłam, sprawiając sobie tym samym wielki ból. Ogólnie to od dłuższego czasu nie czułam nic oprócz bólu, nic tylko ból i ból. Czasami jeszcze strach, ale ból dużo bardziej mi doskwierał. Nagle coś przykuło moją uwagę. A raczej ktoś. Pod ścianą leżał jakiś chłopak, był skulony i nieprzytomny. Pewnie to jak zwykle sprawka Zayna. Ciekawe co ten biedny chłopak mu zrobił? Pewnie był mu winien dużą kasę tak jak Rey. Dlaczego ludzie na własne życzenie pakują się w takie gówno jak narkotyki, no ja tego nie rozumiem. Z rozmyśleń wyrwało mnie ciche jęknięcie chłopaka. Popatrzyłam na niego z ciekawością. Chłopak powoli podniósł się na rękach i z widocznym cierpieniem usiadł przy ścianie. Ale zaraz, zaraz.
-Spencer?!- krzyknęłam do niego cicho.
W prawdzie nie widziałam go już bardzo długo ale to był on na sto procent. W końcu to mój przyjaciel, a przyjaciół się nie zapomina. Przetarł delikatnie oczy i spojrzał na mnie ze zdziwieniem.
-Kim to ty? Czy to na prawdę ty?- zapytał z niedowierzaniem.
-Nie, to tylko piękny sen, a raczej koszmar z moim udziałem- zażartowałam.
-Nie żartuj, proszę cię. Ale dlaczego ty, tutaj?- zaczął się wypytywać.
Z trudem wstałam i podeszłam do mojego przyjaciela. Usiadłam koło niego i zacząłem opowiadać mu wszystko od początku.
-Wracałam wtedy po szkole i musiałam iść boczną uliczką, bo był jakiś wypadek. Nagle poczułam, że ktoś łapie mnie za ręce. Po chwili byłam już nieprzytomna. Ocknęłam się dopiero tutaj
przywiązana do krzesła. Byłam wielokrotnie bita i ... gwałcona. Ciągłą rutyna ból- tracenie przytomności i tak w kółko. Jednak nie wszyscy tutaj są tacy okropni jak Zayn. Poznałam Chrisa, pomógł mi nawet w ucieczce, jak widać nieudanej. Zostałam wtedy skatowana, przeciągnięta za ręce po kostce brukowej i schodach, na dodatek zgwałcona, później straciłam przytomność. Przez kilka dni leżałam przypięta do różnych maszyn mierzących parametry mojego życia. Zayn wyjawił mi swoją największą tajemnicę, potem się z nim całowałam. Ale oczywiście znowu się wkurwił, pobił mnie i zamknął tutaj. Reasumując tu jest okropnie, a jestem tutaj dlatego, że Rey nie spłacił swoich długów- wyjaśniłam.
-A ty co tutaj robisz?-spytałam, bo wydawało mi się to bardzo dziwne, że akurat on tutaj trafił.
-Ymm ... to wszystko przez dragi- zaczął- ćpałem i coraz bardziej się zadłużałem- dodał i zamilkł.
-Jak mogłeś, wiedziałeś czym to grozi!-krzyknęłam na niego.
-Ty nic nie rozumiesz ... nie chcę o tym teraz gadać.
———————————————————————————————————————-
Prosimy o komentarze :D Chcemy wiedzieć ile was tutaj jest!
CZYTASZ
BALLY- Zayn Malik Fanfiction
FanfictionStrach to coś niezbadanego. Każdy boi się czegoś innego. Jedni boją się pająków inni pająki hodują, jedni boją się latać samolotem, inni pracują jako piloci, jedni boja się własnego cienia inni są nadzwyczaj odważni. Część ludzi boi się wandalów inn...