Rozdział 18

4.6K 203 5
                                    

Nie do końca byłam pewna czy oznajmił mi, że "będę dziwką Zayn'a" czy, że już nią jestem. W głowie panował wielki bałagan i bilion pytań, czy dobrze wybrałam. Ale jakby popatrzeć na to z drugiej strony, opcja zostania tutaj na zawrze nie zmieniłaby mojej sytuacji. W gruncie rzeczy i tak byłabym więźniem, ale nie Zayn'a tylko Chrisa. Jedyne co było lepsze od mojej aktualnej sytuacji to to, że Zayn by mnie już nie skrzywdził. BYŁABYM Z CHRISEM. Przecież ja nie czuje nic do niego poza pewnego rodzaju sympatią. To on mówił, że ja mu się "podobam".  To wszystko mnie przytłaczało. Nie wiedziałam co robić, co myśleć i nie wiedziałam co mnie czeka dalej. Co zrobi Zayn gdy będzie miał pewność, że Chris już się do mnie nie zbliży? Na pewno nie czeka mnie nic przyjemnego. Wierciłam się z boku na bok aby znaleźć jakąś wygodną dla siebie pozycję, ale nic z tego. Rozdrażniona wszystkim usiadłam na łóżku i odpięłam ze swego ciała wszystkie kabelki, te od całej aparatury i ten od kroplówki też. Urządzenie zaczęło dziwnie pikać więc szybko pod nie podeszłam i wyłączyłam z kontaktu. Wreszcie zapanowała cisza. Zorientowałam się, że na sobie mam długie czarne spodnie od dresu i biały podkoszulek z coca-coli. Przeczesując włosy rękoma wstałam z łóżka i podeszłam pod okno. Nie wiem co mną kierowało ale spróbowałam je otworzyć. Jednak nie dało się. Było zamknięte, a przy klamce była maleńka klawiaturka. Świetnie mają nawet okna na kod. Gorzej niż więzienie, tam to mają kraty i marzenia o ucieczce są ograniczone, a ja tutaj tylko tracę nadzieje. Denerwowała mnie jedna myśl. Nigdy już w tym domu nie porozmawiam z nikim normalnym i to z własnej woli, to ja tak wybrałam. Głupia ja? Czy mądra ja?

Wpatrywałam się w krajobraz za oknem. Słońce zachodziło już za horyzont przez co kolor nieba był różowy. Widok piękny, ale szkoda, że podziwiam go z tak przeklętego miejsca. Swoją drogą gdzie ja jestem? Co to za miejscowość? Kraj? Miasto? Na pewno to nie Bradford, śmiem twierdzić, że to nawet nie Anglia. Dom jest ładny, wokół domu też ładnie, ale w sercach właścicieli już nie. Wspięłam się na parapet i usiadłam opierając się o kawałek ściany prostując nogi. Gdybym mogła choć na chwilę zobaczyć brata i mamę, gdybym mogła z nimi porozmawiać chociaż przez telefon to by mnie umocniło, wtedy na pewno wierzyłabym z całego serca, że mnie ktoś uratuje, że stąd ucieknę, a już z najbardziej niemożliwych rzeczy wierzyłabym, że Zayn się zmieni, nie będzie takim okropnym człowiekiem, że okaże serce i pozwoli mi odejść i już nigdy nikogo nie skrzywdzi. Ale to tylko moje głupie myśli. Ciesze się, że Zayn nie potrafi w nich czytać bo domyślam się, że sprałby mnie na kwaśne jabłko, albo coś jeszcze gorszego.

Siedziałam i patrzyłam w szybę już spory kawał czasu kiedy drzwi od pokoju gwałtownie się otworzyły wyrywając mnie z zadumy. Zwróciłam głowę w tamtą stronę i ujrzałam w nich Zayn'a. No bo kogo innego? Popatrzył na mnie marszcząc brwi, a ja już się przeraziłam tym co może mi zrobić.

-Dlaczego wstałaś?- spytał chłodno- Nie powinnaś tego robić- dodał.

-Wiem, przepraszam Zayn, musiałam rozprostować nogi- bąknęłam cicho i powoli ściągnęłam nogi z parapetu i z niego zeskoczyłam chwiejąc się niebezpiecznie. Na szczęście za mną była ściana i wyeliminowała możliwość upadku. Nie czułam się najlepiej, byłam senna i otępiała. Zayn popatrzył na mnie zimnym wzorkiem i wszedł głębiej zamykając drzwi.

-Połóż się póki masz taką możliwość- rozkazał i ostrzegł mnie. Kiwnęłam głową i szybko wślizgnęłam się na łóżko. Podszedł i przypiął mi z powrotem kroplówkę. Rozchylił mój T-shirt ukazując dekolt i wpiął guziczki od tej całej aparatury po chwili włączając ją do prądu. Kiedy to robił był delikatny, albo po prostu to mi się wydawało. Sama już nie wiedziałam co jest naprawdę, a co wyobraźnią. Patrzyłam na jego twarz uważnie aby móc cokolwiek z niej wyczytać. Nie udało się jednak. Mogę tylko stwierdzić, że jest nieźle popapranym, przystojnym draniem.

BALLY- Zayn Malik FanfictionOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz